Salome jest owocem kazirodczej, dysfunkcyjnej rodziny. Zdemoralizowany, rozwiązły ojciec i mściwa matka nie mogły zapewnić jej miłości i tak potrzebnego w dzieciństwie uczucia ciepła, akceptacji i poczucia bezpieczeństwa. Salome zapewne należała do rozpieszczonych i krnąbrnych dzieci, w przyszłości zręcznie manipulującymi innymi. Salome była jedną z tych nastolatek, które wiedzą, że są pociągające, i potrafią wykorzystać swój atrakcyjny wygląd, aby dostać to, czego chcą. Salome nie interesowało manipulowanie chłopcami w jej wieku – to było zbyt proste. […] żaden z nich nie mógł jej zaoferować tego, czego najbardziej pragnęła: władzy – a najlepiej dominacji – nad dojrzałymi mężczyznami (T. Craughwell).

Sytuacja taka została sprowokowana tańcem. Uległ jej sam król. Wulgarność Heroda graniczy z perwersją: po poślubieniu żony swego brata pożąda jej córki (C. Keener). Gdy Salome za namową matki zażądała głowy Jana Chrzciciela, nie był w stanie odmówić i odwołać wcześniej złożonego słowa. Wprawdzie lekkomyślna przysięga Heroda nie była prawnie wiążąca, jednak jej złamanie wobec całego dworu byłoby sprawą kłopotliwą i podkopującą honor królewski. Równie nierozważną i tragiczną w skutkach przysięgę złożył wcześniej Jefte (Sdz 11, 29-40). Herod Antypas stał się ofiarą lekkomyślnie złożonej obietnicy. Zachowanie twarzy okazało się dla niego ważniejsze od życia człowieka, którym przecież się fascynował.

Herodiada z kolei dopełniła zemsty. Trzymając na misie głowę proroka, triumfowała. Ale dlaczego w jej intrygi dała się wciągnąć Salome? Późniejsza wyobraźnia, wyrażająca się przede wszystkim w sztuce, dopowiedziała historię o miłości odrzuconej przez Jana, za którą miałaby się mścić córka Herodiady. W Biblii nie ma dla tej historii żadnych podstaw (E. Adamiak).

Herodiada i Salome są świadome kobiecej siły. Wykorzystują własny urok i współdziałają  z sobą, aby zdobyć władzę nad Herodem. Przy okazji realizują ukryte (niecne) cele. Matka i córka, Herodiada i Salome spełniają dwojaki stereotyp złej kobiety: młodej – pięknej, uwodzicielskiej, której nie można się oprzeć; starszej – intrygantki, podstępnie dążącej do władzy. Gdy współdziałają, zdaje się pokazywać historia, są niezwyciężone (E. Adamiak).

Taniec Salome, który dostarczał wrażeń zmysłowych Herodowi i jego gościom był równocześnie wyrokiem śmierci dla Jan Chrzciciela. Dla znudzonego, przywykłego do silnych wrażeń dworu stanowił dodatkową atrakcję. Ścięta głowa Jana Chrzciciela (niemal jak w horrorze) została złożona na tacy i przekazana Salome w środku uczty. Jana nie ukrzyżowano ani nie powieszono, jak czyniono to z pospolitymi przestępcami. Herodiada pragnęła jego głowy, by ją podać jak jedną z potraw w czasie uczty. Okazała w ten sposób przerażający rodzaj szyderstwa. Zapewne jednak nikogo z gości nie dziwiła ani nie poruszyła ta makabryczna scena, która dzisiaj wywołuje przerażenie i niesmak. Wyobraźmy sobie, jaka atmosfera zapanowała wśród biesiadników oczekujących na powrót strażnika. W takim świątecznym otoczeniu, w tak radosny dzień, czy Herod pomyślał choć przez chwilę, do jakiej zbrodni właśnie przyłożył rękę? Czy goście uronili choć jedną łzę? Czy ktokolwiek ośmielił się zaprotestować? (T. Craughwell).

Jan Chrzciciel padł ofiarą spisku kobiet. Jego śmierć była również konsekwencją życia, czystości i przejrzystości moralnej, bezkompromisowości i odwagi w głoszeniu prawdy i sprawiedliwości. Ale była również dopełnieniem miłości do Jezusa, o której mówił wcześniej: Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał (J 3, 29n). Jezus jest Oblubieńcem, a Jan Jego przyjacielem. Jako przyjaciel oblubieńca czynił wszystko, by Jezus mógł wzrastać i w pełni zrealizować swoje posłannictwo.  Jan żył w cieniu Jezusa. Z chwilą śmierci umniejszył się ostatecznie. Został strącony z powodu swego posłannictwa. Został „wchłonięty” przez Jezusa i misję. Nie bez powodu więc św. Marek umieszcza tę scenę pomiędzy wysłaniem uczniów Jezusa na misję (Mk 6, 7-13) i powrotem z niej (Mk 6, 30nn).

Śmierć Jana Chrzciciela jest typem i zapowiedzią śmierci Jezusa. Uwięzienie Jana i Jezusa zostaje opisane tymi samymi słowami por. Mk 6, 17 z 14, 44-49 i 15, 1); rola Heroda znajduje swą analogię w roli Piłata, też wykazującego sympatię dla Jezusa (Mk 15, 1-15); wpływowi Herodiady odpowiada działanie arcykapłanów; instrumentem jej intryg jest córka, ich – tłum (Mk 15, 3-11). Zachowanie Herodiady i jej córki znajduje jednak przeciwwagę: matka i córka doprowadzają do ścięcia głowy Jana, tymczasem głowę Jezusa namaszcza w Betanii bezimienna kobieta (Mk 14, 3-9) (E. Adamiak).

Historia życia i śmierci Jana Chrzciciela może rodzić przekonanie, że zło rzeczywiście triumfuje. Obserwując problemy własne i bliskich, czy słuchając informacji medialnych można odnieść wrażenie, że ono dominuje. Jest bardziej krzykliwe i więcej się o nim mówi. Dobro bywa często wstydliwie przemilczane. Jednak doraźne zwycięstwa zła nie są jego ostatecznym triumfem. Zło jest tymczasowe i w ostatecznym rozrachunku zostanie pokonane przez dobro i miłość, a śmierć przez zmartwychwstanie.

Pytania do refleksji:

  • Jak oceniam czas mojej młodości i dojrzewania?
  • Czy nie składam lekkomyślnych przyrzeczeń, obietnic, deklaracji?
  • Czy dotrzymuję słowa?
  • Co czuję, gdy zaspokajam pragnienie zemsty?
  • Czy jestem świadomy własnego uroku osobistego? W jaki sposób go wykorzystuję?
  • Jaki jest mój stereotyp dobrej i złej kobiety?
  • Czy mogę się uważać za przyjaciela Oblubieńca?
  • Czy godzę się na życie w cieniu Jezusa czy raczej chcę być zawsze w centrum uwagi?
  • Czy mam świadomość, że zaangażowanie się w walkę o prawdę i sprawiedliwość może wiązać się z męczeństwem?
  • Czy wierzę, że ostanie słowo należy do Boga?