440 lat temu, 1 grudnia 1581 roku, na karę śmierci za zdradę stanu został skazany w Anglii św. Edmund Campion, jezuita. Został stracony przez powieszenie, a następnie otwarto mu wnętrzności i poćwiartowano, a wszystko to w majestacie ówczesnego prawa.

Wczoraj Towarzystwo Jezusowe wspominało go wraz z innym jezuickim męczennikiem Robertem Southwellem, który zginął w Anglii 14 lat później skazany również za zdradę stanu.

Przypominamy czytelnikom sylwetkę św. Edmunda Campiona SJ

Edmund Campion urodził się 25 stycznia 1540 roku w Londynie w rodzinie księgarza. Otrzymał bardzo solidne wykształcenie. Cechowała go głęboka pobożność i prawość charakteru. Świetnie się uczył, zdobywając najwyższe laury m.in. na uniwersytecie w Oksfordzie. Tam właśnie podpisał akt supremacji, godząc się tym samym na hegemonię króla nad angielskim kościołem. Chciał zostać duchownym i przyjął święcenia diakonatu. Wkrótce udał się do Irlandii, gdzie odkrył piękno i duchową pełnię Kościoła katolickiego. Zaowocowało to odejściem ze wspólnoty anglikańskiej.

Po opuszczeniu Anglii przybył do Francji, gdzie w Douai kontynuował studia teologiczne w kolegium prowadzonym przez jezuitów. W kolegium tym przygotowywano księży do pracy w opanowanej przez protestantyzm Anglii. Ponieważ był bardzo uzdolniony pod względem literackim, świetnie pisał i przemawiał, wykładał tam homiletykę. Dla potrzeb jezuickiego teatru pisał poezje i dramaty, wystawiane z niezwykłym powodzeniem pośród prostego ludu.

Edmund, widząc apostolską gorliwość jezuitów, postanowił wstąpić do niedawno powstałego Towarzystwa Jezusowego. Wysłano go niebawem do Czech, gdzie odbył nowicjat i w wieku 39 lat otrzymał święcenia kapłańskie. Już wcześniej z wielkim powodzeniem pracował duszpastersko na terenie Czech, a jego kazania cieszyły się wielką popularnością.

W roku 1580 jezuitę wezwano do Rzymu, gdzie papież Grzegorz VIII właśnie organizował wyprawę misyjną do Anglii, by wspomagać duszpastersko pozostającym tam w jedności z Rzymem katolików. Niestety, Anglicy dowiedzieli się o tych planach, dlatego też każdy z jezuitów miał dostać się na wyspę w pojedynkę.

Edmund, niedługo po przybyciu do Londynu, został schwytany. Na jego szyi zawieszono tabliczkę z napisem „Edmund Campion, szpieg jezuicki”. Potraktowano go w sposób niezwykle okrutny, był wleczony ulicami stolicy, potem osadzony w więzieniu i torturowany. Nie przestraszył się cierpienia i katowania, nie wyparł się wiary. Był przesłuchiwany w obecności królowej Elżbiety I, która nie mogła mu wybaczyć jego rzekomej zdrady. To właśnie przez nią został on kiedyś wyróżniony za wybitne osiągnięcia naukowe w Oksfordzie i nazwany „diamentem Anglii”. Tymczasem on zapewniał królową o swej lojalności wobec niej reprezentującej autorytet świecki. Nie chciał jednak uznać niesłusznie uzurpowanego przez nią autorytetu religijnego. Został więc oskarżony o zdradę stanu i skazany go na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok został wykonany 1 grudnia 1581 roku. Na miejsce kaźni szedł z wielkim spokojem i z modlitwą Te Deum na ustach.

Jego śmierć wstrząsnęła całą Europą, podziwiano niezwykłą odwagę Edmunda, a także męstwo wielu innych męczenników jezuickich, którzy w tym samym czasie oddawali życie za jedność wiary i Kościoła. Od Jezusa otrzymywali oni siłę i odwagę, by pozostać do końca wiernymi Bogu i własnemu sumieniu.

Papież Paweł VI w 1970 roku kanonizował Edmunda Campiona oraz 10 innych jezuitów, którzy oddali życie za jedność Kościoła w XVI i XVII wieku. Wszyscy oni mogą być dla współczesnych mieszkańców Europy przypomnieniem, że prawdą nie można manipulować w imię politycznej poprawności i chęci zdobycia słupków poparcia w badaniach statystycznych. Na początku XX wieku rację męczennikom angielskim przyznał wybitny teolog kalwiński, Karl Barth. stwierdzając, że konflikty między kościołami są grzechem, z którego trzeba się nawracać, bo Pan Jezus chciał, abyśmy byli jedno.

Ilustracja: fragment okładki książki Harolda C. Gardinera SJ, Edmund Campion. Hero of God’s Underground, Ignatius 1992.