(fot. ks. Robert Więcek SJ)

(fot. ks. Robert Więcek SJ)

Rozeznawanie zawsze było ważnym elementem życia duchowego chrześcijan. Od prawie pięciuset lat Ćwiczenia duchowe św. Ignacego oferują swoisty kurs rozeznawania.

Jednak wiele wysiłków, jakie współcześni podejmują, by rozeznawać, prowadzi nieraz do rozczarowania tą praktyką modlitewną. Jest tego ważny powód. Mianowicie, nie może być ona wyrwana z szerszego kontekstu. Wtedy, gdy rozeznawanie się rodziło, i w kręgach, w których się kształtowało, żywą wiarę łączono zawsze z ascezą oraz pracą nad moralnym wymiarem ludzkiego życia. Przez całe wieki u jezuitów kształtowanie cnót było ogromnie istotnym elementem formacji zakonnej. Współczesnym praktykom duchowym często brakuje tego elementu.

Rozeznawanie duchowe

W praktyce ignacjańskiego rozeznawania zakłada się, że Bóg nieustannie komunikuje się z człowiekiem w jego afektywno-duchowej sferze poprzez różnego rodzaju wewnętrzne poruszenia. Również zły duch jest w stanie oddziaływać na tę sferę. Z tego powodu rozeznawanie wymaga dobrego wglądu w siebie, umiejętności identyfikowania, nazywania, obserwowania owych poruszeń. Konieczny jest też nawyk refleksji nad tymi doświadczeniami. Poprzez ćwiczenie się np. w ignacjańskim codziennym rachunku sumienia (ĆD 43) osoba z czasem nabywa zdolności intuicyjnego wyczuwania i rozpoznawania afektywno-duchowych poruszeń i ich kierunku, a także uczy się reagowania na stany pocieszenia i strapienia.

To pomaga jej w kształtowaniu dyspozycji niezbędnych w procesie rozeznawania i odczytywania Bożej woli, na co składają się jeszcze inne elementy, np. trzy czasy wyboru (ĆD 175-189). Celem rozeznawania jest prowadzenie życia w jak największej bliskości i zjednoczeniu z Bogiem. W jezuickiej tradycji jest ono wyrazem wyznaczonych przez św. Ignacego ideałów ciągłego szukania i znajdowania Boga we wszystkich rzeczach i przyłączania się do Boga już działającego pośród świata, tak jak On tego chce.

Cnoty

To wszystko, o czym dotychczas wspomniałem, jest niezmiernie trudno zrealizować poza kontekstem pewnych szczególnych dyspozycji, które w tradycji klasycznej i chrześcijańskiej nazywano cnotami. Chodzi nie tylko o cnoty specyficznie chrześcijańskie, jak pokora, czy cnoty teologalne (wiara, nadzieja i miłość), ale także o cztery klasyczne: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie (por. Mdr 8, 7). Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: Cnota jest habitualną i trwałą dyspozycją do czynienia dobra. Pozwala ona osobie nie tylko wypełniać dobre czyny, ale także dawać z siebie to, co najlepsze. Osoba cnotliwa wszystkimi swoimi siłami zmysłowymi i duchowymi dąży do dobra (1803). Cnoty pomagają więc zintegrować różne wymiary człowieka.

Cnoty nie są nam dane, ani nie rozwijają się spontanicznie. Trzeba nad nimi systematycznie pracować. Nabywa się je przez wychowanie, świadome czyny i wytrwale podejmowane wysiłki (KKK 1810). Cnotę się wypracowuje poprzez spełnianie czynów. Czyny obok skutków dotyczących innych osób lub rzeczy zawsze mają wpływ na nas samych. Każdy czyn nas zmienia. I odwrotnie, cnota pomaga nam podejmować i realizować pewne czyny; chętniej je realizujemy, łatwiej się ku nim skłaniamy.

Roztropność

Bliską temu, co dokonuje się w trakcie rozeznawania, jest cnota roztropności. Katechizm stwierdza, że roztropność uzdalnia rozum praktyczny do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia (KKK 1806). Ma więc funkcję podobną do duchowego rozeznawania.

Wypracowanie cnoty roztropności wymaga stopniowego kształtowania w sobie kilku umiejętności (ks. A. Szostek, ABC etyki). Należy ćwiczyć pamięć, ponieważ pozwala ona korzystać z nabytego już doświadczenia. Trzeba przezwyciężać ciążenie do zbyt schematycznego działania przez próby całkiem nowego ujęcia danej sytuacji. Istotne jest też praktykowanie otwartości na opinie innych, bo to umożliwia korzystanie z ich wiedzy i doświadczenia. Warto uczyć się domyślności, by nie popaść w naiwność w interpretowaniu zdarzeń i działań ludzkich. Konieczna jest formacja zdrowego sądu. Polega on na zastosowaniu precyzji logiki do praktycznego działania. Niebagatelną rolę odgrywa zdolność przewidywania, oparta nie tylko wiedzy, ale i wyobraźni. Praktykowanie ostrożności uświadamia, że należy brać poprawkę na to, czego nie sposób przewidzieć.

I w końcu zapobiegliwość, czyli przewidywanie i przygotowanie się na ewentualne trudności. Wszystkie te umiejętności można wyćwiczyć w sobie. Wymaga to oczywiście systematyczności i dyscypliny. Temu może sprzyjać ćwiczenie duchowe, które św. Ignacy nazywa szczegółowym rachunkiem sumienia (zob. ĆD 24-31).

Myślę, że już tych kilka uwag pokazuje, że cnota roztropności pozwala ukształtować pewien szkielet wewnętrzny, który ułatwia duchowe rozeznanie, wybór i jego realizację. W nauce rozeznawania konieczna jest formacja duchowego doświadczenia i wyczucia oraz znajomość Słowa Bożego. Konieczna jest także formacja ludzkiego rozumu, woli i charakteru. Praktykowanie cnót, a szczególnie roztropności, dobrze się do tego nadaje. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że bez roztropności duchowe rozeznawanie graniczy wprost z cudem.

Poslaniec_LOGOKs. Jacek Poznański SJ (PSJ styczeń 2014)