„Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami – wszystko marność. Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem? Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy” (Koh 1, 2-4).

W pobliżu Pamukkale (Turcja) znajduje się potężne Hierapolis, miasto założone w II wieku przed Chrystusem. Jest tu zachowany w bardzo dobrym stanie teatr rzymski, mogący pomieścić dziesięć tysięcy widzów. Podziwiając jego rozmach i zachowane misterne fryzy, wsłuchuję się w szmer wody wypływającej z małej jaskini, słynącej z wydzielających się z niej trujących oparów plutonu.

Tradycja głosi, że znajduje się tu najstarsze miejsce pogańskiego kultu w Hierapolis, wejście do podziemnego państwa Plutona. Był on boskim uosobieniem płodności ziemi i rękojmią obfitych zbiorów, stąd nazywano go ojcem bogactwa. Pluton był bóstwem podziemnego państwa; powierzano mu skazanych na śmierć. Jednak kapłani z pobliskiej wyroczni byli odporni na działanie trucizny. Co więcej, czerpali natchnienie z jego wyziewów do swoich wyroczni.

Podziemna kraina Plutona rodzi we mnie smutne myśli o przemijaniu. Pogłębia je jeszcze starożytna Nekropola Hierapolis – budzący podziw swoim rozmachem, największy i najciekawszy cmentarz Azji Mniejszej. Spaceruję w zadumie, zatrzymując się przy niektórych tolosach, masywnych grobowcach na planie koła, grobowcach rodzinnych, publicznych i pojedynczych sarkofagach.

Nekropola przywołuje na myśl słowa Koheleta o marności i przemijaniu. Kohelet z całym realizmem wskazuje na piękno, ale i ulotność życia ziemskiego. Młodość jest piękna, starość bolesna. Jedno i drugie mija jak dym. Daje jednak szczęście, gdy jest przeżywane jako Boży dar. Nie należy więc ulegać pesymizmowi. „Wszystko ma swój czas” (Koh 3, 1). I chociaż na ziemi pozostają tylko grobowce, a każda chwila jest krótkotrwała, przemijająca, rozwiewa się jak mgła i pozostawia pustkę, w wieczności, w Bogu, wszystko znajduje swój sens i pełnię. Bł. Jan Paweł II w Tryptyku rzymskim nawoływał: „Zatrzymaj się, to przemijanie ma sens”.

Umocniony duchowo myślami o sensie przemijania i wieczności udaję się, by podziwiać cud natury. Są nim Bawełniane Wzgórza, białe tarasy opadające w dolinę kaskadami, utworzone w ciągu wieków przez wapienną wodę wypływającą z gorących źródeł. Podziwiam przepiękne stalaktyty, brodzę po kotłach erozyjnych wypełniających bajkowe tarasy, uświadamiam sobie, że korzystali z nich już starożytni i na nowo przywołuję słowa Koheleta: „Wszystko ma swój czas”.