(fot. Wikimedia Commons)

(fot. Wikimedia Commons)

W bardzo trudnych warunkach pracują liczne służby, które wciąż poszukują zasypanych w gruzach ludzi. Dramatycznie rośnie też liczba zabitych. Niektóre źródła szacują, że może być ich nawet 10 tys. Na pomoc ruszyli również przebywający w rejonie kataklizmu zakonnicy, w tym jezuici. Oto list jednego z nich:

Drodzy przyjaciele,

Dziękujemy za Wasze modlitewne wsparcie. Otrzymywaliśmy mnóstwo telefonów i e-maili z Indii. Dziękujemy za nie bardzo. Jestem pewien, że otrzymujecie szeroką relację o wydarzeniach w Nepalu. Chciałbym więc tylko Was zapewnić, że wszyscy misjonarze mają się dobrze, podobnie jak i nasze jezuickie domy oraz instytucje. W naszych szkołach odbywały się egzaminy wstępne, kiedy nastąpił ogromny wstrząs. Dla rodziców oczekujących powrotu swoich dzieci musiały to być trudne chwile. Na szczęście nikt nie ucierpiał w trakcie ewakuacji.

Właśnie wróciłem z dość odległej wsi, gdzie dostarczyłem jedzenie i materiały na namioty. O. Vijay pojechał w tym samym celu do innej miejscowości. Ludzi dotkniętych trzęsieniem ziemi jest tak wiele, że nie wiadomo od czego mamy zacząć. W tej chwili różne grupy starają się dotrzeć z pomocą do jak największej liczby ludzi, jednak głównie w Katmandu.

Niestety siły rządowe są fatalnie zorganizowane w próbie dotarcia do poszkodowanych. Mam nadzieję, że wkrótce więcej ekip pomocowych dotrze na wieś. Gdy wracałem z miejscowości, do której wcześniej zawiozłem pomoc, widziałem tysiące osób opuszczających dolinę Katmandu w ciężarówkach, busach i samochodach… wielu także pieszo. To pokazuje jak bardzo ludzie boją się zostać w stolicy kraju.

Wstrząsy ustały. Nie było ich od 5 godzin, ale ludzie wciąż przebywają na otwartej przestrzeni. Wszystkie instytucje otworzyły swoje drzwi dla poszkodowanych.

Kontynuujcie proszę Waszą modlitwę za Nepalczyków i o to, aby ustały wstrząsy.

Z pozdrowieniami

Augustine (Amakkatt) SJ