Zakończenie Apokalipsy ma wydźwięk liturgii eucharystycznej pierwotnego Kościoła. Wcześniej jednak następuje jedyna w całej księdze autoprezentacja Jezusa: „Ja, Jezus, posłałem mojego anioła, by wam zaświadczyć o tym, co dotyczy Kościołów. Ja jestem Odrośl i Potomstwo Dawida, Gwiazda świecąca, poranna” (Ap 22,16). Jezus zmartwychwstały zaświadcza, że słowa, które napisał Jan są autentyczne, to znaczy są słowami samego Jezusa. Chrystus określa siebie trzema terminami: „Ja jestem” to określenie świadczące o boskości i chwale Zmartwychwstałego; „Odrośl i Potomstwo Dawida” wskazują, że jest zapowiedzianym Mesjaszem, pochodzącym z rodu Dawida (Iz 11,1; Za 3,8; 6,12), z kolei „Gwiazda świecąca, poranna” odwołuje do tradycji ludowych, uznających gwiazdy za bóstwa, ale przede wszystkim do proroctwa mesjańskiego, które wygłosił pogański wróżbita Balaam: „Wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło” (Lb 24,17). Gwiazda poranna (Wenus) zapowiada świt, kojarzy się więc z nadejściem Jezusa o brzasku i ze zmartwychwstaniem. To zmartwychwstały Chrystus jest światłością świata, przeciwieństwem jakichkolwiek ciemności.
Na słowa Jezusa reaguje wspólnota Kościoła: „A Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź! A kto słyszy, niech powie: Przyjdź! I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie” (Ap 22,17). Jest to prośba, którą kierują do Jezusa Duch Święty obecny w Kościele i Oblubienica-Kościół. Prośba jest radosnym i tęskniącym wołaniem o rychłą Paruzję, uroczyste chwalebne przyjście Pana na końcu czasów. Wołanie „Przyjdź” ma wymiar powszechny. Wszyscy zostają ponownie zaproszeni do relacji z Jezusem. Paruzja jest „wyjściem naprzeciw ludziom, którzy są też zaproszeni do przyjścia. Duchowo spragnieni, znękani, oczekujący wybawienia, zostają obdarowani życiem. Wprawdzie poprzednio była mowa o plagach spadających na nikczemnych i o odrzuceniu perwersyjnie złych, jednak okazuje się, że drzwi pozostają otwarte. Zbawienie jest darem czekającym na tych, którzy go pragną” (M. Wojciechowski).
Prośba o przyjście Pana zostaje nagle przerwana ostrzeżeniem (Jezusa? Jana?): „Ja oświadczam każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: „Jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze. A jeśliby ktoś odjął coś ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie mu udział w drzewie życia i w Mieście Świętym – które są opisane w tej księdze” (Ap 22,18-19). Adresatami ostrzeżenia są słuchacze i odbiorcy Apokalipsy. Jej przekazywanie polegało na ustnym odczytywaniu w kościołach domowych przez lektora. Niewielu bowiem w tym czasie umiało czytać. Istniało jednakże niebezpieczeństwo, że niektóre fragmenty mogły zostać niewłaściwie zinterpretowane albo pominięte. Taką obawę wyrażał również święty Paweł w swych listach, lękając się, że jego przesłanie zostanie zniekształcone (Ga 1,6-9) albo nadużywane (2 Tes 2,2). Tego typu problem nie dotyczył Starego Testamentu, gdyż fałszywa interpretacja groziła przekleństwem, klątwą: „Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam” (Pwt 4,2; por. Pwt 12,32).
Jan, chcąc się zabezpieczyć przed nadużyciem i pragnąc zapewnić swym pismom nienaruszalność, posłużył się również przekleństwem. Osoba, która dodaje własne słowa i interpretacje do tekstu, doświadczy plag opisanych w księdze Apokalipsy. Z kolei osoba, która opuszcza wybrane fragmenty, straci swe miejsce w niebieskim Jeruzalem. Autor ma świadomość nienaruszalności ksiąg natchnionych przez Boga; jest też przekonany, że jego pismo do nich należy. „Klątwa Jana jest ostrzeżeniem. Jej dosłowne znaczenie dotyczy tylko jego własnej księgi – Apokalipsy, jednak – biorąc pod uwagę to, że podobne obawy żywił Paweł i inni autorzy – można również przyjąć, iż żaden z nowotestamentowych pisarzy nie chciałby, aby dokonywano jakichkolwiek zmian w jego tekście. Takie zmiany zniekształciłyby bowiem ogólne przesłanie Pisma Świętego. Pismo zostało zapisane po to, aby zaświadczyć o objawieniu otrzymanym w konkretnym miejscu i czasie. Można je odczytywać, akceptować (lub też – w przypadku niektórych osób – odrzucać) i interpretować. Nie należy go jednak przepisywać po swojemu – kto tak robi, ten myli własne doświadczenie Boga (lub nawet czegoś innego niż Boga) z doświadczeniem biblijnych autorów. Kto usiłuje przepisać tekst Biblii na nowo, ten jest jak murarz budujący ścianę na oślep, bez uwzględnienia właściwych pomiarów (temu właśnie służy kanon). W efekcie nie ma on ani właściwych wymiarów, ani prostej ściany” (W. Kaiser). Ostrzeżenie Jana jest ponadczasowe. Dotyczy wszystkich biblistów, egzegetów i interpretatorów i ludzi zajmujących się odczytywaniem słowa Bożego. Żydowski biblista David Stern kończy swoje komentarze nad Nowym Testamentem stwierdzeniem: „Mam gorącą nadzieję, że zarówno mój przekład jak i mój komentarz, nie zniekształciły tego, co Bóg chciał nam objawić bo tego rodzaju zajęcie pośrednio wpływa na los czytelników w wieczności”. Podobną nieśmiałą nadzieję żywi autor niniejszego opracowania.
Apokalipsa kończy się dialogiem Jezusa ze wspólnotą Kościoła: „Mówi Ten, który o tym zaświadcza: Zaiste, przyjdę niebawem. Amen. Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22,20). W tym krótkim dialogu między Chrystusem, który przyjdzie „niebawem” i wspólnotą wiernych pobrzmiewa być może echo liturgii eucharystycznej wczesnego chrześcijaństwa. Dominującym słowem jest wołanie przejęte z języka aramejskiego Marana tha. Określenia tego użył już święty Paweł w jednym z najstarszych pism Nowego Testamentu, w Liście do Koryntian (1 Kor 16,22). Istnieją dwa sposoby odczytania tego terminu. Pierwszy „Maran ‘atha’, «Pan przyszedł». Jest to wyznanie wiary we Wcielenie, czyli historyczne przyjście Chrystusa na świat, zbawienie już ofiarowane i działające. Druga możliwa lektura brzmiałaby natomiast tak: Marana’ tha’, «Panie, przyjdź» – i tak właśnie oddaje je Apokalipsa, która choć pewna jest pierwszego przyjścia Chrystusa w historii, oczekuje w nadziei Jego przyjścia ostatecznego i doskonałego, przypieczętowującego całe istnienie. Moglibyśmy powiedzieć, że połączenie tych dwu znaczeń jest uzasadnione również w odniesieniu do Apokalipsy. (…) Autentyczna Apokalipsa jest zatem księgą teraźniejszości i przyszłości, walki i oczekiwania, nasienia i drzewa, Jerozolimy historycznej i Jerozolimy niebieskiej, lęku i radości, sądu i chwały” (G. Ravasi).
Janową Apokalipsę kończy pozdrowienie charakterystyczne dla listów Pawła: „Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi!” (Ap 22,21). Pozdrowienie potwierdza, że była ona listem czytanym na zebraniach liturgicznych. „Może też ono stanowić liturgiczne pożegnanie wygłoszone po odczytaniu natchnionego tekstu. Jego treścią jest życzenie zebranym łaskawości i życzliwości Chrystusa jako zmartwychwstałego Pana” (M. Wojciechowski).
Pytania do refleksji:
- Czy tęsknisz za Paruzją? Czy jesteś już na nią gotowy?
- Jakie jest twoje doświadczenie w interpretacji Pisma świętego? Czy nie korzystasz z niego w sposób selektywny i utylitarny?
- Co to znaczy, że Jezus przyszedł i znów przyjdzie?
- Jaka jest twoja ulubiona modlitwa? Co wyraża?
- Które z pozdrowień biblijnych są ci szczególnie drogie? Dlaczego?
- Jakie lekcje dla siebie wyciągnąłeś z lektury Apokalipsy?
fot. Stock