Papież Franciszek był ostro atakowany za to, że Watykan nie uplasował się wyraźnie w gronie państw obozu antyputinowskiego, nie potępił go imiennie jako agresora ani nie uczynił tego pod adresem Rosji. Również miano mu za złe, że nie przyłączył się wyraźnie do zadekretowanych głównie przez Zachód sankcji ekonomicznych przeciwko Rosji, a tylko użalał się nad tragedią ludzką mieszkańców Ukrainy dotkniętych wojną, nawołując do jej zakończenia, bo wojna jest straszliwym złem, która zagraża światu poprzez eskalację, która już dzisiaj łatwa jest do zauważenia.

Zdaniem wielu krytyków jest to twierdzenie zbyt ogólne i wobec aktualnie rozgrywającej się na naszych oczach wojny i konkretnych ofiar z tym związanych i ma to posmak wzniosłej obojętności, a nie jasnej postawy potępienia agresora i obrony zaatakowanej przez niego ofiary.

Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że Watykan nie jest zwyczajnym państwem, to znaczy nie jest jego klasycznym przykładem, ale raczej anomalią, dzięki której jednak Kościół Katolicki (Watykan) mając status państwowy, ma formalne prawo uczestniczenia w życiu wspólnoty międzynarodowej w sposób bardziej skuteczny.

Trzeba również zauważyć, że istnieją dwie sfery działania: duchowa i polityczna. Pierwsza dotyczy pryncypiów wiary i moralności, druga celów praktycznych i skutecznych sposobów ich realizacji. Dodać należy, że obie te sfery wzajemnie się przenikają i ideałem jest ich wzajemna harmonia. W ten sposób kształtowała się cywilizacji chrześcijańska (zachodnia), która dzisiaj przeżywa głęboki kryzys, gubiąc swoja kulturowa tożsamość. Proces przenikania się tych dwóch sfer stanowi dramatyczną osnowę całej historii, która nieustannie dynamicznie się zmienia.

Zrozumiałe jest zatem, że trzeba szukać pomiędzy nimi porozumienia. Jest na to tylko jeden sposób, a mianowicie wzajemny szacunek, opierając się na przekonaniu, że w gruncie rzeczy podstawowe wartości są nam wspólne i dzięki temu mamy szansę na porozumienie również w kwestiach politycznych. Przeszkodą jednak jest nie tylko ułomność poznawcza człowieka, ale przede wszystkim ułomność odnosząca się do jego złej woli, której efektem jest konkretna zła postawa i zły czyn, czyli konkretny grzech, który rozbija wspólnotę i niszczy wzajemne zaufanie, dążąc do tego, aby stać się wyłącznym posiadaczem prawdy, tak by móc nią manipulować według własnej wygody.

Rolą papieża nie jest angażowanie się w politykę. Pomimo tego, że Watykan ma status państwa, papież nie powinien być nigdy stroną polityczną sporu, tym bardziej, gdy ten spór przybrał charakter otwartej wojny. Z tych samych powodów, odwołując się do Ewangelii, nie powinien też święcić narzędzi zadawania śmierci. Nie znaczy to jednak, aby nie miał się wypowiadać w sposób jasny i konkretny odnośnie do duchowego znaczenia zdarzeń, które mają miejsce i ich oceny moralnej, starając się zawsze o mitygowanie nienawiści, bo jest ona sprzeczna w sposób radykalny z Ewangelią.

Wiara nam mówi, że prawdziwy pokój może być tylko owocem miłości i chociaż politycznie może się to wydawać naiwne i mało operatywne, (zupełnie zresztą jak to było widziane również w czasach Chrystusa), to jednak wiara przekracza granicę ludzkiej racjonalności, odwołując się do ufności w zbawcze działanie Boga, Jemu zawierzając wszystko, wierząc, że On wiedzie nas do pełni Zbawienia.

Foto: pexels-pixabay