Widzieć w wyobraźni przywódcę wszystkich nieprzyjaciół na wielkim owym polu babilońskim, siedzącego na wielkim jakby tronie z ognia i dymu, w postaci strasznej i budzącej grozę.
Rozważyć, jak Chrystus, Pan nasz, staje na wielkim polu w okolicy Jerozolimy, na miejscu niskim, cały piękny i wdzięczny [miły].
św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia Duchowe
Czy nie jest tak, że popełniliśmy ogromny błąd?
Czy nie jest tak, że trwamy w przekonaniu, że zbawienie i ratunek płynie od Władcy Pieniędzy i Seksu, a nie od Ubogiego Króla Pokory i Czystości? Chyba jest tak, że Jezus stał się dla nas Lucyferem, a Lucyfer… Jezusem.
Jak to się stało, że pokornemu Bogu, kazaliśmy zasiąść na dalekim tronie, aby nad nami panował, podczas gdy On chciał nam przewodzić?
Jezus nie zna takich słów jak dystans i zależność.
Kiedy Szatan wysyła swoje wojska na wojnę, wydaje im rozkazy, ustawy i rozporządzenia, Jezus pyta, kto chce się ze mną trudzić? Nie przez strach przed karą, bo to domena Imperatora, ani nie przez chęć podboju, bo niczego Mu nie brakuje, ani tym bardziej nie dla rozrywki, bo prawdziwe życie nie zna nudy.
Walka Jezusa, jest walką o mnie. Bóg zaprasza, abym trudził się o moje życie, czyli był taki jak On.
Tylko, czy podejmę to wyzwanie?