Pierwsza podstawowa zasada, o której należy zawsze pamiętać brzmi: w czasie strapienia nie należy czynić żadnych zmian, lecz trwać w powziętych wcześniej postanowieniach, dopóki nie wróci pocieszenie. Należy uzbroić się w cierpliwość. W czasie strapienia nie ma możliwości podjęcia rozsądnych decyzji i wyborów. Warto również pamiętać, że im silniejsze strapienie, tym większe pragnienie, by takie postanowienia uczynić. Zło odczuwa potrzebę bycia dokonanym natychmiast, natomiast dobro wzrasta w cierpliwości. Decyzje podjęte w czasie strapienia mogą i zwykle okazują się błędne, a nawet grzeszne.
Aby przejść właściwie strapienie duchowe należy przede wszystkim znać jego przyczynę i naturę. Mówiliśmy o trzech przyczynach strapienia. W zależności od przyczyn możemy podjąć właściwe środki.
Jeśli przyczyna strapienia wypływa od nas, wówczas jest rzeczą wielce pomocną zmieniać samego siebie (Ćwiczenia Duchowne, 319). W czasie strapienia istnieje tendencja, by je pieścić i robić z siebie ofiarę. Wyraża się to np. w izolacji albo pielęgnowaniu najczarniejszych myśli. Wszyscy i wszystko wówczas denerwuje, najłatwiej przychodzi pogrążyć się w smutku i cierpiętnictwie. Tymczasem właśnie wtedy trzeba reagować pozytywnie. Próba zawsze czyni mocniejszym. Wśród środków zmiany siebie św. Ignacy wymienia trzy: modlitwę, rachunek sumienia i praktyki pokutne. Chodzi więc o to, by nawiązywać głębszą relację z Jezusem i zaufać Mu całkowicie.
Najlepszym sposobem jest modlitwa. Jednak w stanach strapienia nie jest ona łatwa. Nieraz będzie to walka, by w ogóle podjąć modlitwę; walka z lękiem, który paraliżuje i uniemożliwia rozpoczęcie modlitwy. Modlitwę odkłada się wciąż na później albo przychodzi do głowy tysiące ważnych spraw, które trzeba załatwić. Ten rodzaj trudności dopuszczany przez Boga uświadamia, że modlitwa jest darem Boga i pogłębia ducha pokory i wdzięczności wobec Niego. Jak się wydaje, najlepszym środkiem na te trudności, który podaje również św. Ignacy, jest przetrzymanie tych stanów. Św. Ignacy proponuje nawet wydłużenie modlitwy. Oczywiście wyrazem roztropności będzie przerwanie modlitwy, jeśliby rodziła nadmierne napięcie. Modlitwa powinna być prostsza. Warto powracać wówczas do znanych formuł modlitewnych, np. różańca, litanii, psalmów czy innych modlitw ustnych.
Inną pomocą jest również codzienny rachunek sumienia. Jest to modlitwa bardziej usystematyzowana związana z przedmiotem pracy nad sobą. W czasie strapienia istnieje niebezpieczeństwo litowania się nad sobą, trudniej jest kontrolować emocje. Dlatego należy cierpliwie analizować swoje uczucia, odczucia, pragnienia, starać się odnaleźć ich źródło. Rachunek sumienia pozwala dotrzeć do źródeł, przyczyn strapienia i (jeżeli wypływają z oziębłości, lenistwa duchowego) podjąć systematyczną pracę.
Gdy strapienie jest wyjątkowo silne i natarczywe, konieczne są dodatkowe formy ascezy, np. post i inne formy umartwienia.
Jeżeli przyczyną strapienia jest Bóg, właściwą postawą jest podjęcie próby wiary i ufności. Wszystko jest Bożą łaską. I chociaż może brakować pociechy wewnętrznej, to jednak Bóg nie odmawia wystarczającej łaski; daje pomoc, aby przejść ją zwycięsko. Gdy św. Paweł skarżył się Jezusowi na nieznany nam, wewnętrzny rodzaj cierpienia, szczególnie dla niego uciążliwy, usłyszał słowa: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor 12, 9).
Przypomnijmy sobie również modlitwę Jezusa w Ogrojcu. W czasie największego strapienia, jakie można sobie wyobrazić, Jezus całkowicie zaufał Ojcu: Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie (Łk 22, 42). Również na krzyżu, w czasie największego opuszczenia, samotności, poczucia oddzielenia od Ojca, Jezus całkowicie ufał i powierzał swego Ducha Ojcu. By przejść zwycięsko próbę strapienia, trzeba ufnie zwracać się do Ojca i powierzać Jego woli. Dobrze jest wtedy modlić się prostą modlitwą św. Faustyny: Jezu, ufam Tobie, Ojcze ufam Tobie. Albo jak Jezus: Ojcze, bądź wola Twoja.
Doświadczenie i poczucie własnej słabości, zwłaszcza, gdy liczymy tylko na siebie i sądzimy, że wszystko zawdzięczamy sobie, jest upokarzające. Wszak w każdym z nas, jak pisze św. Paweł, egzystuje stary człowiek. Ale z drugiej strony, świadomość, że wszystko jest darem Bożej miłości jest oczyszczająca i pozwala trwać w ufnej cierpliwości w czasie cierpienia i kryzysów.
Ponadto warto pamiętać, że czas strapienia jest przejściowy; po nim następuje pocieszenie. Po deszczu przychodzi słońce, po mroku dzień. Strapienie stanowi wstęp, preludium do większego daru. Gdy doświadczamy strapienia, wydaje nam się, że tak będzie zawsze. I to wyobrażenie niszczy naszą energię. Jak twierdzą niektórzy uczeni, ok. 90% sił jest marnowanych na przeciwstawianie się trudnościom urojonym, które nie istnieją i prawdopodobnie nigdy nie zaistnieją. Wyobrażenie przyszłego cierpienia jest bardziej bolesne i dręczące niż cierpienie aktualne. Jezus powie, że dość ma dzień swojej biedy (Mt 6, 34). Dlatego nie należy sądzić, że realnością są tylko stany, które przeżywamy w czasie strapienia. Przeciwnie! Św. Ignacy radzi ponadto, by w czasie pocieszenia zbierać Bożą energię, która pomoże w wierze i nadziei przeżyć czas kryzysu.
fot. Milada Vigerova on Unsplash