Rodzajem pychy „spokrewnionym z narcyzmem” jest mania wielkości. Pycha ta wyraża się w przekonaniu o własnej niezwykłości, wielkości, potędze: ja i tak wiem, że jestem wielki (J. Augustyn). Kobieta przypomina wówczas małą myszkę, która siedzi w ostatnim rzędzie i sądzi, że jest najpiękniejszą królewną, a zalękniony mężczyzna uznaje siebie za geniusza, generała lub niezwykłego bohatera.

Etiologia poczucia wyższości wskazuje na przyczyny tkwiące w dzieciństwie: Tendencja do sztucznie podwyższonej oceny własnej osobowości jest często uznawana przez psychologów za pozostałość poczucia wszechmocy występującego u małego dziecka, które żyje faktycznie w stanie megalomanii. Wyolbrzymione ponad normę własne „ja” uznaje ono za jedyną miarę oceny innych i otaczającego go świata (A. Zwoliński).

Mania wielkości wyraża się szczególnie w świecie pragnień i marzeń, które mogą obejmować pamięć, percepcję, intelekt, uczucia. Mają miejsce w ukryciu i na jawie. Bywa, że kobiecie, w chwili gdy zajmuje się swymi dziećmi, wydaje się, że jest idealnym uosobieniem macierzyńskiej czułości; gdy gra na fortepianie – czuje się natchnionym wirtuozem; czesząc włosy wyobraża sobie, że jest istotą o fascynującej urodzie, przygotowującą się do filmowego debiutu (K. Horney).

Osoba przekonana o nadmiernej wielkości nie żyje w świecie realnym. Motorem jej wielkości jest wyobraźnia. Wyobraźnia może być produktywna i nieproduktywna: może nas przybliżać do prawdy o nas samych – jak to często czyni w marzeniach i snach – ale może nas od tej prawdy odwieść. Ona to sprawia, że nasze doświadczenia i przeżycia są bogate lub ubogie (K. Horney). Psychoanalityczka Horney porównuje wyobraźnię i marzenia do zjawiska fatamorgana. Gdy wędrujący przez pustynię dostrzega miraż wywołany skutkiem wyczerpania i pragnienia, chce jak najszybciej do niego dotrzeć. Jednak gdy go osiągnie, nie znajdzie ochłody ani uspokojenia. Podobnie osoba pyszna. Buduje własne wyidealizowane ego na wytworach własnej wyobraźni; na pozorach, iluzjach i nigdy nie zostaje zaspokojona ani szczęśliwa.

Innym rodzajem budowania własnej wielkości jest podziw. Człowiek pyszny myli miłość z adoracją i podziwem. Akceptuje innych o tyle, o ile go adorują i prawią komplementy. Ludzie, którzy go podziwiają są dobrzy i bardziej wartościowi, zaś ci, którzy tego nie robią, są niewarci, by zwracać na nich uwagę. […] Podziw daje mu złudzenie, że jest silny i że świat wokół jest przyjazny. Bezpieczeństwo to opiera się na bardzo chwiejnych podstawach i jakiekolwiek niepowodzenie może doprowadzić do obudzenia drzemiącego na dnie niepokoju. W istocie nie trzeba nawet niepowodzenia, żeby to wywołać: wystarczy, żeby podziw został skierowany na kogoś innego (K. Horney).

Człowiek przekonany o własnej wielkości posiada wygórowane oczekiwania wobec innych. Wszyscy powinni mu być wdzięczni; powinien być odbierany jak geniusz, bez konieczności uzasadniania tego wynikami swojej pracy. […] Charakterystyczną cechą tej postawy jest oczekiwanie, że ubóstwienie i sławę można otrzymać bez żadnych zabiegów i bez wykazania własnej inicjatywy (K. Horney).

Jezus gani ten rodzaj pychy u faryzeuszy: Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi (Mt 23, 5-7). I przestrzega: Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom (Łk 6, 26).

Mania wielkości jest rodzajem pychy bardzo podatnym na kompleksy. Im bardziej jesteśmy zakompleksieni, tym głębiej skrywamy nasze skłonności do wyniosłości i pychy. Wielkie kompleksy to cechy ludzi bardzo pysznych (J. Augustyn). Człowiek pokorny, który akceptuje siebie nie ma większych kompleksów. Zna swoją wartość i godność. Zna również swoje zalety i wady, nad którymi pracuje. Akceptuje własną dwubiegunowość; zdolność do piękna, dobra i miłości, ale także do grzechu, słabości i zdrady. Człowiek pyszny przeciwnie, kieruje się zasadą: tak wspaniała osoba, jak ja nie może mieć wad, a więc moje wady nie istnieją (K. Horney). Konsekwencją braku akceptacji własnych ograniczeń jest brak akceptacji innych: rozwija ona cechy, które uważamy za niemoralne, takie jak wybitny egoizm, mściwość, nieufność, lekceważenie tych, którzy nie zaspokajają jej potrzeb bycia podziwianą czy ważną. Cechy te nie dają się pogodzić z jej własnym wyobrażeniem siebie jako istoty doskonałej, wyrastającej ponad przeciętność (K. Horney).

fot. Pixabay