Jan należał do najbliższych przyjaciół Jezusa. Mistrz dopuszczał go do tajemnic, które były zakryte nawet przed Piotrem. Jak syn przy ojcu spoczywał na piersi Jezusa, wsłuchiwał się w bicie Jego serca.

Odpoczynek w bliskości Jezusa, szczególnie przy posiłkach, pogłębiał jego więź i przyjaźń z Nauczycielem. Jan sam po latach wspomina taki odpoczynek w Panu: Jeden z uczniów Jego – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi (J 13, 23). Podczas uczt mężczyźni spoczywali na sofach. […] Biesiadnicy leżeli ukośnie do stołu, tak że osoba znajdująca się po prawej stronie była nieco cofnięta względem swego sąsiada z lewej, Jan mógł więc odchylić głowę do tyłu na wysokości piersi Jezusa (C. Keener). Dzięki temu mógł słyszeć bicie Jego serca. Orygenes radzi, by czynić podobnie: Również my, jeśli chcemy zrozumieć tajemnicę ukrytą w pewnych wydarzeniach i w pewnych słowach Jezusa lub odnoszących się do Jezusa, musimy uczynić podobnie jak uczeń, którego Jezus miłował: przyłożyć nasze ucho do piersi Pana.

Dzięki głębokiej intymnej przyjaźni Jan miał wgląd w serce Mistrza. Gdy Jezus mówił o zdradzie, żaden z uczniów, nawet Piotr nie miał odwagi zapytać o kogo chodzi. Jedynie Jan, któremu Jezus odpowiedział wprost. Przyjaźń uzdolniła tych dwóch mężczyzn do dzielenia się sobą, swymi uczuciami i do wyjawiania wprost nawet najbardziej bolesnych faktów. Z przyjaźnią wiąże się zażyłość, bliskość, otwartość, gotowość do podzielenia się z drugą osobą tym, co porusza moje serce. W przyjaźni Jezusa i Jana widać, że Jezus otworzył swoje ludzkie serce. Nie ograniczył się tylko do Boskiej strony swojej natury, lecz otworzył swoje serce i pozwolił przyjacielowi w nie wejrzeć (A. Grün).

W kulturze helleńskiej podkreślano trwałość i całkowite oddanie w przyjaźni. Wiązała się ona z gotowością całkowitego daru z siebie, z oddaniem życia włącznie.  W podobny sposób rozumiał przyjaźń Jezus: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15, 13 – 15). Jezus poświęcił swoje życie dla Jana i innych przyjaciół. Pozostał przyjacielem na zawsze. Również Jan pozostał wierny w przyjaźni. Poszedł z Piotrem na dziedziniec arcykapłański, ale się Go nie wyparł. Jako jedyny z uczniów dzielił z Jezusem ból pod krzyżem.

Jan jako jedyny z apostołów stał wraz z Maryją i innymi kobietami pod krzyżem Jezusa. Towarzyszył mu fizycznie i duchowo w czasie najboleśniejszych cierpień. Opisując później te wydarzenia używa słowa oznaczającego bezruch: „stać”. A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena (J 19, 25). Umiłowany uczeń nie opisuje  cierpienia, dramatu. Nie mówi nic o próbach pocieszania Jezusa. Pod krzyżem nie ma żadnego ruchu, działania. Tylko stanie, współczujące trwanie z Jezusem.

Maryja stała pod krzyżem. Greckie wyrażenie wskazuje na ogromne poczucie godności Maryi. […] Stoi z całą swoją godnością Matki, i to Matki Jezusa, w którym wiara rozpoznaje Syna Bożego. Tak więc nosi Ona w sobie również godność Matki Boga (I. Gargano). Trwanie Maryi było równocześnie kontemplacją. Maryja nie mówi nic. Ale współprzeżywa z Synem Jego cierpienie. Jej serce pozostaje złączone z sercem Jezusa miłością i cierpieniem.

Umierający Jezus nie myśli o sobie. Myśli o Ojcu, o ludzkości, dla której cierpi; myśli także o najbliższych, o swej Matce, o umiłowanym uczniu. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja (J 19, 26-27). W ostatnich minutach swego życia powierza swoją Matkę uczniowi, aby troszczył się o Nią po śmierci. Umierający ojcowie wzywali synów, by zapewnili opiekę swojej matce, co też zwykle czynili. Przyznanie uczniowi takiej roli w rodzinie nauczyciela było dla niego wielkim zaszczytem (uczniowie nazywali czasem swoich nauczycieli „ojcami”) (C. Keener).

Według żydowskiej tradycji, głównym obowiązkiem dzieci wobec rodziców była troska o ich fizyczne i psychiczne potrzeby, zwłaszcza gdy byli w podeszłym wieku. Maryja była prawie pięćdziesięcioletnią kobietą, w dodatku wdową. Żyła w społeczeństwie, w którym wdowy nie były darzone wielkim szacunkiem.  Wdowieństwo uważano za powód do wstydu i hańby. Wdowy nie były w stanie same się utrzymać.

Jezus oddając pod opiekę Maryję, zatroszczył się o opiekę na czas Jej starości, ale równocześnie zapewnił pomoc i wsparcie duchowe najmłodszemu ze swoich uczniów. Jest to więc przede wszystkim bardzo ludzki gest odchodzącego Zbawiciela. Nie zostawia swej Matki samej, oddaje Ją pod opiekę ucznia szczególnie Mu bliskiego. I w ten sposób także uczniowi dane zostało nowe ognisko domowe – matka, która się o niego troszczy i o którą on się troszczy (Benedykt XVI).

I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 27). Jan wziął Maryję do siebie, albo lepiej do swoich rzeczy, do swego najbardziej wewnętrznego życiowego kontekstu (Benedykt XVI).  Użyte przez Jana greckie słowo „ta idia” oznacza przede wszystkim domową intymność, ciepło domu i rodziny, do której wraca żołnierz po wojennej wyprawie, kupiec po dalekomorskiej podróży lub syn po pracy albo po spotkaniu z przyjaciółmi. „Eis ta idia” oznacza więc nie tyle dom jako budynek, co raczej domową intymność, którą nazwalibyśmy domowym ogniskiem, a nawet jeszcze czymś więcej. „Ta idia” odnosi się także do intymności małżonków. Tak więc mamy tu do czynienia z intymnością rodzinną (I. Gargano). Umiłowany uczeń wypełnił ostatnią wolę swojego Mistrza. Zaofiarował Maryi swój dom – siebie. Zaś w Matce Jezusa otrzymał i przyjął najpiękniejszy dar – oblubieńczą miłość (K. Wons).

Jan jest modelem każdego ucznia Jezusa. Uczeń jest powołany, aby być „synem” i „oblubieńcem”. […] „Od tej godziny” przyjmowanie Jezusa i Jego oblubieńczej miłości może dokonywać się w naszym życiu przez Maryję, która jest naszą duchową Matką. Jeśli przyjmiemy Ją tak, jak „umiłowany uczeń”, wtedy pomoże nam przylgnąć do Jezusa i związać się z Nim więzami miłości (K. Wons).

Jan był najbliżej Jezusa w czasie bolesnych chwil męki i śmierci. Pierwszy również rozpoznał zmartwychwstałego Pana. W poranek wielkanocny miała miejsce swoista inspekcja grobu Jezusa (J 20, 1-10). Najpierw przybyła Maria Magdalena. Zobaczyła pusty grób. I zatrzymała się na tym znaku. Zalękniona, zdezorientowana i zagubiona przekazała wiadomość Piotrowi i Janowi: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono (J 20, 2).

Apostołowie od razu pobiegli do grobu. Jan, młodszy, przybył pierwszy, ale ustąpił pierwszeństwa Piotrowi. Ten  wszedł do grobu i zobaczył ławę, na której spoczywało ciało Jezusa, zobaczył również całun, którym owinięte było Jego ciało. Zobaczył znaki, ale nie zobaczył w nich Jezusa. Piotr dojrzewał do wiary w zmartwychwstanie wolniej, z większym trudem i wysiłkiem. W swoim życiu często kierował się pychą, wyniosłością, później przeżył bolesny kryzys, zdradzając Jezusa. Ponadto Piotr był realistą, stąpał mocno po ziemi, daleki był od wrażliwości, uczuciowości Jana. I dlatego chociaż widział znaki, nie był w stanie ich zrozumieć.

Na końcu wszedł do grobu Jan. Zobaczył to samo, a jednak najwięcej. Ujrzał i uwierzył (J 20, 8). Jan był uczniem wielkiej intuicji, kontemplacji, miłości. Całym sercem kochał Jezusa i czuł się kochany. Dlatego wierzy on, że miłość jest silniejsza od śmierci, że miłość jest w stanie przetrwać śmierć i że jest kochany również po śmierci (A. Grün).

Tą samą intuicją wykazał się w czasie spotkania Zmartwychwstałego nad Jeziorem Galilejskim (J 21, 1-14). Również w tym miejscu „przewyższył” Piotra. Pierwszy z apostołów po śmierci Jezusa próbował odbudować autorytet w gronie Dwunastu. Nie czuł się jednak liderem. Okazał się słaby, błądzący, mylący się nawet w kwestiach kluczowych. Chciał, by pozostali uczniowie powrócili z nim do łowienia ryb, od których odciągnął ich Jezus. Nowa-stara misja okazała się bezowocna. Uczniowie nic nie złowili.

W sytuacji beznadziei i rozczarowania, o świcie, pojawia się Jezus. Zwraca się do uczniów słowem dzieci. Tym ciepłym słowem pragnie obudzić uczucia, które ich łączyły wcześniej. Wskazuje także, gdzie i jak łowić (o świcie, po prawej stronie łodzi). Uczniowie podejmują wskazania Jezusa i efekty są zaskakujące. Wówczas Jan rozpoznaje Jezusa: To jest Pan! (J 20, 7). Te słowa są okrzykiem paschalnym pierwszych chrześcijan. „Kyrios” jest określeniem osoby, której nadaje się Boską moc. Różni się ono zasadniczo od naszego słowa „pan”. Pierwsi chrześcijanie byli prześladowani dlatego, że nie uznawali w imperatorze rzymskim „pana”.

Na okrzyk Jana Piotr reaguje natychmiast. Przywdziewa wierzchnią szatę, rzuca się w jezioro i płynie do Jezusa. Wielka, niecierpliwa miłość każe mu pokonać wszystkie trudności i bez namysłu zbliżyć się do swego Pana i Mistrza. Jeszcze inaczej reagują pozostali uczniowie. Powoli dobijają do brzegu z łodzią pełną ryb. Ich zachowanie jest bardziej spokojne, cierpliwe, zrównoważone.

Ta różnorodność reakcji w dojrzewaniu do wiary w zmartwychwstanie i zachowań wobec Zmartwychwstałego podkreśla odmienność dróg duchowych. Każdy człowiek ma swoją drogę i swój czas dochodzenia do zmartwychwstania. Jedni, jak Jan, dojrzewają poprzez wewnętrzną intuicję, kontemplację, duchowe poznanie. Inni, jak Piotr, w sposób bardziej aktywny, czynny, „niecierpliwy”. Jeszcze inni (jak Maria Magdalena czy Tomasz) potrzebują więcej czasu i znaków. Wielość i różnorodność form i środków nie jest przeszkodą, ale przeciwnie, bogactwem Kościoła (por. 1 Kor 12).

Pytania do refleksji i modlitwy:

  • Przy kim najlepiej odpoczywam i czuję się sobą?
  • Czy jestem zdolny do przyjaźni? Czy mam przyjaciół, czy raczej wielu znajomych?
  • Co wnoszą przyjaźnie w mój rozwój osobisty i moje życie?
  • Co byłbym w stanie poświęcić dla przyjaciela?
  • Jaka przyjaźń łączy mnie dziś z Jezusem?
  • Czy umiem towarzyszyć duchowo chorym, cierpiącym i umierającym?
  • W jaki sposób podejmuję przykazanie czci, szacunku i posłuszeństwa wobec rodziców?
  • Jakie skojarzenia i uczucia wywołuje we mnie słowo „dom”?
  • W jaki sposób buduję ognisko domowe?
  • Jakie miejsce w moim życiu duchowym zajmuje Maryja?
  • Czy Matka Jezusa zbliża mnie do Syna Bożego i uczy prawdziwej miłości?
  • Jestem marzycielem czy realistą?
  • Jakie znaczenie ma dla mnie głos serca?
  • Jakim liderem jestem?
  • Na czym opieram swój autorytet?
  • Czy szanuję różnorodność i odbieram ją jako szansę?