Jedzenie i spanie stały się wręcz nie do pomyślenia. Praca jest dobra, ponieważ odwraca uwagę od wszystkiego, co dzieje się w domu. Jakie miasta są atakowane? Którzy przyjaciele muszą uciekać, by ratować swoje życie? Kto z nich zostaje i przygotowuje się do walki?

Kiedy pracujesz, nie myślisz – mówi dla America Magazine Vitaliy Osmolovskyy SJ, koordynator jezuickiej pomocy dla Ukrainy.

Ojciec Vitaliy znajduje zakwaterowanie dla nowo przybyłych uchodźców z Ukrainy w polskich kościołach i ośrodkach rekolekcyjnych. W tych dniach musiał się także zająć pomocą dla studentów z Zambii i Nigerii, którzy utknęli na ukraińsko-polskiej granicy i nie mogli przedostać się do Polski.

Zanim wstąpił do zakonu zajmował się logistyką i pomocą przesiedleńcom w europejskiej organizacji pozarządowej. To go dobrze przygotowało do działań, do których obecnie został posłany. Z dnia na dzień musiał przerwać studia doktoranckie w Stanach Zjednoczonych i wsiąść do samolotu do Polski. Teraz kieruje zespołem jezuitów koordynującym pomoc uciekającym przed wojną.

Cały artykuł w języku angielskim przeczytasz na stronie AMERICA MAGAZINE

Zbudowany męstwem Ukraińców stara się myśleć o tym, co może zrobić, jak może zaradzić tej tragedii. Z trudem wyobraża sobie jak Ukraina i Rosja będą w stanie dojść do pojednania i jak kiedykolwiek ponownie staną się dobrymi sąsiadami. Wie, że nad tym trzeba już teraz ciężko pracować. Nie ma czasu na spanie i jedzenie. Giną przyjaciele. Na oczach całego świata dzieje się tragedia. Czy rzeczywiście jesteśmy bezradni?