Relacja, jaka nawiązuje się miedzy kierownikiem duchowym a penitentem może mieć różne stopnie zażyłości. Jednym z nich jest relacja brata lub siostry. Ten poziom relacji chroni z jednej strony od formalizmu i zbytniego podkreślania zależności, hierarchii, a z drugiej pomaga uniknąć niebezpieczeństwa zbyt daleko posuniętej bliskości.

Inną formą relacji jest towarzyszenie. Kierownictwo duchowe jest więzią pomocy. Ale jest to pomoc udzielana bardziej przez towarzysza niż przez eksperta (A. Louf). Kierownictwo duchowe, jako forma towarzyszenia, jest szczególnie istotne w czasie Ćwiczeń Duchownych według metody św. Ignacego z Loyoli. Osoby przeżywające Ćwiczenia w trakcie modlitwy (medytacji, kontemplacji, adoracji) pod wpływem działania Ducha Świętego, poznają Boga i siebie oraz relacje, które należy zmienić i uporządkować. Tym najważniejszym, który prowadzi w modlitwie jest Duch Święty. Kierownik duchowy ma patrzyć, co Duch Święty działa w człowieku (Św. Jan od Krzyża), pomóc osobie kierowanej otworzyć się na przyjęcie Jego działania i usuwać świadome bądź ukryte przeszkody, opór.

Kompetentne kierownictwo duchowe wymaga postawy refleksyjnej, kontemplatywnej. Taka postawa umożliwia większą otwartość, zmniejsza opór wobec tego, co nowe, nieoczekiwane; umożliwia wsłuchiwanie się w doświadczenie innych i uczenie się od nich. Postawa kontemplatywna daje pokój i ufność, że Bóg kocha i zbawia ludzi z ich słabościami, grzechami, cieniami, ciemną stroną. Osoby kierowane mają wówczas wrażenie i świadomość, że kierownik duchowy chce słuchać o ich autentycznych doświadczeniach modlitwy, wiary, a nie o właściwych bądź oczekiwanych doświadczeniach. Niekiedy potrzeba bardzo długiego czasu, a nawet całych lat, aby ktoś zwierzył się z najgłębszych osobistych doświadczeń wiary, Boga, duchowych przeżyć. W czasie praktyki udzielania Ćwiczeń Duchownych spotykam się z osobami, które mimo szczerych chęci, nie potrafią przełamać lęków, wewnętrznych oporów, albo uprzedzeń i negatywnych uczuć wobec kierownika w ciągu jednej serii rekolekcji. Trzeba czasem długich dodatkowych rozmów albo kolejnych rekolekcji, aby dotknąć tego, co najgłębsze i najbardziej bolesne.

Kierownicy duchowi potrzebują również pewnej nadwyżki ciepła (W. Barry, W. Connolly). Owa nadwyżka ciepła pozwala kochać różnorodnych penitentów z ich wadami, błędami, ułomnościami. Pozwala cieszyć się ich towarzystwem, z humorem, a nawet uśmiechem akceptować ich dziwactwa, z zainteresowaniem wsłuchiwać się w ich troski i zmartwienia. Poczucie ciepła jest istotne, ponieważ penitenci odczuwają lęk, zwłaszcza na początku. Boją się, że zostaną ocenieni, uznani za pospolitych, banalnych, śmiesznych. Obawiają się zwłaszcza postawić pierwszy krok. Stąd pierwsze spotkania bywają zwykle poznawaniem siebie. Penitenci testują, obserwują kierownika duchowego, obwąchują, oswajają się z nim i otwierają w sposób bardzo ostrożny.

Ideał całkowicie bezstronnego kierownika duchowego jest utopią. Niemniej słuchanie będzie tym owocniejsze, im mniejsza będzie zależność, np. emocjonalna kierownika od penitentów. Oczywiście, że nie jest możliwe, ani wskazane kierownictwo sterylne polegające na unikaniu jakichkolwiek więzi emocjonalnych. Niemniej zarówno osobie towarzyszącej jak i korzystającej z kierownictwa powinna towarzyszyć stała refleksja nad wzajemnymi relacjami.

W relacjach kierownika duchowego i penitenta ważna jest również empatia. Kierownik duchowy powinien wsłuchiwać się w pragnienia i oczekiwania penitenta, rozumieć jego potrzeby, uczucia, doświadczenia. Dzięki temu może spojrzeć na świat i problemy drugiej osoby jej oczami, zrozumieć, co czuje i czego doświadcza, nie osądzając jej.

Empatia dokonuje się zwykle w sposób werbalny. Niemniej ważny jest czynnik pozawerbalny czy emocjonalny. Czasem wystarczy życzliwe, akceptujące milczenie, które jest wystarczającym potwierdzeniem, że znajdujemy się na właściwej drodze.

Empatia pozwala kierownikowi duchowemu być z penitentem nie tylko w chwilach jego radości i sukcesów, ale także w chwilach bolesnego wzrostu, cierpienia. Dzięki niej może być otwarty na nieznane mu doświadczenia więzi z Bogiem; nie wykluczając apriorycznie pewnych ludzkich czy mistycznych doświadczeń.
We wzajemnych relacjach ważna jest autentyczność oraz spontaniczność połączona z pewnością siebie. Gdy zabraknie tych cech, kierownicy mogą stać się sztywni. Będą wówczas trzymać się kurczowo własnych reguł, zasad, obawiać błędów, pomyłek. Albo będą ukrywać się za własną rolą, powołując się na kompetencje. Efektem może być stopniowe hamowanie naturalnego tempa wzrostu osób kierowanych i brak zaufania.

Istotną rolę w relacji kierownictwa odgrywa wzajemny szacunek i zaufanie. O ile początkowo mają one wymiar czysto ludzki, o tyle stopniowo powinny przekształcać się w wymiar nadprzyrodzony, duchowy. Osoba kierowana winna ufać, że przez kierownika działa Duch Święty, że kierownik jest po jej stronie, chce pomóc jej odnaleźć wolę Bożą i chce jej dobra. Kierownik winien ufać osobie, której towarzyszy, że jest wobec niego szczera, prawdomówna, otwarta…

Szacunek i zaufanie prowadzą stopniowo do całkowitej akceptacji i bezinteresownej, darmowej, ofiarnej miłości. Kocham cię, bo jesteś osobą, jakikolwiek jesteś. Tak właśnie należy przyjmować drugiego człowieka, patrząc na niego całościowo, w atmosferze pokoju i dając mu tę bezwarunkową miłość, która jedynie może go pojednać z tym, czego boi się w swoim wnętrzu i czego nie rozeznaje wyraźnie. Taka miłość, miłość prawdziwa wystarczy wówczas całkowicie (A. Louf).

fot. Unsplash