„Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Zapytali Go: Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie? Jezus odpowiedział: Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie chodźcie za nimi. I nie trwożcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec. Wtedy mówił do nich: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie” (Łk 21,5-11)
*
Słowa Jezusa o zburzeniu świątyni jerozolimskiej – religijnej dumy Żydów, traktuję jako ostrzeżenie dla tzw. zaangażowanych chrześcijan. Ze mną na czele… Robiąc dobre, Boże rzeczy, można postawić sobie „świątynię” fajnego projektu, dobrych konferencji, popularności w sieci. Jeśli służy spotkaniu z Bogiem – super. Gorzej, jeśli staje się celem samym w sobie, któremu podporządkowuje się całe życie. Dobrym sprawdzianem czystości intencji, jest usłyszenie słów Jezusa, który o tej mojej „świątyni” mówi: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”.
***