1. Józef bardzo kochał Maryję. Nie wiemy jednak nic o uczuciach, jakie przeżywali. Niektórzy egzegeci sądzą, że Maryja zachowała tajemnicę poczęcia dla siebie. Podzieliła się nią jedynie z Elżbietą. „Jej wiara została oczywiście znów wystawiona na próbę. Czas mijał, na twarzy Józefa widziała udrękę, która mogła być zapowiedzią bolesnego rozstrzygnięcia, a niebo pozostawało zamknięte. (…) Wiara Maryi była wiarą kogoś, kto umie cierpieć, milczeć i czekać, mając pewność, że rozwiązanie nadejdzie. Kiedy? Ujawnia się tu pokora Maryi, pewien głęboki, istotny rys jej osobowości: nie do niej należało pouczanie Boga. Cierpienie, cierpliwość, milczenie: oto ujawniające się przy tej okazji przejawy całkowitego zdania się na Pana, cechujące moc jej zawierzenia” (G. Amorth).

Nie wszyscy autorzy zgadzają się z tym twierdzeniem. Sądzą, że całkowite milczenie Maryi było raczej mało prawdopodobne. „Maryja była z pewnością doskonałą pod każdym względem, była więc doskonałą kobietą, posiadającą wszystkie kobiece zalety. Była doskonałą narzeczoną, doskonałą małżonką. Młoda mama, kiedy tylko dostrzeże pierwsze oznaki swego macierzyństwa, jest bardzo szczęśliwa, mogąc podzielić się z nimi ze wszystkimi bliskimi. Czyżby chciano, żeby Maryja odrzuciła tę radość i odmówiła jej również Józefowi?” (B. Martelet). Maryja zapewne opowiedziała przyszłemu mężowi o spotkaniu z aniołem i dziewiczym poczęciu. Zresztą trudno sobie wyobrazić, że opuściła ukochanego bez słowa na trzy miesiące, udając się do krewnej. Józef, choć oczekiwał Mesjasza, nie był chyba gotowy na tajemnicze działanie Boga. Wiadomość, która spadła na niego, jak grom z jasnego nieba, zapewne wywołała duchowy kryzys. „Nigdy nie pomyślał on o Maryi nic złego. Jego wiedza o Niej, prowadzone z Nią rozmowy, Jej radość, oblicze promieniejące łaską… nic nie nasuwało mu żadnych posądzeń co do Jej osoby. Maryja z pewnością nie zachowywała się tak, jakby dźwigała ciężar grzechu; nie przejawiała zawstydzenia, gdyż nie ponosiła żadnej winy. Jej oczy musiały być jak zawsze – czyste, jasne i pogodne, choć niekiedy spoglądała na Józefa ze szczególnym współczuciem” (F. Fernandez-Carvajal). Tymczasem dzieje się coś, co jest poza nim, burzy jego pokój i wymarzone szczęście. Marzenia zamieniają się w koszmarne noce.

Józef był człowiekiem sprawiedliwym (saddik). Człowiek sprawiedliwy w czasach starotestamentalnych całkowicie poddaje się prowadzeniu Pism. Benedykt XVI tłumaczy: „Jeśli można powiedzieć, że forma religijności obecna w Nowym Testamencie streszcza się w słowie «wierzący», to całość życia zgodnego z Pismem Świętym w Starym Testamencie streszcza się w określeniu «sprawiedliwy»”. Józef skrupulatnie przestrzegał przepisów Tory i dlatego przeżywał wewnętrzną walkę między miłością a poczuciem sprawiedliwości; między wrodzoną mu łagodnością, dobrocią i miłosierdziem a posłuszeństwem Prawu. Prawo skazywało wiarołomną narzeczoną na karę śmierci przez ukamienowanie: „Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją jakiś inny mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała, będąc w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego. Usuniesz zło spośród siebie” (Pwt 22,23-24). W czasach Jezusa kara ta nie była już stosowana. Zwykle standardową praktyką był rozwód orzekany podczas publicznej rozprawy, zaś niewierną narzeczoną oddalano; porzucona i okryta hańbą, zepchnięta na margines społeczny, była odtąd zdana wyłącznie na siebie.

Jako mężczyzna Józef znalazł się w sytuacji upokarzającej, plamiącej jego dobre imię i honor. Czy czuł się winny? Innocenzo Gargano komentuje: „Wówczas kobieta była nade wszystko drogocennym naczyniem, którego należało strzec, a kiedy ojciec dziewczyny powierzał córkę narzeczonemu, w jakiś sposób tenże oblubieniec brał na siebie prawa i obowiązki podobne do praw i obowiązków ojca rodziny. Stąd właśnie ów przeogromny problem Józefa. Nie potrafił uchronić tego drogocennego naczynia, jakie zostało mu powierzone przez rodziców Maryi”.

Józef,  próbując ocalić dobre imię Maryi, wybrał rozwiązanie dyskretne, choć bolesne. Postanowił zerwać zaręczyny potajemnie i oddalić, porzucić narzeczoną. W takim przypadku list rozwodowy spisywany był w tajemnicy, jedynie w obecności dwóch świadków, bez upokarzającego publicznego procesu. „Jeszcze inną interpretację, znaną jako koncepcja «szacunku dla świętości», wysuwali św. Tomasz z Akwinu, św. Bernard, św. Bazyli i św. Efrem. Zgodnie z nią Maryja powiedziała Józefowi, że poczęła za sprawą Ducha Świętego, jego reakcją zaś była nabożna cześć wobec tajemnicy, jaką Bóg w niej zdziałał. Józef zdecydował się zwolnić Maryję z małżeńskich zobowiązań nie z gniewu czy wstydu, lecz z pełnego pokory, pobożnego lęku, że nie jest godzien być mężem Maryi i ojcem tego dziecka” (C. Mitch, E. Sri).

Była to bardzo wymagająca i trudna decyzja. Wszak Józef kochał Maryję, „jak żaden mężczyzna nie kochał nigdy kobiety (…). Uważał rozstanie za konieczne, ale w rzeczywistości bał się go. Byłby to koniec wszelkich jego marzeń. (…) Zamierało mu serce. Nie mógł się pogodzić z myślą o rozstaniu z Tą, którą niezmiernie kochał. Ale główną przyczyną jego żalu był ból, jaki musiałby sprawić Maryi. Wiedział, że rozstanie pozostawiłoby w Jej sercu nieuleczalną ranę. Co zrobiłaby bez niego? A on? Jak wyglądałoby jego życie bez Tej, która stanowiła połowę Jego duszy?” (B. Martelet).

Pytania do refleksji:

  • Jaką wagę przywiązujesz do milczenia?
  • Czy potrafisz dzielić się z innymi kłopotliwymi i trudnymi przeżyciami?
  • Kto jest twoim zaufanym powiernikiem?
  • Kiedy Pan Bóg pomieszał twoje szyki? Jak to przyjąłeś?
  • Co jest źródłem twoich kryzysów?
  • Kogo z ludzi darzysz szczególną sympatią i miłością? Dlaczego?
  • Jakiego skarbu strzeżesz z uwagą?
  • Jak postąpiłbyś, będąc na miejscu Józefa?

2. Wewnętrzna walka Józefa nie trwała zbyt długo. Gdy bowiem podjął decyzję o oddaleniu Maryi, podczas nocnego wypoczynku zobaczył anioła. Niemiecki benedyktyn Anselm Grün uważa, że nie bez znaczenia jest pojawienie się anioła we śnie: „Najwyraźniej mężczyznom łatwiej jest zaufać aniołowi, kiedy ten przychodzi do nich we śnie. Nie mają wówczas szans na obronę, na odparcie wewnętrznego głosu, przez wysunięcie odpowiednich argumentów. Sen po prostu «się dzieje». W nim anioł wkracza głęboko w duszę mężczyzny, głęboko w jego podświadomość, nie napotykając w ten sposób na jego opór. Dotyka go tam, gdzie jest otwarty na nowe przesłanie”. Objawienie anioła we śnie nie należy do rzadkich. Księga Hioba relacjonuje je w taki sposób: „Raz bowiem Bóg przemawia i drugi, tylko się na to nie zważa. We śnie i w nocnym widzeniu, gdy twardy sen spada na ludzi, i w czasie drzemki na łóżku” (Hi 33,14-15). Autorzy biblijni sądzili, że Bóg może objawiać się człowiekowi we śnie, poprzez wizje czy wewnętrzne oświecenie, dlatego podkreślali potrzebę duchowego wyczulenia i wrażliwości. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo przeoczenia bądź niezrozumienia delikatnego głosu Boga. „Obecność Boga odbywa się bez rozgłosu, jest dyskretna, i właśnie dlatego jest nadzwyczajna” (B. Maggioni). By jej nie przegapić, niektórzy ludzie starożytni nocowali w świątyni lub jej przedsionkach, wykonując rytuały ofiarnicze i oczekując na senne objawienie. „Zjawisko to określa się mianem inkubacji snów” (J. Walton).

Józef był człowiekiem wrażliwym i otwartym na różne sposoby objawienia Boga;  był człowiekiem rozeznania i Pisma. Nie potrzebował więc rytuałów ani pośredników, by przyjąć i zaakceptować nocne objawienie Boga. Papież Benedykt XVI komentuje: „Do Maryi anioł «przychodzi» (Łk 1,28), Józefowi natomiast tylko ukazuje się we śnie – jednak we śnie, który jest rzeczywistością i rzeczywistość objawia. Raz jeszcze ukazuje nam się istotny rys postaci Józefa: jego wrażliwość na rzeczy Boże i zdolność rozróżniania. Orędzie Boże może przyjść w taki sposób tylko do człowieka obdarzonego wewnętrzną czujnością na rzeczy Boże oraz wrażliwością na Boga i Jego drogi. Zdolność rozróżniania jest konieczna, żeby poznać, czy był to tylko sen, czy też naprawdę przyszedł do niego posłaniec od Boga i mówił do niego”.

Anioł reprezentuje delikatny głos Boga, który mówi, by się nie lękał, by zrozumiał i zaakceptował niezrozumiałe doświadczenie, które przeżywa: „Józefie, synu Dawida, wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt 1,20). Anioł nazywa Józefa synem Dawida. W tym przypadku nie chodzi tylko o podkreślenie królewskiego rodu, z którego wywodzi się Józef, lecz o przekazanie królewskiego pochodzenia Jezusowi. „Jest to jedyny przypadek, kiedy takie wyrażenie zostaje użyte w odniesieniu do Józefa. Od tej pory «Synem Dawida» w pełnym tego słowa znaczeniu będzie Jezus” (I. Gargano).

Jednak rola Józefa na tym się nie kończy. Anioł dodaje zdezorientowanemu mężczyźnie odwagi: nie bój się! Takie same słowa skierował wcześniej Gabriel do Maryi. Wezwanie anioła towarzyszy zazwyczaj doświadczeniu objawienia Boga, teofanii. Biblia zawiera opis ponad dwustu sytuacji, w których bohaterowie doświadczają lęku, drżenia, strachu i grozy. W takich momentach „Bóg koniecznie musi przyjść człowiekowi z pomocą, aby ten nie został zmiażdżony z powodu ukazania się Go” (I. Gargano).

Anioł wycisza lęki Józefa, a następnie zachęca go, by odważnie podjął drugi etap małżeństwa, z którego chciał zrezygnować przez cichy rozwód: „Anioł dodaje Józefowi odwagi, by mógł uczynić to, czego z całą pewnością pragnął w głębi duszy, ale na co nie pozwalały mu nakazy prawa. Anioł dodaje mu otuchy, aby szczerze uczynił to, co odpowiada jego najskrytszym pragnieniom. (…) Wlewa siłę w słabość Józefa, jasność w jego zamęt oraz ufność w jego lęk” (A. Grün). Potwierdza, że dzieckiem Maryi nie jest obcy mężczyzna, lecz Duch Święty, rozumiany tutaj jako twórcza moc Boga. Ten sam Duch, który towarzyszył stworzeniu i porządkowaniu świata (Rdz 1,1-31) uczestniczy w dziewiczym poczęciu. „Wyrażenie: «z Ducha Świętego», oznacza w naszym współczesnym języku, że w poczęciu Jezusa Bóg sam interweniuje stwórczo, że Jezus jest całkowicie darem Boga, nie od dołu, z mocy i woli człowieka. Przy poczęciu i narodzeniu Jezusa, jako człowieka, Bóg powołuje do istnienia coś, czego nie było nawet w zaczątkowej formie. Jezus jako człowiek jest stworzony, nie zrodzony. Jezus jest dziełem stwórczym Boga” (A. Paciorek). Jest Słowem Boga, które stało się ciałem (J 1,14).

Józef otrzymuje przez posłańca kolejne zadanie. Jest nim nadanie dziecku Maryi imienia. Czynność ta wiązała się z uznaniem dziecka za własne. W ten sposób nowonarodzony chłopiec, mimo iż nie jest synem biologicznym, będzie nim w sposób legalny. Odziedziczy królewskie pochodzenie i wszystkie przywileje i prawa związane z dziedziczeniem.

Anioł Pański podpowiada Józefowi imię nowonarodzonego: Jezus. Imię to (hebr. Jehoszua) znaczy: „Jahwe jest zbawieniem”. „Tetragram, tajemnicze imię z Horebu, w imieniu Jezusa tajemniczo zawiera się i zostaje poszerzone do twierdzenia «Bóg zbawia». Imię z Synaju, które można by powiedzieć – pozostawało niekompletne, zostaje dokończone. Bóg, który jest, jest Bogiem obecnym i zbawiającym. Objawienie imienia Boga, zainicjowane w płonącym krzewie, zostaje dopełnione w Jezusie (zob. J 17,26)” (Benedykt XVI).

Wybór imienia anioł motywuje w taki sposób: „On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1,21). Stwierdzenie to jest istotne z dwóch powodów. Dla prawdziwych Izraelitów jedynym ludem był Izrael, zaś wybawicielem Bóg Jahwe. Zapowiadany w Pismach i oczekiwany z żarliwością Mesjasz miał wyzwolić lud z obcej dominacji i nawrócić jego serca ku Bogu. Tymczasem anioł ogłasza Józefowi, że Jezus osobiście zapewni mu zbawienie. „Mateusz dyskretnie utożsamia tu Jezusa z Jahwe” (C. Mitch, E. Sri). Ponadto zapowiada inny kierunek wyzwolenia. Zapowiadany Mesjasz nie spełni żydowskich oczekiwań politycznych ani militarnych. „Długo oczekiwany król-Mesjasz przychodzi, by przynieść zbawienie od grzechu – wroga znacznie groźniejszego niż Rzym czy Herod” (C. Mitch, E. Sri).

Na potwierdzenie Bożej obietnicy przekazanej przez anioła, Mateusz odwołuje się do Pism: „A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami” (Mt 1,22-23). To przykład pierwszej z „formuł wypełnienia”, jakie spotykamy u Ewangelisty Mateusza. „Mateusz niekiedy przerywa narrację, by wstawić cytat ze Starego Testamentu, wprowadzając go za pomocą formuły takiej jak „stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka”. Formuły wypełnienia służą podkreśleniu, że niemal wszystko w życiu Jezusa zostało przygotowane przez Boga i zapowiedziane w Starym Testamencie” (C. Mitch, E. Sri).

Pierwsza formuła wypełnienia ogłasza, że dziewicze poczęcie Jezusa jest wypełnieniem proroctwa Izajasza: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emanuel” (Iz 7,14). O tekście Izajasza wspominaliśmy, omawiając tajemnicę zwiastowania. Imię Emanuel („Bóg z nami”) wskazuje na obecność Boga pośród swego ludu. Nie jest to jednak obecność statyczna, lecz dynamiczna. Przejawia się w działaniu dla dobra ludu, co wyraża się między innymi w czuwaniu, trosce, stałej opiece i pomocy. Zapowiedź obecności wśród ludu Bóg wypełnił w sposób dosłowny, przewyższający wszelkie oczekiwania: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Mateusz wykorzystuje ten motyw „jako ramy dla całej Ewangelii. Znajdujemy go tu, w początkowej scenie; wybrzmi on też w ostatnim wersecie Ewangelii, gdzie Jezus mówi: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20)” (C. Mitch, E. Sri).

Pytania do refleksji:

  • Co jest treścią twoich snów? Czy dzięki nim lepiej poznajesz siebie?
  • W jaki sposób mówi do ciebie? Co chce ci powiedzieć?
  • Jak Jego działanie objawia się w tobie i twoim życiu?
  • Czy umiesz słuchać? Czy wierzysz, że Bóg działa również we śnie, w ciszy, w braku działania, przez marzenia i słowa innych ludzi?
  • Czy twoja modlitwa, miłość, działanie dla Boga jest odpowiedzią na Jego słowo? Czy wypływa z innych motywacji? Jakich?
  • Czy wsłuchujesz się w delikatny głos Boga, mówiący, by się nie lękać i spojrzeć Jego oczami na twoje doświadczenia?
  • Czy w trudnych sytuacjach pozwalasz Bogu działać wtedy, gdy On zechce?
  • Jakie jest twoje imię? Do czego cię obliguje?
  • Jak często sięgasz do Biblii, by spojrzeć przez jej pryzmat na trudne i niezrozumiałe doświadczenia twego życia?
  • Kiedy szczególnie odczuwasz, że Bóg jest Emanuelem?

3. Józef jest człowiekiem, który w milczeniu, wierze i posłuszeństwie wypełnia Boże polecenie: „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański” (Mt 1,24). Papież Benedykt XVI zastanawia się, czy uczynił to bez cienia wątpliwości: „Czy możliwe jest, żeby Bóg rzeczywiście przemówił? Żeby Józef otrzymał prawdę we śnie – prawdę przekraczającą wszystko, czego by można oczekiwać? Czy możliwe jest, żeby Bóg w taki sposób postępował z człowiekiem? Czy możliwe, żeby Bóg zainaugurował początek nowej historii z ludźmi? (…) Możemy wyobrażać sobie, jaką wewnętrzną walkę prowadzi z tym niesłychanym orędziem otrzymanym we śnie”.

Józef jest prawdziwym mężczyzną, człowiekiem z krwi i kości. Ale jest również  człowiekiem wiary ukrytej w Bogu. Pozostaje tajemnicą, na ile był do końca świadomy posłannictwa Jezusa. Na pewno nie wszystko rozumiał. Patrząc później na zwyczajne życie i wzrastanie Jezusa, zapewne nieraz stawiał sobie pytanie, czy to naprawdę jest Syn Boży, który ma wybawić Izraela. I zapewne – podobnie jak my – musiał przebijać się przez mroki, ciemności wiary. Miał wiele pytań, problemów, trudności. Staczał walki z pokusami i zwątpieniem. Jednak, podobnie jak Abraham, „wbrew nadziei uwierzył nadziei” (Rz 4,18). Nie cofnął nigdy swego „tak” danego Bogu i Jego Synowi. Otwarł się na nowe, nieznane. Pozostał na swoim miejscu i wypełnił trudną rolę do końca. „Józef wyłania się nie tylko jako mężczyzna, prawdziwy mężczyzna, targany wątpliwościami jak każdy mężczyzna, lecz wyłania się także jako człowiek otwarty na nowość Boga, człowiek gotowy zaakceptować, że Bóg może dokonywać również rzeczy niemożliwych, oraz jako człowiek, który ze względu na ufność w Bożą wszechmoc gotów jest zaryzykować nawet to poczucie pewności, jakie brałoby się z faktu, że mógł określać się mianem sprawiedliwego według Prawa” (I. Gargano).

Józef uczynił wszystko zgodnie z poleceniem anioła: „wziął swoją Małżonkę do siebie” (Mt 1,24). „Był pokorny i silny: miał dość pokory, by skłonić głowę i natychmiast okazać posłuszeństwo, i siłę, by milczeć i czekać” (G. Amorth). Wprowadzając  Maryję do swego domu, zainicjował drugi właściwy etap zaślubin. Zapoczątkowała go skromna zapewne ceremonia ślubna. Jej przebieg możemy sobie wyobrazić na podstawie opisu wesela w Kanie Galilejskiej (J 2,1-11) i przypowieści o dziesięciu pannach (Mt 25,1-13). W tym czasie małżeństwa zawierano zazwyczaj w środy. Uroczystość rozpoczynał pochód pana młodego w obecności krewnych i przyjaciół do domu rodzinnego narzeczonej. Pani młoda oczekiwała z niecierpliwością do wieczora przystrojona w najpiękniejsze stroje i klejnoty. Wieczorem zjawiał się oblubieniec i wprowadzał ją do swego domu w asyście radosnych śpiewów, przy zapalonych lampach oliwnych i pochodniach. Rozpoczynała się uczta weselna. „Uroczystości weselne trwały zazwyczaj przez cały tydzień i w ciągu tych dni Maryja mogła usłyszeć jakiś przycinek, jakieś zdanie dobrodusznie ironiczne, na temat oznak macierzyństwa. Dwie najświętsze dusze, jakie nosiła ziemia, zostały w ten sposób zrównane z tymi, którzy podlegają ludzkim słabościom. Droga krzyżowa otwierała się przed świętymi małżonkami” (P. Barbagli).

Po uroczystościach weselnych rozpoczęło się zwyczajne życie wraz z codziennymi radościami i troskami. „Józef dał Maryi bardzo dużo: swój czas, uczucie, pracę i całe swoje przywiązanie. To pewne. Ale nie mniej pewne jest również to, że otrzymał w zamian o wiele więcej niż dał. Maryja oddała mu całe swoje serce, swe staranie, wszystko co miała. Ponadto dała mu Syna Bożego. Przy boku Maryi Józef doskonalił swe serce i swój umysł; otrzymał dobroć, delikatność, wyjątkowe zrozumienie” (B. Martelet).

Józef był „skrupulatnym i delikatnym opiekunem dokonującego się w Maryi procesu” (I. Gargano). Pozwolił, by Bóg do końca doprowadził w Niej swoje dzieło: „wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus” (Mt 1,24-25). Takie stwierdzenie nie zakłada relacji seksualnych w dalszym etapie małżeństwa. „Partykuła «aż» „nie zawiera idei granicy, na której kończy się poprzedni stan lub czynność. (…) W tym miejscu Mateusz pragnie zaznaczyć jeszcze raz, że poczęcie Jezusa było poczęciem dziewiczym. Nie zajmuje się natomiast kwestią trwałego dziewictwa Maryi” (A. Paciorek).

Jednakże Tradycja Kościoła jednoznacznie utrzymuje, że Józef pozostawił Maryję czystą. Pozwolił, by Jej macierzyńskie łono było miejscem zamieszkania Boga, jak Święte świętych w świątyni jerozolimskiej, w którym przebywała Arka Przymierza, jak tabernakulum. „Józef oficjalnie poślubia Maryję, lecz wstrzymuje się ze skonsumowaniem małżeństwa. Żydowscy nauczyciele sądzili, że mężczyźni powinni się wcześnie żenić, ponieważ nie są zdolni oprzeć się pokusie (wielu obwiniało kobiety, które nie przykrywały głowy, o wzbudzanie pożądania mężczyzn). Józef, który mieszkał z Marią, lecz zachowywał wstrzemięźliwość, dostarcza zatem wyrazistego przykładu zachowania seksualnej czystości” (C. Keener).

Czystość nie wyklucza jednak wrażliwości, czułości ani miłości. „Niemożliwe, aby miłość Józefa i Maryi pozostawała odtąd bez uczucia, bez erosu, którego nie da się przecież odłączyć (nie wolno nawet próbować tego czynić!) od ludzkiej natury, ponieważ stałaby się okaleczona. Taka miłość byłaby nieludzka, pozbawiona tego, co naturalne w każdym człowieku. Bóg nie powołuje do «miłości», która sprzeciwiałaby się naturze, a którą przecież sam taką stworzył. Nie byłby Bogiem miłości. Jeśli zaprasza Maryję i Józefa do miłości dziewiczej, to nie poza ich ludzką miłością, ale w ich ludzkiej miłości” (K. Wons). Miłość Maryi i Józefa nie ograniczała się do zmysłów. Sięgała boskiej agape. Taka ofiarna miłość, która jest czystym darem, czyni drugą osobę zdolną do prawdziwej miłości. Mówi o niej święty Paweł w liście do Koryntian (1 Kor 13). Jej źródłem jest Bóg, a w ludzkie serca może ją wlać jedynie Duch Święty (Rz 5,5). Maryja i Józef kochali taką miłością. „Żyli dla siebie nawzajem i ich miłość wraz z wiekiem coraz bardziej wzrastała, a wzrostowi temu towarzyszył rozwój duchowy. Nigdy żaden mąż nie był tak kochany przez żonę jak Józef; nigdy też żadna żona nie była tak kochana przez męża, jak Maryja” (G. Amorth). „Miłość boska i ludzka połączyły się w nich. Kochali siebie nawzajem uczuciem ludzkiej miłości. Jednocześnie każda komórka ich jestestwa przeniknięta była  miłością Boską, ofiarną, dającą siebie, rezygnującą z siebie do końca” (K. Wons).

Pytania do refleksji:

  • Jakich trudności i wątpliwości w wierze doświadczasz? Jak sobie z nimi radzisz?
  • Czy jesteś wierny swemu „tak” danemu Bogu lub (i) człowiekowi?
  • Co jest dla ciebie najważniejsze w relacjach z innymi?
  • Jak rozumiesz czystość (narzeczeńską, małżeńską, konsekrowaną)?
  • W jaki sposób okazujesz swe uczucia bliskiej ci osobie?
  • Czy potrafisz łączyć miłość erotyczną z agape?
  • Które cechy miłości z 1 Kor są dla ciebie najważniejsze? Dlaczego?

Fragment książki „Bóg ukryty”, WAM 2024
https://wydawnictwowam.pl/prod.bog-ukryty.38884.htm?sku=95886