Praktycznym i najbardziej skutecznym narzędziem wzrostu duchowego jest codzienny rachunek sumienia. Dla jego autora, św. Ignacego Loyoli, był on najważniejszym sposobem modlitwy. W czasie, gdy był przełożonym generalnym Towarzystwa Jezusowego, zwalniał swoich współbraci zakonnych z różnych modlitw podczas choroby, nigdy jednak z rachunku sumienia.
Codzienny rachunek sumienia jest tak ważny, gdyż prowadzi do modlitwy kontemplacyjnej, a wręcz mistycznej: odnajdywania Boga w codzienności, we wszystkich rzeczach. Służy temu już początek rachunku: świadome dziękczynienie. Na co dzień zwykle jak ewangeliczna Marta troszczymy się o wiele, a zapominamy o jednej, najważniejszej cząstce (por. Łk 10, 38-42). Zapominamy o źródle naszych darów. Chcemy ciągle więcej i wydaje nam się, że sami wszystko osiągniemy. Jednak największe osobiste sukcesy i osiągnięcia nie przynoszą zaspokojenia. Prowadzą do frustracji i rozczarowań. Z drugiej strony nie poczuwamy się do obowiązku wdzięczności. Rozpoczynając rachunek uświadamiamy sobie, że wszystko, co posiadamy jest darem; wypływa z bezwarunkowej, absolutnej miłości Boga. Dobrze jest obejmować dziękczynieniem własne pragnienia, postawy, doświadczenia, czyny, przeżyty dzień, całą rzeczywistość.
Rachunek sumienia ma umożliwić spojrzenie otwartych oczu i serca na Boga, bliźnich, siebie, świat. Jest to możliwe dzięki światłu Ducha Świętego. Stąd drugi punkt jest usilną prośbą o Boże światło. Prosimy o poznanie siebie, prawdy o sobie, o swojej słabości, grzechu. Prosimy Ducha Świętego, gdyż tylko On może dać wgląd we własną głębię.
Trafnie obrazuje to tzw. okno Johari. Okno jest podzielone na cztery części, które reprezentują cztery sfery ludzkiego ja:
• sfera otwarta (jawna) – to, co wiem o sobie ja, ale wiedzą również inni;
• sfera sekretna (zakryta) – to, o czym ja wiem, a inni nie wiedzą;
• sfera ślepa (autozaślepienia) – to, czego ja nie wiem, ale inni to widzą;
• sfera niepoznana (nieświadoma) – to, co nie jest znane ani mi, ani innym; to, o czym wie tylko Bóg (za: K. Trojan SJ).
Szczere rozmowy z innymi mogą umożliwiają poznanie sfery trzeciej. Jednak w przypadku czwartej jest to rzadko możliwe. Wymaga długiego czasu i psychoanalizy. Źródłem informacji w tej sferze jest jeszcze Bóg. Dlatego prosimy Jego Ducha, aby zechciał rozświetlać nam tę sferę. Pan jest jedynym, który potrafi odsłonić prawdziwą treść moich dzisiejszych przeżyć. Proszę Go zatem, abym ujrzał mój dzień z perspektywy Jego serca i spojrzenia Jemu właściwego. Ponadto ze swej strony dostrajam się do odpowiedniej częstotliwości fal, by w wierze odebrać Boże orędzie (B. Oudot).
Kolejnym etapem badania świadomości jest przypomnienie sobie minionego dnia. W rutynowej praktyce bywa tak, że osądzamy siebie i swoje czyny według schematu: dobro – zło. W ten sposób zatrzymujemy się na tym, co drugorzędne i najmniej istotne. Zamiast iść w głąb siebie, poszukując korzeni grzechu, motywacji postaw, zachowań, decyzji, wyborów i czynów, zatrzymujemy się na powierzchni góry lodowej.
Rachunek sumienia jest formą rozumienia świata wewnętrznego, duchowego, rozpoznawaniem własnej uczuciowości. W tej części rachunku istotne jest uważne spojrzenie na uczucia, postawy, napięcia, konflikty, motywy działania i próba odnalezienia ich źródeł. By to osiągnąć możemy stawiać przykładowo następujące pytania: Co się w ciągu dnia wydarzyło? Czego Bóg ode mnie oczekiwał? Do czego prowadził? Jakie uczucia pojawiły się we mnie ( w relacjach z innymi, z Bogiem)? Czy potrafię rozeznać, skąd one pochodzą (co je wywołuje)? Dokąd one mnie prowadzą (do pokoju wewnętrznego, harmonii, radości, czy niepokoju, smutku, obojętności itd.)? Jaki był wpływ tych poruszeń na moje słowa, myśli, czyny, nastawienia? Czy je kontrolowałem, badałem, oceniałem? W jaki sposób Bóg do mnie przychodził? Jaką pracę Bóg we mnie wykonał? Jaka była moja odpowiedź? Stawiając tego typu pytania nie musimy obejmować nimi wszystkich szczegółów dnia. Ważniejsze jest pochylenie się nad wydarzeniami, które nas szczególnie poruszyły, w szczególny sposób zaowocowały; które dają najwięcej poznania własnego wnętrza.
Obiektywne spojrzenie na siebie wykaże, że nie zawsze mamy dość szczerości, odwagi, zdecydowania w odpowiedzi na Boże wezwanie, które odczytaliśmy w czasie refleksji nad sobą. Stąd kolejnym etapem modlitwy jest skrucha i żal za grzechy. Żal ten nie wypływa tylko ze wstydu czy braku zdecydowania wobec słabości. Jest raczej wewnętrznym doświadczeniem radości płynącym z wiary, z możliwości powrotu do Ojca (por. Łk 15, 11-32). Nie chodzi więc tylko o stwierdzenie winy. O wiele ważniejsza jest wiara, że Bóg nas akceptuje z wszystkimi błędami, grzechami i słabościami; że nas kocha i zbawia. Żal za grzechy nie oznacza emocjonalnej introspekcji. To nie uczuciowość, (wstyd, przygnębienie, czy inne uczucia zamykające w sobie), ale głębokie pragnienie przemiany i otwarcie na Boże miłosierdzie; otwarcie na przyszłość.
Ostatni krok rachunku sumienia jest wynikiem poprzednich. Spoglądając na wydarzenia dnia, pragniemy poznać, ku czemu mamy zwrócić serce w dniu następnym, czyli patrzymy w przyszłość, która jest nam zadana. W przyszłość patrzymy odnowionym sercem, w nadziei, ufności. Jej źródłem są nie tyle pragnienia, możliwości, siły, co wiara w działającego Ducha Świętego.
Na końcu rachunku sumienia czynimy czasem postanowienia. Należy również badać uczucia, jakie im towarzyszą. Niewłaściwymi byłyby uczucia lęku, że postanowienia nas przerastają. Nie można również oczekiwać łatwych i szybko dostrzegalnych zmian. Wierność, nawet w pozornie małych i błahych sprawach może być pierwszym krokiem w kierunku głębokiej przemiany.
Bardzo przydatne okazuje się zapisywanie wniosków z rachunku sumienia. Zwykle po zakończonej modlitwie wpadamy w wir zajęć i zapominamy o postanowieniach. Zapisywanie refleksji pozwala stwierdzić, czy pewne wnioski się powtarzają. Ponadto zapisanie myśli wymaga sprecyzowania, ukonkretnienia, co bardzo pomaga w późniejszej praktyce. Bardzo pomocny może okazać się wspomniany już Dzienniczek uczuć (zob. aneks).
Rachunek sumienia towarzyszy podświadomie właściwie cały dzień. Niemal spontanicznie wypływa z głębi strumienia świadomości na powierzchnię refleksji, bowiem jednostki życia i jednostki czasu tworzą naturalną strukturę dnia: przed lub po rozmowie, przed lub po filmie, koncercie, itd. (W. Lambert SJ). Św. Ignacy proponuje trzy pory: krótką refleksję rano; w południe, po posiłku 10 – 15 minut refleksji nad tym, co za nami i nad tym, co przed nami; wieczorem krótką chwilę przed pójściem spać. Jednak każdy powinien (metodą prób i błędów) znaleźć własny sposób i czas tej modlitwy. Warto jednak zwrócić uwagę, by wybierać czas najbardziej owocny, gdy nie jesteśmy zbyt przemęczeni. W takiej bowiem sytuacji rachunek sumienia zamiast modlitwy i czasu duchowego wzrostu, staje się dodatkowym rutynowym i nużącym obowiązkiem.
fot. Steven Spassov on Unsplash