W Niedzielę Palmową czytamy, rozważamy i kontemplujemy Mękę Pańską. Stawiamy pytania, jaki sens miała męka i śmierć w życiu Jezusa? Jaki ma w życiu świata, ludzkości, w moim życiu?
Mękę Jezusa możemy kontemplować na kanwie konfrontacji z osobami, które znalazły się w jej bezpośrednim kręgu.
- Piłat. Przeczuwa, że Jezus jest sprawiedliwy, ma również świadomość swojej etyki zawodowej, wie, że powinien bronić Jezusa. Tymczasem stosuje sieć półśrodków i intryg, które w efekcie doprowadzą do śmierci Niewinnego. Zalękniony, zakompleksiony, boi się o swoje stanowisko, pozycje, przywileje. Lęka się Żydów, faryzeuszy, Cezara. Chce zaspokoić wszystkich. Dla „świętego spokoju” wyrzeka się wartości najwyższych: prawdy, sprawiedliwości, człowieczeństwa, Boga.
Gdzie dziś możemy spotkać Piłata? Czy w imię pozornego spokoju nie idę na coraz większe kompromisy, aż do rezygnacji z wartości najgłębszych?
- Faryzeusze. Grupa religijna, przestrzegająca w sposób rygorystyczny Prawa. Stoją w ciągłej opozycji do Jezusa. W ciągu trzech lat publicznej działalności Jezusa doszło do licznych konfrontacji między nimi a Jezusem. Wszystkie zakończyły się ich porażką. Jezus wyraźnie obnaża ich życie, czyny, motywy działania, filozofię i religię (por. Mt 23). Gdy zakwestionował ich prostolinijność, odkrył pozory, maski, fałsz, uznany został za niewygodnego proroka. Faryzeusze w imię Boga podejmą walkę z Jezusem. Religia (przepisy, prawo, moralność) stanie się dla nich ważniejsza od samego Boga.
Czy we mnie nie tkwi „ukryty faryzeusz”? Czy moje motywacje wiary, służby Bogu są szczere? Czy nie ma w nich hipokryzji, obłudy? Czy podkreślając perfekcjonizm moralny nie gubię Jezusa, Boga?
- Herod. Oczekuje spotkania z Jezusem. Pragnie jednak widowiska, spektakularnego cudu. Gdy Jezus milczy, ośmiesza Go i odrzuca. Herodowi brakuje wiary i pokory. Jezus nie ma mu nic do powiedzenia.
Jak współczesny Herod traktuje dziś Jezusa żyjącego w Kościele? Z jakim Herodem dziś Jezus nie chciałby rozmawiać? Czy moja wiara nie ma charakteru magicznego? Czy nad modlitwę, Eucharystię, Pismo święte nie przedkładam znaków, cudów, objawień, proroctw, przepowiedni? Jakie są motywy mojej wiary?
- Żołnierze rzymscy. Drwią i szydzą z Jezusa w czasie biczowania i pod krzyżem. Właściwie Jezus jest dla nich postacią neutralną. Jego „przestępstwo” nie dotyka ich w najmniejszym stopniu. Tymczasem ich reakcja nacechowana jest agresją, nienawiścią, okrucieństwem. W swojej służalczości nie ograniczają się do spełnienia obowiązków. Ale na własną rękę drwią z Jezusa i ośmieszają Go.
Komu chcę się bardziej przypodobać: Bogu czy ludziom? Czy w moim życiu nie kieruję się przede wszystkim ludzkimi względami, opiniami, chęcią przypodobania się innym? Czy nie balansuję między służalczością a pogardą i odgrywaniem się na słabszych, mniej znaczących?
- Tłum. Niedawno był świadkiem wielkich dzieł Boga, dokonanych przez Jezusa. Uznał Jezusa za Mesjasza. Chciał Go obwołać Królem. Teraz domaga się Jego śmierci. Wybiera między Jezusem, który całe życie kieruje się dobrocią i miłością a Barabaszem, bohaterem Żydów, walczącym o wolność, ale metodą walki i rozlewu krwi. Jezus i Barabasz. Dwie metody na życie. Metoda miłości, dobroci, zwyciężania zła dobrem i metoda walki, przemocy, agresji.
Jaką filozofię stosuję w moim życiu? Która metoda jest mi bliższa: Jezusa czy Barabasza? Czy mam świadomość, jak łatwo jest budzić emocje i na ich bazie manipulować innymi? Czy nie ulegam chwilowym, zmiennym uczuciom, przelotnym przeżyciom, sensacjom? Czy szukam głębi ducha, czy też satysfakcjonuje mnie język płytkich sloganów?
- Złoczyńcy. W obliczu sytuacji trudnej, granicznej, wobec zbliżającej się śmierci prezentują dwie drogi. Jeden jest sceptykiem, dla którego nawet śmierć nie stanowi okazji do refleksji nad sobą i własnym życiem. Pozostaje do końca dufny w siebie. Drugi przyjmuje prawdę o sobie. Odnajduje w Jezusie Przyjaciela, któremu zawierza całkowicie.
Który z nich jest bliższy mojemu życiu?
- Uczniowie. Pod krzyżem był tylko św. Jan. Pozostali nie zdali egzaminu, stchórzyli i uciekli. Krzyż stał się dla nich zgorszeniem. Zwróćmy szczególnie uwagę na Piotra i Judasza. Obaj poszli za Jezusem. Obaj wiązali z Nim wielkie plany i nadzieje. I obaj zdradzili. Judasz z chęci zysku i cynizmu. Piotr ze strachu.
Dlaczego zdradzam Jezusa ( z powodu lęku, strachu, ludzkich opinii, ambicji, chęci górowania nad innymi, zadufania w sobie, braku wiary)? Jaki jest skutek moich odejść i zdrad? Czy są dla mnie oczyszczające i prowadzą do większej miłości i zaufania, jak Piotra? Czy poddaję się rozpaczy, destrukcji jak Judasz?