Czerwiec podobnie jak maj jest miesiącem miłości. W maju kontemplujemy Serce Maryi, aby w Nim odkrywać miłość piękną, czystą, przejrzystą i uczyć się nią żyć. W czerwcu z kolei kontemplujemy Serce Jej Syna. Śpiewając bądź recytując wersety Litanii, poznajemy serce Boga – gorejące ognisko miłości.

Kontemplując Serce Boga, Jego miłość, musimy uznać w pokorze, że Bóg zawsze pozostanie tajemnicą. Boga nikt nigdy nie widział – napisał św. Jan (1, 18). Bóg jest tajemnicą, przed którą możemy jedynie zamilknąć. Nigdy (na ziemi) nie będziemy mogli powiedzieć: znamy Serce Boga. Ksiądz Jan Twardowski twierdził nawet: to, co zrozumiałeś, to już nie jest Bogiem. Jednak świadomi tego, możemy otworzyć się na słuchanie Jezusa. Jedynie On realnie widział Boga, ponieważ sam jest Bogiem. Pozostaje w najbardziej intymnej więzi z Ojcem. Jezus, który jest odbiciem Ojca, stał się człowiekiem, przyjął ciało, wstąpił w naszą historię. Kontemplując Jego ziemskie życie, Jego słowa i czyny, Jego miłosierdzie, dobroć i miłość, możemy uchwycić coś z życia niezgłębionej tajemnicy Ojca. W Jezusie oglądamy chwałę Boga i Jego miłość (por. J 1, 14). W Nim uzyskujemy intymną więź z Ojcem.

Wsłuchując się w rytm bicia Serca Jezusa, dotykamy Serca Boga. Doświadczamy wówczas, że Bóg nie jest samotny, ale stanowi wspólnotę Osób. Boga Ojca łączy z Synem głęboka relacja, więź, miłość, Duch Święty. Mówiąc potocznie, w Bogu również mają miejsce relacje, na niewyobrażalnym dla nas poziomie duchowym. Trzy Osoby Boskie oddają się wzajemnie sobie i komunikują między sobą. W Trójcy Świętej dokonuje się nieustanny „dialog”, który jest obiegiem miłości. Miłość Boga nie pozostaje zamknięta w Nim samym, ale w sposób niecierpliwy i niewyobrażalny przelewa się na świat i na każdego człowieka. Każdy Jego „dotyk” mówi: Tyś jest mój syn umiłowany, w tobie mam upodobanie (Łk 3, 22).

Bóg zapragnął podzielić się miłością z człowiekiem. Więź Ojca i Syna w Duchu jest odbita w naszych sercach. Gdy gubimy albo zamazujemy obraz Boga, Jego miłość, On poszukuje dróg dotarcia do nas. Daje to, co dla Niego najcenniejsze – swego Jednorodzonego Syna (por. J 3, 16). Z głębi miłości i dzielenia Boga wypływa zbawienie. W rozległej miłości Boga nasze dusze mogą spocząć i doznać wytchnienia. Jego miłość nie jest miłością, o którą musimy walczyć, zarabiać na nią, lękać się jej utraty. Ona jest nadana. On nam ją nadał. On nas wybrał. I nic nie może nas pozbawić Jego miłości (S. Eldredge).

Bóg, który jest miłością (por. 1 J 4, 8), jak Oblubieniec zabiega o ludzkie względy i chce, abyśmy zwrócili się do Niego z tęsknotą. Chce nas poślubić na pustyni, z dala od wszelkich źródeł komfortu, byśmy mogli oprzeć się na Jego Sercu, skupić na Nim całą uwagę i czerpać z Jego miłosierdzia i miłości: Dlatego chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca. (…) I poślubię cię sobie znowu na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność (Oz 2, 16. 21-22).

Bóg jest tajemnicą, ale jest też pewnością. Biblia głosi, że wszechświat jest Jego świątynią. Każdy dzień dostarcza wielu znaków Jego obecności. Każdy człowiek nosi w sobie tęsknotę za Nim. Nawet jeśli uważa się za agnostyka lub ateistę, nieświadomie tęskni za pięknem, dobrem, miłością, które są śladami Boga. O Tobie mówi moje serce: Szukaj Jego oblicza! Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną (Ps 27, 8-9) – modli się psalmista. Szukać oblicza Boga oznacza odkrywać tysiące różnych znaków miłości Boga, rozsianych w naszym życiu, w historii innych ludzi i w świecie. Człowiek i świat są zwierciadłem oblicza Boga. Bóg jest wszędzie (gdzie nie ma grzechu), a Jego miłość rozciąga się na wszystkie stworzenia i dary.

Odpowiedzią ludzkiego serca na gorejącą miłość Boga może być tylko miłość. Akceptacja i wiara to jedynie minimum progowe. Pan Bóg nie oczekuje od nas, byśmy Go kochali jedynie miłością sentymentalną, uczuciową. On pragnie miłości totalnej. Prawdziwa miłość oddaje wszystko. Nie zatrzymuje niczego dla siebie. W Ewangelii wszystko jest czyste, bez zniekształceń, radykalne, boskie. W relacji do Boga wszystko powinno być całe: serce, dusza, umysł. Najtrafniej oddaje to św. Ignacy Loyola w modlitwie wieńczącej trzydziestodniowe Ćwiczenia duchowne: Zabierz, Panie, i przyjmij całą moją wolność, pamięć moją, mój rozum i całą moją wolę, wszystko, co mam i co posiadam. Ty mi to, Panie, dałeś, Tobie to zwracam. Wszystko jest Twoje. Rozporządzaj tym według Twojej woli. Daj mi tylko miłość Twoją i łaskę, a to mi wystarczy.

Papież Benedykt XVI naucza: Miłość jest „Boska”, ponieważ pochodzi od Boga i łączy nas z Bogiem, a ten jednoczący proces przekształca nas w „My”, które przezwycięża nasze podziały i sprawia, że stajemy się jednym tak, że ostatecznie Bóg jest „wszystkim we wszystkich” (por. 1 Kor 15, 28). Boska miłość włącza nas w „krwiobieg” ludzkiej miłości. Może ona mieć różne barwy i natężenia. Inaczej przecież kochamy małżonka, dzieci, przyjaciół, ludzi, z którymi wiążą nas więzy emocjonalne, inaczej człowieka z ulicy proszącego o pomoc, a jeszcze inaczej wrogów, osoby niesympatyczne i nieprzyjazne czy siebie samych. Niemniej mamy jedno serce i nim kochamy siebie, innych i Boga. Czerpiąc z Bożego Serca, źródła miłości, sami stajemy się katalizatorami dobra i miłości dla innych. I wówczas nasze serca stają się odbiciem Jego Serca – gorejącego ogniska miłości.

Stanisław Biel SJ