„Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił” (Mt 3, 13-15).

Kasr al-Jahud (w wolnym tłumaczeniu „Zamek Żydów”) to miejsce nad dolnym Jordanem, w pobliżu jego ujścia do Morza Martwego, na wschód od Jerycha, na granicy z Jordanią. Według tradycji w tym miejscu Izraelici pod wodzą Jozuego przekroczyli rzekę Jordan w drodze do Ziemi Obiecanej (Joz 3, 13nn). Stąd także Eliasz został wzięty do nieba, po przekroczeniu wraz ze swym uczniem Elizeuszem Jordanu (2 Krl 2, 7nn). Jest to również jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych chrześcijan. Tutaj bowiem Jan Chrzciciel ochrzcił Jezusa.

W czasach bizantyjskich powstało tu wiele kościołów i klasztorów, które upamiętniały wydarzenia biblijne, zwłaszcza chrzest Jezusa. W czasach muzułmańskich stały się one miejscem schronienia dla pielgrzymów. W średniowieczu stopniowo pustoszały. Ponowny rozkwit nastąpił w okresie osmańskim, począwszy od XVII wieku, gdy przywrócono grecką cerkiew prawosławną. Od czasu wojny sześciodniowej w 1967 roku miejsce to było niedostępne dla zwiedzających i pielgrzymów. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku udostępniono wąski korytarz przez pola minowe, dzięki któremu można było dotrzeć do Jordanu. Od 2011 roku dostęp do Kasr al-Jahud jest już swobodny. Dziś jest to tradycyjne miejsce odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych.

Miejsce chrztu Jezusa jest urocze. Wokół rozciągają się pustynne wzgórza. Jordan okolony jest zielonymi zaroślami. Prowadzą do niego specjalnie w tym celu skonstruowane drewniane rampy. Cały plac wokół wyłożony jest płytkami. Znajdują się na nim zacienione miejsca, przeznaczone do modlitwy, otwarte kaplice i ołtarze. Również po przeciwległej stronie, na terenie Jordanii, wznoszą się prawosławne kaplice i miejsca przeznaczone do chrztu.

Gdy spoglądam na tłumy ludzi, z których część odziana jest w białe szaty, zanurzające się w Jordanie, by przyjąć chrzest, przypominam sobie słowa Ewangelisty Marka: „Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy” (Mk 1, 4-5). Ja również czynię to samo. Ustawiam się w kolejce osób oczekujących na odnowienie chrztu. Czynię to już po raz trzeci. Kapłan polewa moją głowę zgniłozieloną mętną wodą z rzeki Jordan i wypowiada słowa: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Odpowiadam z wiarą: „Amen”. Gdy wszyscy z naszej kilkunastoosobowej grupy pielgrzymkowej zostali „ochrzczeni”, następuje obrzęd odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych. Uświadamiam sobie wielką godność przyjętego chrztu. Ten sakrament inicjacji czyni bowiem ochrzczonych dziećmi Boga Ojca, przyjaciółmi Jezusa, i napełnia miłością Ducha Świętego. Daje więc udział w Boskim życiu; w życiu Trójcy Świętej! Ponadto włącza każdego ucznia Jezusa w Jego potrójną misję: kapłańską, królewską i prorocką. Zastanawiam się, co to znaczy w praktyce, że jestem prorokiem, kapłanem i królem? W jaki sposób realizuję to zaszczytne posłannictwo?

Po obrzędzie religijnym udaję się na chwilę refleksji. Upał jest niewyobrażalny. Jednak znajduję cień w nowoczesnej otwartej kaplicy. Zamiast ścian posiada ona jedynie podtrzymujące marmurowy strop kolumny. Rozciąga się z niej cudowny widok na Jordan i okolice. W tej zacisznej kaplicy uświadamiam sobie, że miejsce to jest naznaczone obecnością samej Trójcy Przenajświętszej. To tutaj Jezus, który nie miał nawet cienia grzechu, stanął w grupie grzeszników oczekujących pokornie na Janowy chrzest. Wszedł w ludzki świat, słabość, nędzę, grzech. „Zbrukał się” niejako wszystkimi grzechami świata, by później wyzwolić z nich ludzkość poprzez krzyż. W kościele wschodnim wyraża to symboliczny obrzęd uświęcenia wód Jordanu dokonany poprzez zanurzanie krzyża w rzece. To tutaj dał się słyszeć głos Boga Ojca, który wypowiedział nad Jezusem słowa afiliacji: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie’ (Łk 3, 22). Tutaj również Duch Święty, który jest miłością, „unosił się między Ojcem i Synem” w postaci gołębicy, potwierdzając ich jedność.

Po krótkiej refleksji powracam jeszcze nad Jordan, by wpatrywać się w jego nurt. Kontempluję też tłumy ludzi, które przybywają na to miejsce i przyjmują chrzest. Zastanawiam się, ilu z nich czyni to świadomie. Odchodząc, jeszcze raz obejmuję wzrokiem cały teren. Wzruszam się na myśl, że miejsca, które dziś dotykam, zostały wcześniej „dotknięte” przez samego Boga.

fot. autor