W ogólnie rozumianej chrześcijańskiej perspektywie faryzeusz jest synonimem fałszywej religijności. Być może wynika to z tego, że nasza kultura nie znosi sporu i sobie z nim nie radzi. Czytając Ewangelię nie trudno zauważyć, że Jezus chętniej wchodził w spór z niektórymi faryzeuszami niż saduceuszami czy uczonymi w Piśmie. Dlaczego?
Choć kojarzony dziś negatywnie, spór miał bardzo ważne zadanie w czasach Jezusa. Był próbą znalezienia odpowiedzi na trudne pytania związane z wiarą oraz jej konsekwencjami w życiu codziennym.
Tak więc, spór Jezusa z faryzeuszami, to nie spór z judaizmem, ale spór o jego kształt. Spór o właściwe rozumienie Tory (Nauczania) danej od Boga. Spór o właściwą recepcję wiary w życiu codziennym. Jezus nie zachowuje się i nie naucza jako ktoś absolutnie spoza. On mówi z wnętrza tego Nauczania. Wchodzi w spór właśnie z faryzeuszami, bo oni są najbliżsi takiemu rozumieniu Nauczania, jakie miał Jezus. Byli bliżej Królestwa Bożego niż jakakolwiek inna ówczesna grupa. To dlatego wielu z nich uwierzyło Jezusowi. Wśród nich był również Paweł z Tarsu, który po spotkaniu ze Zmartwychwstałym Jezusem był nadal dumny ze swojego faryzejskiego pochodzenia.
Właściwe rozumienie sporów, jakie prowadził Jezus, gwarantuje nam również właściwe rozumienie naszej relacji do judaizmu i ludu wybranego. Jeśli spór z faryzeuszami potraktujemy jako spór Jezusa z Żydami jako takimi, tak jakby Jezus był dla nich kimś zupełnie „zewnętrznym”, to chrześcijaństwo stanie się czymś zastępczym i wrogim wobec całego judaizmu. Jeśli natomiast spojrzymy na ten spór jako na żywe poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o znaczenie Bożej Nauki, wtedy otwieramy sobie drogę ożywczego dialogu, w którym coraz lepiej możemy zrozumieć to kim był i jest Jezus z Nazaretu. Nie zrozumiemy Jezusa, Jego nauczania, Bożego nauczania, jeśli nie będziemy Go poznawać we właściwym Mu środowisku. Wyabstrahowanie osoby Jezusa z Jego religijnego oraz kulturowego kontekstu kreuje chrześcijaństwo bez korzeni, zawieszone w abstrakcyjnych, ogólnych stwierdzeniach.
Jeśli uznamy, idąc tropem negatywnego spojrzenia na spór Jezusa z niektórymi faryzeuszami, że przymierze Boga ze swoim ludem, Izraelem, jest z tego powodu odwołane, to stwarzamy bardzo niebezpieczny precedens. Jaką wtedy mamy pewność, że przymierze na krzyżu jest nieodwołalne? Jeśli wierzymy w Boga, który zmienia raz dane słowo, to jaką możemy mieć gwarancję, że już więcej tak nie uczyni? Niezmienne i trwałe błogosławieństwo ludu Izraela jest dla nas jedną z gwarancji wiary w Boga nie zmieniającego raz danego słowa. Jest gwarantem naszej wiary w Boga zawsze wiernego.