Wczoraj poszliśmy zobaczyć Dolinę Cedronu. Jezus musiał ją przekraczać wielokrotnie, kiedy wchodził do miasta od strony Betanii oraz gdy razem z uczniami udawał się na modlitwę na Górę Oliwnę, a dokładniej do Getsemani. W którym dokładnie miejscu znajdowało się Getsamani nie wiemy, ale źródła podają, że bardziej u podnóża Góry Oliwnej niż na jej szczycie. Można więc powiedzieć, że Jezus modlił się w dolinie. Pasowałyby do tego wydarzenia słowa Psalmu 130 Z głębokości wołam do Ciebie Panie… Dolina jest głęboka, a w czasach Jezusa była jeszcze głębsza.

Na zboczu od strony Góry Oliwnej ciągnie się cmentarz żydowski. Są tam trzy charakterystyczne monumenty, zwane nefesz. Nie są to grobowce, wskazują obecność ważnego grobu w pobliżu. Jeden z nich zwany jest monumentem Absaloma. Nie mógł go zbudować, zgodnie z Pismem, ponieważ datuje się go na wiele lat po jego śmierci. Jest bardzo ciekawym przykładem tego, jak w starożytności mieszały się ze sobą różne kultury. Znajdziemy tam wpływy rzymskie, greckie i egipskie. Jest to bardzo charakterystyczna budowla, zwieńczona lejkowatą piramidą.

Drugim ciekawym miejscem jest nefesz Zachariasza. Spotykają się tu dwie „pamięci”. Chrześcijanie przekazali w tradycji pamięć o grobie Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela. Natomiast Żydzi, Zachariasza proroka. Obok grobu Zachariasza miał się znajdować również grób Jakuba, brata Jezusa. Miał się tu niegdyś znajdować kościół pod jego wezwaniem, ale został całkowicie wyburzony. Dziś został po nim niewielki fragment jednej z kolumn.

Wróćmy jednak jeszcze do wspólnoty z Qumran, ponieważ ranek spędziliśmy w École biblique, najstarszej uczelni katolickiej Jerozolimy, założonej w 1890 roku przez Marie-Josepha Lagrange’a. Wykład wprowadzający nas w treści manuskryptów z Qumran poprowadził prof. E. Puech (widoczny na zdjęciu głównym). Nie wchodząc w zawiłe szczegóły chciałbym napisać o jednej ważnej cesze Pism, którą zagubiliśmy wraz z utworzeniem kanonu ksiąg. Jedną z najważniejszych prac we wspólnocie było tworzenie manuskryptów. Część z nich została przez nich przyniesiona z samej Jerozolimy po opuszczeniu świątyni przez część kapłanów, która nie godziła się na upolitycznienie funkcji najwyższego kapłana. W Qumran znaleziono sześć różnych zwojów (nie wszystkie kompletne) księgi Jeremiasza. Trzy z nich to jego krótsza wersja. Dlaczego to takie interesujące? Ponieważ krótsze wersje odpowiadają tej z tłumaczenia Septuaginty. Mogłoby to oznaczać kilka ciekawych rzeczy. Po pierwsze. Dzięki Qumran wzrosło znaczenie Septuaginty. Po drugie, na tym przykładzie widzimy, że Żydzi nie mieli oporów w zachowywaniu różnych wersji ksiąg. Różnorodność przekazu nie jest dla nich czymś problematycznym. Tak jak dla nas, przykładowo, zgorszonych czterema różnymi przekazami dotyczącymi zmartwychwstania Jezusa. Ponadto, badając pozostałe teksty widzimy jak w pewnych momentach czują się wolni w doprecyzowaniu i korekcji tekstów. Na niektórych manuskryptach na marginesach znajdujemy krótkie komentarze, wyjaśnienia. Materiał na którym pisano był niezwykle drogi. W naszych czasach, druku i komputerów, możemy sobie pozwolić na niezliczoną ilość opasłych komentarzy. Kiedyś to było niemożliwe.

I na koniec jeszcze krótka refleksja na temat historii Izraela. Tak zwana „szkoła amerykańska” z W.F. Albright na czele, wierzyła, że teksty biblijne są wiarygodnym źródłem historycznym. Do dziś jeszcze ma kilku szalonych zwolenników. Badania jednak wskazuję na nieco inne znaczenie tych tekstów. Przykładowo, nie zostały potwierdzone rewelacje z Księgi Jozuego o brutalnym podboju Ziemi Obiecanej. Paradoksalnie badania archeologiczne pomagają nam uprzytomnić sobie, że obraz Boga przedstawiony w Księdze Jozuego jest jedynie inwencją literacką na potrzeby „propagandy” (używając z ostrożnością terminu, który jest anachroniczny wobec czasów starożytnych). Choć nauka na temat Boga się nie wypowiada, to oczyszcza nam Jego obraz.

Tak naprawdę to nie wiem co jest większym problemem. Brak danych, czy ich nadmiar. Przy badaniu historii Izraela mamy zbyt mało informacji.Natomiast pokolenia, które przyjdą po nas, będą miały bez wątpienia ogromne kłopoty z interpretacją nadmiaru informacji, które obecnie produkujemy.

Jutro ruszamy w kierunku Galilei. Nie wiem jak z internetem w tych dniach, więc być może usłyszymy się dopiero w piątek.

Dla zainteresowanych, na moim profilu na facebooku (Pawel Rakowski SJ) i na instagramie (puszczyk) znajdziecie dodatkowe materiały fotograficzne oraz wideo.

(zainspirowany wykładami z prof. E. Puech, prof. E. Alliata oraz notatkami o historii Izraela prof. L. Mazzinghi).