Czy papież Franciszek zmienił doktrynę na temat rozwodów? Pojawiły się głosy, że tak. Inni zapewniają, że ciągłość nauczania jest zachowana. Jak na to spojrzeć?

Myślę, że aby trafnie oceniać, trzeba mieć trochę dystansu. Dlatego warto się posłużyć porównaniem. Nasze spojrzenie będzie wtedy spokojniejsze.

Rozwodnika żyjącego w powtórnym związku i próbującego się wyspowiadać można porównać do polityka, który przyszedł do spowiedzi i z żalem wyznał, że musiał trochę nakłamać i manipulować. Żałuje, już nie chce tak robić. Prosi o wybaczenie. Ale ksiądz pyta go, jakie są szanse na to, by już nie kłamał jako polityk. On szczerze odpowiada, że marne. Wie, że w swojej pracy musi trochę „podkolorowywać”, że takie ma zadanie w partii, że  szef tego oczekuje.

Ma dostać rozgrzeszenie czy nie? Tkwi w strukturze, która go niejako „zmusza” do grzechu. Publiczne kłamstwo, związane często ze zniesławianiem ludzi, to poważny grzech, więc dlaczego miałby otrzymać rozgrzeszenie bez publicznego odcięcia się od tego, co mówił? Co może powiedzieć na swoje usprawiedliwienie? Odcięcie się od tych „kłamstw” wiązałoby się z „wyleceniem” z partii. A tu zaciągnięte kredyty, długi do spłacenia, żona, dzieci itp. Już tyle lat był politykiem, że teraz trudno będzie wrócić do wyuczonego zawodu. W jego wieku nie znajdzie „przyzwoitej” pracy. Może przejść do innej partii? Ale popalił tyle mostów!

Ma obowiązki wobec rodziny. Nie widzi możliwości wywiązania się z nich, jeśli wejdzie w konflikt z szefem partii. On naprawdę żałuje. Przyznaje, że kłamstwo to grzech. „Fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu” to zło. Nie upiera się, że dobrze robił. Dał się wciągnąć w tę sytuację ze „szlachetnych” pobudek, chciał skutecznie zrobić porządek w życiu społecznym. Nie widział innej drogi. Ale teraz wie, że pobłądził.

Chce się nawrócić. Chce powrócić na „prawą” drogę. Co ma zrobić? Z takim pytaniem przyszedł do spowiednika. Oczywiście może usłyszeć odpowiedź: „Porzuć tę grzeszną strukturę. Wtedy dostaniesz rozgrzeszenie”. Lub: „Przestań kłamać i odetnij się od dotychczasowych kłamstw. Przeproś ofiary twoich pomówień. Najwyżej cię wyrzucą z partii”.

To pewnie słuszna rada. Ale czy do zastosowania dla kogoś, kto wtedy „zostanie na lodzie” ze swoimi zobowiązaniami? Może jednak potrzeba drogi rozeznania, zastanowienia się, jakie kroki podjąć, by stopniowo odejść od grzechu, a jednocześnie nie okazać się nieodpowiedzialnym wobec tych, którzy mi zaufali i niejako powierzyli swe życie.

Czy człowiek podlegający takiej presji (ze strony rodziny i ze strony towarzyszy partyjnych) jest w pełni wolny? Czy nie powinien dopiero szukać wolności.

Przedstawiony przykład to pewne uproszczenie. Ale mam nadzieję, że da do myślenia tym, którzy uważają, że „Amoris laetitia” papieża Franciszka to odejście od doktryny Kościoła. Tam naprawdę nie ma mowy o tym, że małżeństwo miałoby być rozwiązywalne. Papież nie napisał też nic o tym, że jakieś dotychczasowe grzechy już nie są grzechami. Pod tym względem nie ma żadnej zmiany.

Rocco Buttiglione w swoim niedawnym wywiadzie dla „Vatican Insider” powiedział: „Kiedyś Kościół ekskomunikował osoby rozwiedzione żyjące w ponownych związkach. (…) Jan Paweł II natomiast powiedział, że nie można ekskomunikować osób rozwiedzionych, przypominając, że w każdym grzechu kryją się okoliczności obiektywne i subiektywne. Istnieją osoby, które mogą popełnić błąd i pozostaje on złem, ale nie ponoszą za to w żadnym razie odpowiedzialności. Tym samym Papież Wojtyła poczynił otwarcie. Zaprosił osoby rozwiedzione żyjące w ponownych związkach do Kościoła, przyjął je, chrzcił ich dzieci, włączył ich do wspólnot chrześcijańskich. Nie dopuścił ich jednak do komunii – mówi o tym punkt 84 adhortacji apostolskiej «Familiaris consortio» – chyba że wrócą do pierwszego małżonka lub rozstaną się z nowym partnerem, lub jeśli w drugim związku będą żyć jak brat i siostra, czyli powstrzymując się od relacji seksualnej.

Franciszek stawia następny krok w tym kierunku. Bynajmniej nie mówi, że rozwiedzeni żyjący w ponownych związkach mogą przyjmować lub domagać się komunii! Nie! Rozwód jest najgorszy, a relacja seksualna, akt, jest zarezerwowany tylko dla małżeństwa. To nauczanie moralne pozostaje bez zmian. Papież Franciszek mówi, że teraz osoby rozwiedzione żyjące w ponownych związkach mogą przystąpić do sakramentu pokuty, wejść na drogę rozeznawania z pomocą kapłana. I jak to dzieje się przy każdej spowiedzi, wobec każdego grzechu, kapłan musi ocenić, czy istnieją wszystkie przesłanki ku temu, by dany grzech uznać za śmiertelny. Wszystkim moim kolegom, którzy surowo ocenili „Amoris laetitia”, chciałbym przypomnieć, że św. Pius X – niekoniecznie nowoczesny papież – w swoim Katechizmie podkreślił, że grzech śmiertelny dotyczy ciężkiego przewinienia, ale przy pełnej świadomości i zgodzie, czyli pełnej wolności, by przyjąć w całości odpowiedzialność za swój czyn”.

Ilustracja: giulio napolitano / Shutterstock.com