Skąd pomysł

Jestem jezuitą. I jestem muzykiem. Właściwie od kiedy wstąpiłem do zakonu, ciągle robię jakieś rzeczy związane z muzyką. Jak dotąd m.in. prowadziłem chór, grałem jako organista w naszych jezuickich bazylikach, pisałem muzykę do spektaklu teatralnego, razem ze współbraćmi organizowaliśmy koncerty ewangelizacyjne, jako producent muzyczny czuwałem nad kilkoma drobniejszymi projektami. Po jednej z akcji pomyślałem, że fajnie byłoby zrobić w końcu coś naprawdę jezuickiego: żeby wypływało z naszej duchowości i do tej duchowości prowadziło. Naturalnie, w pierwszym przebłysku sięgnąłem do Ignacego. Bo św. Ignacy, wbrew pozorom, bardzo kochał muzykę. Kiedy był ciężko chory, prosił nawet jednego z Naszych, żeby grał w jego pokoju na klawikordzie, bo to przynosiło mu ulgę w cierpieniu. Wobec tej inspiracji, z jednej strony chciałem zrobić coś „dla Ignacego” – tak po prostu, z wdzięczności za to wszystko, co od niego dostałem. Z drugiej strony wiedziałem, że to musi być magis; coś co przyniesie jakiś pożytek innym ludziom.

Jakoś naturalnie, pojawiła się również myśl, żeby zrobić to przez napisanie muzyki do kilku modlitw ułożonych przez Ignacego i jego duchowych synów. Bo, co prawda, istnieją takie piosenki, ale w znacznej części z nich, muzyka nie oddaje tego, czego osobiście doświadczyłem modląc się tymi tekstami, podczas Ćwiczeń Duchownych. Po skonsultowaniu tych wszystkich myśli ze współbraćmi, stwierdziliśmy, że „zapakowanie” mistycznych tekstów jezuickich modlitw w przyjemną muzykę, może mieć podwójną wartość. Z jednej strony to „gadżet” dla osób związanych z jezuitami przez rekolekcje ignacjańskie, uniwersytety, duszpasterstwa, MAGIS etc. Bo chyba dla każdego, kto miał bliższy kontakt z duchowością ignacjańską, takie modlitwy jak Zabierz Panie i przyjmij, czy Duszo Chrystusowa niosą coś szczególnego, przypominającego o intymnych momentach związku ja-Bóg. Ten związek, jako jezuici, uczymy naszych wychowanków i przyjaciół nawiązywać, rozwijać i pielęgnować.  Z drugiej strony – nie każdy ma czas i ochotę, żeby czytać o duchowości. Ale każdy może dać się „musnąć” powiewowi duchowości, który jest niesiony przez muzykę. A to już ziarnko Ducha, które zostaje w słuchającym…

Ludzie

Za projektem stoją konkretne osoby. Moi współbracia, którzy mnie motywowali, żeby wejść w to i realnie pomogli zrealizować ten pierwszy etap oraz osoby, które pomagają mi w sprawach, które są w takich akcjach ważne, a na których w ogóle się nie znam. Ale chyba przede wszystkim artyści, z którymi podzieliłem się ideą tego projektu. Ich odpowiedzią na moje zaproszenie było stuprocentowe zaangażowanie muzyczne i duchowe. Z częścią z nich, przyjaźnię się od lat i współpracowaliśmy już przy różnych okazjach. Niektórych poznałem zupełnie niedawno. Muzycznie, chodzą różnymi drogami: Aga Musiał śpiewa m.in. w New Life’m, i Owcy, współpracuje z TAU – w ostatnich latach, nie ma chyba ważnego wydarzenia w świecie polskiej muzyki chrześcijańskiej, w którym nie miałąby swojego udziału. Piotrek Budniak i Paweł Wszołek piszą świetną muzykę, prowadzą autorskie projekty jazzowe, są też obecni na scenie chrześcijańskiej. Miki Kubicki, człowiek-orkiestra, znany jako Meek, oh why?, to jeden z najbardziej obiecujących polskich raperów i producentów; w tym roku wypuścił pierwszy pełny autorski album nakładem Asfalt Records. Maciek Kita gra m.in. w folk-rockowej kapeli Słowiany. Do tego chórek, złożony z przyjaciół „starych” (z którymi współpracuję od lat) i nowych, których poznałem już w Krakowie, głównie przy okazji współpracy z Kubą Blycharzem.  Nagraliśmy wszystko w naszym jezuickim Studio Inigo, zmiksował Mateusz „Hulba” Hulbój. Teledysk nakręcił Mateusz Miszczyński we współpracy z Marcinem Jończykiem, czyli duet odpowiedzialny m.in. za klipy niemaGOtu i Małgosi Hutek.

Duchowy background

Pierwszy, pilotażowy utwór z Jesuit Prayers Music Project, to „Take and receive”, czyli modlitwa „Zabierz Panie i przyjmij”. To modlitwa, którą Ignacy umieszcza pod koniec swoich „Ćwiczeń Duchownych”, czyli na końcu miesięcznej drogi, którą przechodzi osoba odprawiająca rekolekcje ignacjańskie. Po doświadczeniu swojej grzeszności i darmowego przebaczenia Chrystusa, po przeżywaniu z Nim wydarzeń znanych z Ewangelii (i nie tylko…), uczenia się Jego stylu życia, w końcu po trwaniu z Nim podczas męki i ukrzyżowania oraz w radości ze zmartwychwstania, odprawiający Ćwiczenia dochodzi do tzw. „Kontemplacji pomocnej do uzyskania miłości”. Ignacy proponuje w niej, żeby zobaczyć wszystko, co otrzymało się od Pana Boga: od wielkich dzieł stworzenia i odkupienia, po miłe drobiazgi codzienności. Chodzi o uświadomienie sobie, że Stwórca nie tylko jest obecny w pewien sposób w swoim stworzeniu, czyli w każdej chwili mojego życia, ale ciągle „pracuje” w świecie dla mojego dobra. Chodzi o odkrycie, że Pan Bóg jest bliski, dobry, że kocha mnie, wspiera i po prostu mnie lubi. Kiedy się to dostrzeże, trudno odpowiedzieć Panu inaczej, niż uwielbieniem i ofiarowaniem samego siebie Bogu. Ignacy proponuje zrobić to właśnie w tych słowach:

Zabierz Panie i przyjmij całą wolność moją,

pamięć moją i rozum

i wolę mą całą,

cokolwiek mam i posiadam.

Ty mi to wszystko dałeś – Tobie to Panie oddaję.

Rozporządzaj tym w pełni według Twojej woli.

Daj mi jedynie miłość Twą i łaskę,

albowiem to mi wystarczy.

Amen.                                                  

(Ćwiczenia Duchowne, 234, św. Ignacy Loyola)

Chciałem, żeby ta piosenka oddawała klimat, w jakim dokonuje się głębokie, prawdziwe „ofiarowanie siebie”: nie ze strachu, przymusu, czy dla świętego spokoju. Oddaję Bogu siebie, bo On da mi „życie w obfitości” (zob. J 10,10). Życie, w którym mogę być pewien, że nawet jeśli nie zawsze będzie lekko, to każda sytuacja, w której się znajdę, ostatecznie doprowadzi mnie do pełnej radości. Bo przecież Pan „zwyciężył świat” (zob. J 16,33)

PS

Logotyp

Autorka nawiązała do tego, co w projekcie oczywiste – projekt gra tak, jak Największy Dyrygent zadyryguje ;)

Ale również (chyba nie do końca świadomie), do tego, co w tradycji jezuickiej istotne, czyli do posłuszeństwa: jak orkiestra dyrygentowi, tak jezuici powinni być posłuszni woli Pana Boga (po to całe ignacjańskie rozeznawanie, do nauki którego posyła nas papież Franciszek). Jedno i drugie wymaga odpowiednich umiejętności, wrażliwości i czujności.