1. W pobliżu biblijnego Sydonu znajduje się znane libańskie sanktuarium maryjne. Tradycja mówi, że gdy Jezus przybył w te okolice, Maryja towarzyszyła Mu wraz z innymi kobietami. Sydon był miastem kananejskim, pogańskim, zamkniętym dla kobiet Izraela. Maryja nie mogła więc towarzyszyć dalej Jezusowi. Wobec tego oczekiwała w grocie na modlitwie i medytacji na powrót Syna i Jego uczniów. Grota ta stała się miejscem modlitwy pierwszych chrześcijan, a później Sanktuarium Pani Czekającej. Sercem, przesłaniem tego sanktuarium jest hasło: Nasza Pani czeka na nas.
Libańskie sanktuarium oddaje istotę duchowego piękna Maryi. Jest Matką Pięknej Miłości, o wielkim sercu; Matką oczekującą na każdego z tęsknotą i niecierpliwością u boku swego Syna, w domu Ojca.
2. Dzisiejsza Ewangelia mówi między innymi o domu. Najpierw o domu krewnej Maryi, Elżbiety. Maryja weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Ewangelista relacjonuje opis spotkania dwóch bliskich sobie kobiet. Spotykają się kobiety, z których każda nosi w sobie dziecko, kobiety płodne, które pozwoliły, aby miłość w ich życiu przybrała konkretne kształty.
Na słowa Maryi Elżbieta również odpowiedziała pięknym pozdrowieniem: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. Maryja widzi, że Elżbieta słucha z życzliwością, miłością i wiarą, że rozumie Ją w pełni. I wtedy ujawnia uczucia, które dotąd tłumiła i skrywała. Dzięki delikatnej i uważnej przyjaźni Elżbiety, czuje się wewnętrznie wolna, upoważniona do zwerbalizowania swoich przeżyć, do zwierzenia się. I wyśpiewuje Magnificat, wyraża na zewnątrz całą radość i wdzięczność, którą było wypełnione Jej serce.
Spotkanie w Ain Karem może być wzorem ludzkich spotkań. Takie spotkania wymagają nieraz długiej drogi do serc n bliźnich. Trzeba najpierw, jak Maryja, opuścić własny dom, wyjść z siebie, pokonać góry lęków, obaw, zahamowań, góry własnego wygodnictwa. Następnie wejść do domu drugiego i pozdrowić go; z szacunkiem spojrzeć na jego tajemnicę, na to, co w nim jedyne i niepowtarzalne. W pozdrowieniu nie ma jakiegoś egoistycznego celu. Pozwalamy drugiemu być sobą, przyjmujemy go i akceptujemy takim, jaki nas spotyka. Prawdziwe spotkanie jest możliwe dzięki szacunkowi i dostrzeganiu wzajemnej godności. Prawdziwe spotkanie jest wolne od porównań, ocen i deprecjacji. Jest świadome wzajemnej godności i pełne szacunku wobec tajemnicy. Jak spotkanie Maryi z Elżbietą.
3. Dzisiejsza Ewangelia mówi także o innym domu. Kończy się słowami: Maryja wróciła do domu. Te słowa oddają istotę dzisiejszego święta. Maryja wróciła do domu Ojca. Po zakończeniu ziemskiego pielgrzymowania, Maryja z duszą i ciałem została wzięta do nieba.
To święto przypomina nam, że nasze życie jest wędrówką do domu Ojca, jest pielgrzymowaniem. Św. Ignacy w swojej Autobiografii nazywa siebie Pielgrzymem. Mówi o sobie, że przewędrował całą Europę sam i pieszo. To pielgrzymowanie było trudem ubogiego pielgrzyma, związanym z głoszeniem Ewangelii. Było także duchowym procesem zmierzającym do całkowitego zjednoczenia z Bogiem i znajdywania Go we wszystkich rzeczach. Pielgrzymka Ignacego to duchowe wzrastanie aż do mistyki.
My lubimy zapuszczać korzenie w życie ziemskie, jakby miało ono trwać wiecznie. Przywiązujemy się uczuciowo do innych, bez których wydaje nam się, że nie potrafimy żyć. W miarę, gdy zaczynamy się starzeć i pojawiają się dolegliwości, choroby, coraz bardziej martwimy się o jutro, boimy się przyszłości. Z latami przybywa również rzeczy, które są dla nas cenne, książek, którymi się otaczamy, sprzętów. Przez to stajemy się coraz mniej mobilni, dyspozycyjni. Zamiast żyć na walizkach, ufać Bogu i troszczyć się o Jego chwałę, lękamy się o siebie. Zapominamy, że nasza ojczyzna jest w niebie.
Maryja idzie z pośpiechem, by służyć swojej krewnej Elżbiecie. Maryja niesie Elżbiecie Jezusa, dzieli się z nią radością zbawienia. Jej życie na ziemi było życiem w cieniu Jezusa, zanurzeniem w Jezusa. Na ziemi doświadczała bólu, cierpienia, nocy ciemności, krzyża. Doświadczała tego, co jest treścią codziennych ludzkich udręk. Jednak tę codzienność przeżywała w cichości i pokorze, w bliskości Boga, w wierze i zaufaniu.
Dzisiejsze święto przypomina nam, że do chwały nieba idziemy przez trud życia. Czasami wydaje nam się, że Bóg oczekuje od nas czegoś wielkiego, wspaniałego, wzniosłego i czekamy na odpowiedni czas. Nieraz latami. Jest to pewne nieporozumienie. To tak, jak gdyby pisarz chciał w jednym momencie napisać całą książkę. Tymczasem w jednym momencie można napisać tylko jedno słowo. Nic więcej. Całe nasze życie jest pisaniem jednej księgi. A każdy dzień to nowa strona. I nie trzeba czekać na momenty wielkich natchnień. Trzeba pisać to dobro, które dzieje się każdego dnia. Mogą to być rzeczy najprostsze.
Do nieba idzie się przez ziemię, pokonując góry trudności. Do nieba idzie się ze spracowanymi rękami, ze zmarszczkami na twarzy, z krzyżem codzienności, w szarości dnia. Jak Maryja służąc innym, niosąc im Jezusa, chwaląc Boga modlitwą i życiem.
4. Święto Wniebowzięcia zwane jest w tradycji ludowej świętem Matki Boskiej Zielnej. W naszych polskich kościołach święcimy kwiaty, zioła, owoce i zboża.
W czasie błogosławieństwa modlimy się: „A gdy będziemy schodzić z tego świata, niechaj nas, niosących pełne naręcza dobrych uczynków, przedstawi Tobie Najświętsza Dziewica Wniebowzięta, najdoskonalszy owoc ziemi, abyśmy zasłużyli na przyjęcie do wiecznego szczęścia”.
Prośmy Maryję, by nas prowadziła w czasie naszej ziemskiej pielgrzymki do domu Ojca, a w chwili śmierci przedstawiła z radością Bogu. Wsłuchajmy się też w Jej pozdrowienie. Z jakim słowem zwraca się do nas? Czego nam życzy? Jaką myśl podsuwa?
fot. Pixabay