Prorok Jeremiasz głosił słowo trudne i dezaprobujące władzę i oficjalną politykę. Dlatego przeżywał nieustanne prześladowanie. Jego życie było prawdziwą drogą krzyżową. został oskarżony o zdradę i osadzony w więzieniu, a później w cysternie wypełnionej błotem. Jednak w ostatniej chwili został uratowany.
Prorok Jeremiasz nie jest wielkim bohaterem ani męczennikiem. Boi się śmierci. Błaga króla, aby przeniósł go do lżejszego więzienia, gdzie można żyć i jest bardzo zadowolony z uwolnienia. Ale mimo tych lęków jest w nim niezachwiana wierność słowu Bożemu. Słowo jest silniejsze od niego. Głosi je królowi, choć wie, że grozi to śmiercią. Świadectwo Jeremiasza nie jest głośne ani pełne chwały. Jest skromne. Jest to raczej świadectwo codzienności. Jednak wierność Bożemu słowu, przeżywana cierpliwie dzień po dniu jest czasem trudniejsza od świadectwa krwi.
Nasze życie prawdopodobnie nie przypomina heroiczności życia Jezusa, męczenników, proroków prześladowanych za wiarę. Napotykamy w nim chwile trudne, dramatyczne, wymagające heroizmu, doświadczamy codziennych cierpień, upokorzeń, prób, ale są również momenty zwyczajne, łatwiejsze, radosne i przyjemne.
I podobnie, jak prorok Jeremiasz nie zawsze jesteśmy bohaterami. Doświadczamy słabości, strachu przed cierpieniem, prześladowaniem. Bóg jednak zna nasze serca. Nie chce, byśmy stawali przed nim jak wielcy bohaterowie. Bóg oczekuje prawdy. Pragnie, byśmy mówili Mu o naszych lękach, obawach, o tym, ze krzyż niekiedy wydaje nam się za wielki, trwa zbyt długo i przerasta nas. Bóg chce, byśmy w tych doświadczeniach powierzali się Jemu. O wiele ważniejsze niż świadectwo zewnętrzne (może nawet świadectwo krwi) jest skromne świadectwo codzienności, przeżywanie dnia po dniu, w cierpliwej, cichej wierności Bogu, własnemu sumieniu, obowiązkom.
Święty Jan Paweł II mówił: „Niezłomne trwanie przy Chrystusie i Jego Ewangelii, owa gotowość ponoszenia «cierpień dla sprawiedliwości» jest niejednokrotnie aktem heroizmu i może przybrać formy prawdziwego męczeństwa, dokonującego się w życiu człowieka każdego dnia i każdej chwili, kropla po kropli, aż do całkowitego «wykonało się». Człowiek wierzący «cierpi dla sprawiedliwości», gdy w zamian za swoją wierność Bogu doświadcza upokorzeń, obrzucany jest obelgami, wyśmiewany w swoim środowisku, doznaje niezrozumienia nieraz nawet od najbliższych. Gdy naraża się na sprzeciw, niepopularność i inne przykre konsekwencje. Zawsze jednak gotowy do złożenia każdej ofiary, bo «trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi» (Dz 5, 29). Obok męczeństwa publicznego, które dokonuje się zewnętrznie, na oczach wielu, jakże często ma miejsce męczeństwo ukryte w tajnikach ludzkiego wnętrza; męczeństwo ciała i męczeństwo ducha. Męczeństwo naszego powołania i posłannictwa. Męczeństwo walki z sobą i przezwyciężania samego siebie”.
Co dla mnie stanowi największe męczeństwo? W jaki sposób je przeżywam?
fot. Pixabay