Finisterre to niewielkie miasteczko w północno-zachodniej Hiszpanii (Galicja), położone na przylądku i zarazem półwyspie o takiej samej nazwie. Miejsce to było uznawane przez starożytnych Rzymian za kraniec ówczesnego świata; stąd jego nazwa będąca połączeniem słów „finis” (koniec) i „terre” (ziemi). Przylądek Finisterre bywa błędnie uważany za najdalej na zachód wysunięty punkt kontynentalnej Europy; w rzeczywistości jest nim Przylądek Roca w Portugalii.

Mój pobyt na przylądku rozpoczynam od zwiedzania miasteczka. Położone nad zatoczką, zachwyca swoim urokiem i sennym klimatem. W architekturze nowoczesność wygrywa w rywalizacji ze starożytnością. Zatrzymuję się na chwilę medytacji w najcenniejszej zabytkowej budowli. Jest nią dwunastowieczny kościół „Matki Bożej z Piasków”. Zbudowany został z rodzimego granitu w stylu romańskim. Z kolei ołtarz główny i boczne kaplice posiadają wystrój gotycki. Świątynia ma wygląd ekscentryczny, pozbawiony symetrii, a dzięki swoim masywnym formom robi wrażenie twierdzy na klifach. Jej najcenniejszą pamiątką jest figura Chrystusa. Legenda głosi, że została ona  wyrzeźbiona przez Nikodema, bezpośredniego świadka Męki Pańskiej. Do podań legendarnych należy też dołączyć „fakt”, że figurze Jezusa odrastają włosy i broda. Kościół posiada ponadto wiele innych cennych figur oraz niezbadanych wystarczająco średniowiecznych pamiątek: inskrypcji, grobowców i różnych tarcz.

W dniu mojego pobytu w Finisterre przypada święto narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Z tej racji odbywa się uroczysta procesja odpustowa. Po ulicach miasteczka wędruje w korowodzie tutejszych mieszkańców i pielgrzymów figura Matki Bożej, patronki kościoła i miasta. Przyglądam się przez chwilę tej maryjnej procesji, a później uczestniczę w Eucharystii ku Jej czci w kościele dedykowanym również Jej, ale pod innym, nieco ekscentrycznym wezwaniem – „Matki Bożej od Sukcesu”! Myślami powracam do Kany Galilejskiej, gdzie Maryja przyczyniła się do „sukcesu” Jezusa, sprowokowała niejako Jego pierwszy cud, a także przyczyniła się do „sukcesu” państwa młodych; dzięki Niej nie zostali skompromitowani brakiem wina. Dzisiejsze święto przypomina, że Matka Jezusa jest również naszą Matką i troszczy się o ludzkie potrzeby, nieraz mało istotne. W sytuacjach braków, niedostatków, potrzeb zawsze możemy się do Niej zwracać i ufać, że powierzy je swemu Synowi, jak to uczyniła w Kanie: Nie mają już wina (J 2, 3).

Po przeżyciach duchowych zmierzam w kierunku przylądka. Na jego krańcu znajduje się zbudowana w 1853 roku latarnia morska. Schodzę poniżej, by zasmakować w atmosferze tego miejsca. Przylądek Finisterre jest ostatnim punktem Szlaku świętego Jakuba. Do dzisiaj pozostała tradycja kończenia pielgrzymek w tym miejscu, jednak większość pątników kończy swoją wędrówkę już w Santiago de Compostela. Na okolicznej plaży zawsze zbierano muszle w celu potwierdzenia odbycia pielgrzymki, a także palono zużyte w jej czasie buty. Dziś na pamiątkę tamtych czasów na skale nad brzegiem oceanu stoi symboliczna niewielka rzeźba przedstawiająca but pielgrzyma. Niestety, aura nie sprzyja podziwianiu krajobrazu ani bezkresnych fal oceanu. Jest bowiem mgliście. Poprzez mgłę mogę jedynie co kilka kroków napotykać pozostawione buty, części garderoby i inne symbole starego życia. Zwęglone paleniska świadczą, że część z nich spalono.

Przylądek Finisterre był (i jest) dla docierających tu pielgrzymów symbolem odnowy. Zzucie starych zużytych butów i zniszczonego ubrania i nałożenie nowego, odświętnego jest symbolem wewnętrznej przemiany, jaka dokonuje się w czasie długich dni samotnej pielgrzymki na szlakach Camino. Cisza, samotność, refleksja, medytacja i modlitwa w czasie trudu pielgrzymkowego dokonują często cudów. Rodzi się nowy człowiek. W miejsce cielesnego – duchowy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego (J 3, 3).

 

Więcej w książce: „Na ziemi Boga. Duchowe podróże do miejsc świętych i nieświętych”, WAM