Dzisiaj mija równo 91 lat od pierwszego mistycznego spotkania św. Faustyny z Jezusem Miłosiernym (22.02.1931). Dzisiaj też, jak donoszą wszystkie media, Rosjanie zbrojnie wkroczyli do Ukrainy. Świat nie wie co robić, bo z jednej strony nie chce wojny, ale z drugiej, wymuszonego strachem pokoju, też nie może uznać, że jest to pokój prawdziwy.
Co robi Kościół w tej chwili? Czeka na znak wezwania do miłości? Przecież innych aniżeli miłość wezwań w Kościele nie ma, a argumentem może być chociażby ostatnia niedziela, sprzed paru dni, wzywająca do miłości nieprzyjaciół, modlenia się za tych którzy nas prześladują, błogosławienia tym którzy o nas źle mówią.
Nie ma też wątpliwości, że nie zabijaj znaczy nie zabijaj, nie kradnij, odnosi się też do tego aby nikogo nie rabować, a nie cudzołóż do nie odzierania z godności człowieka, również w inny sposób aniżeli tylko zdrada małżeńska. Dlatego jasną jest rzeczą, że BÓG NIE CHCE WOJNY i pod tym względem nie wolno nikogo zwodzić fałszywym tłumaczeniem Ewangelii.
Wojna, jak każdy grzech, powinna być potępiona, byśmy do grzechu wojny, która wybuchła na Ukrainie nie dodawali jeszcze grzechu naszego włączenia się w nią, zwiększając w ten sposób poziom wzajemnej nienawiści i ogromy spustoszenia.
Nie jest wolą Boga abyśmy zabijali się wzajemnie, nawet wtedy gdy palcem możemy wskazać agresora, gdy nie rozumiemy podstawowej prawdy, że jeśli chodzi o grzech, to Bogu nie o śmierć grzesznika chodzi, ale o jego nawrócenie i ono dopiero jest prawdziwym, wspólnym zwycięstwem Boga i człowieka, jednocześne.
Nasza nadzieja jest w Miłosiernym Chrystusie. Spieszmy się zatem miłować, a nie nienawidzić. Nie idźmy za wojennym etosem szatana, ale szukajmy Bożego Zbawienia i spójrzmy na wielki znak na niebie, na jego kosmiczny wymiar, na słońce, gwiazdy, księżyc pod stopami Niewiasty i zmiażdżony łeb węża. Spójrzmy na Maryję i ratujmy nasz wspólny dom Kościoła, Ojczyzny, Świata.
Nie dajmy się strachowi i panice, ale nie dajmy się też oszukać fałszywej euforii „rycerskiej”. Nie zachwycajmy się Abramsami ani tym że przeleciały się cudowne po naszym niebie F-ptaki. Te ptaki odlatują, Abramsy się psują, a ludzie umierają i groby kopią im najbliżsi.
Kto prze do wojaczki, niech się wykaże troską o życie, żeby je skutecznie chronić. Zanim będą reklamowali bohaterskie umieranie, niech zadbają o dostęp do wody pitnej, niech pomoga przygotować zapasy węgla do ogrzewania domów, ziarna do obsiania nimi pól i zapasów chleba do wytrzymania przerw w jego dostawach, aby uniknąć ulicznej przemocy i zagrożenia naszych domów napadami bandyckimi.
Najważniejsza jest jednak miłość i do tej fundamentalnej prawdy nieustannie powinniśmy powracać, bo tylko ona stanowi podstawę prawdziwej solidarności społecznej, nie takiej która jest skierowana przeciwko innym, aby ich pokonać i zniszczyć, ale takiej która jest Bożym błogosławieństwem pokoju i pojednania dla nas wszystkich. Taka jest właśnie wola Boża.
Ojcze Miłosierny, „Dla bolesnej Meki Chrystusa miej miłosierdzie dla nas i dla całego świata”