Kazanie w Parafii pw. św. Szczepana w Warszawie (21.04.224)
Dzisiaj Kościół modli się o powołania do stanu duchownego. Tych powołań jest coraz mniej. Można odczuć pewien niepokój Kościoła o to, czy w niedalekiej przyszłości nie zabraknie nam księży. W tych dniach wyszła książka zatytułowana: „Czy Kościołowi potrzebni są księża?” Nie zdążyłem jej przeczytać, ale zaryzykuję odpowiedź na pytanie postawione w tytule. Nie, księża nie są potrzebni Kościołowi. Kościołowi potrzebni są pasterze, dobrzy pasterze i niekoniecznie muszą nimi być księża. Módlmy się dzisiaj o dobrych pasterzy, o święte i autentyczne powołania do służby w Kościele.
Jak odróżnić prawdziwego pasterza od najemnika? Po pierwsze, zobaczyć, jak zachowuje się w momencie zagrożenia. Gdy zjawia się zgraja wilków najemnik ucieka. Pasterz zostaje ze swoimi owcami.
W naszym zakonnym archiwum znalazłem list jezuity sprzed 70 lat. Ojciec Stanisław Michalski pisał do Prowincjała ze Związku Radzieckiego. „Czcigodny Ojcze Prowincjale, proszę o pozwolenie pozostania razem z ludźmi, którzy nie mają tu żadnego pasterza”. Został z nimi na dobre i na złe. W 1952 roku przyszedł do Prowincjała list od jego organisty, który zawiadamiał o śmierci świętego proboszcza. Dopiero kilka lat temu dowiedzieliśmy się, że zginął śmiercią męczeńską. Pobity przez funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa umierał o poranku Bożego Narodzenia. Jego ostatnie słowa ludzie do dziś pamiętają: „Na moim grobie módlcie się o powołania”. Znaleźliśmy ten grób, zadbany i otoczony czcią. Przy tym grobie, niejedna matka wymodliła swojemu synowi kapłańskie powołanie. Odnaleźliśmy jednego z tych synów: zakonnika, który jest duszpasterzem na Białorusi.
Druga rzecz, która odróżnia najemnika od pasterza. Najemnik trzyma owce w niewoli, aby żadna mu nie uciekła. Nie miałby czasu ani chęci, by szukać zabłąkanych. Upewnia się, czy mur owczarni jest wystarczająco wysoki. Dobry pasterz nie buduje murów i zasieków, aby owce się nie rozbiegły, nie przywiązuje na postronku rozbrykanych owieczek.
Ojciec Anthony de Mello SJ, w jednym ze swoich tekstów przedstawia obraz owczarni, w której jedna owca znalazła dziurę w płocie i uciekła. Zabłądziła. I przyczaił się na nią wilk. Wtedy przyszedł pasterz i ją ocalił. Wziął ją na ramiona i zaniósł do owczarni. Wszyscy przekonywali pasterza, aby załatał dziurę w płocie, przez którą owca uciekła. Jednak on nie chciał naprawić płotu. Dlaczego? Bo szanuje wolność każdej, powierzonej mu owcy. Nie chce, aby były w owczarni z przymusu.
Trzecia różnica między najemnikiem a pasterzem. Najemnik nie zna owiec, a dobry pasterz je zna i one go znają. Co znaczy w języku chrześcijan znać kogoś?
To znaczy być z nim w relacji, a nie tylko znać jego imię i nazwisko, nie tylko mieć go jako znajomego w mediach społecznościowych. Czy w parafii liczącej dwa tysiące wiernych, każdy może być w znaczącej relacji z jej pasterzem. To raczej mało prawdopodobne. Dlatego, jeśli nie stworzycie małych wspólnot, wszyscy się pogubicie. Wszyscy zginiecie. Bóg widzi, co się dzieje i może dlatego zmniejsza dzisiaj liczebność parafii.
Módlmy się, aby nasza parafia stawała się wspólnotą wspólnot, wspólnotą złożoną z niewielkich grup prowadzonych przez zaangażowanych świeckich liderów.
Módlmy się o licznych pasterzy, którzy będą troszczyli się o każdego członka wspólnoty.
Módlmy się o pasterzy, którzy będą szanowali wolność każdego człowieka.
Módlmy się o pasterzy, którzy będą znali każdą, powierzoną im owcę, jej mocne i słabe strony, jej talenty i zasługi, jej marzenia i niepokoje. I żeby troszczyli się o każdego.
Fot. Stanisław Pacholik SJ