Dla wielu współczesnych ludzi Bóg jest daleką nieokreśloną abstrakcją. Nie odczuwają Jego obecności, ani nie potrafią wejść w osobowe relacje z Nim. Niemniej przeżywają wiele wzniosłych chwil, w których Bóg pozwala im dostrzec swoje piękno i obecność. Najczęściej poprzez piękno natury. W czasie rozmów z osobami poszukującymi Boga słyszałem niejednokrotnie zdanie: Nie doświadczam Boga, mam wątpliwości w wierze, ale gdy przebywam na łonie natury przeczuwam, że On musi być!

Spośród czterech pór roku szczególny urok ma wiosna. Przyglądam się wtedy przyrodzie, która wprost wybucha. Gdy pojawią się pierwsze ciepłe dni i wiosenny deszcz natura rozwija się w niewyobrażalnym tempie. Każda najmniejsza roślina pragnie rozwinąć się, odkryć swoje piękno i wydać owoce. Ten wiosenny wybuch jest dla mnie znakiem miłości Boga.

Właściwie cała natura jest takim znakiem piękna, dobroci, miłości, tęsknoty za nieskończonością i Absolutem. Piękno, które jest w całej rzeczywistości odsyła do piękna i miłości Stwórcy. „Bóg nie jest niczym innym tylko pięknem. Całe Boskie stworzenie wokół nas głosi Jego piękno i dobroć. Koronka szronu na nagim pniu drzewa, promienie słońca przezierające przez burzową chmurę, szmer strumyka toczącego się po gładkich kamieniach, kształt kobiecego ciała, twarz dziecka czekającego na pojawienie się samochodu z lodami, to wszystko mówi o dobrym sercu Boga, jeśli tylko będziemy mieli oczy, żeby to widzieć. […] Piękno przemawia. Piękno zaprasza. Piękno przynosi ulgę. Inspiruje. Piękno jest transcendentne. Przyciąga nas do Boga. Jak napisała Simone Weil: „Piękno świata jest niemalże jedyną drogą, jaką pozwalamy Bogu wnikać w nasze wnętrze… Piękno urzeka zmysły, by uzyskać pozwolenie na dotarcie bezpośrednio do duszy… Skłonność duszy do kochania piękna jest pułapką, którą Bóg często zastawia, by zwyciężyć”” (John i Stasi Eldgredge).

Bardzo lubię podróżować. Gdy znajduję się na nowym miejscu, kupuję jakieś drobiazgi, pamiątki, widokówki, które przypominają mi o miejscach podróżowania. Gromadzę również fotografie, które są wspomnieniem bliskich i drogich osób. Istnieją również pamiątki, które w sposób szczególny przypominają Boga. Dla poprzednich pokoleń były one bardziej wyraziste i oczywiste. Krzyże i kapliczki przydrożne, przed którymi należało się przeżegnać; dzwony na Anioł Pański, które wyrywały na chwilę od codzienności i nakazywały przypomnieć sobie tajemnicę wcielenia i obecności Boga wśród nas; poświęcone obrazy na ścianach, dzisiaj coraz częściej zastępowane przez dzieła sztuki mające niewiele wspólnego z wymiarem sakralnym; codzienne pozdrowienie: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, które zachowało się jeszcze w niektórych klasztorach…

Ale właściwie cały świat, całe stworzenie, wszystkie dary są pamiątką Boga. Psalmista napisał:
„Niebiosa głoszą chwałę Boga,
dzieło rąk Jego nieboskłon obwieszcza.
Dzień dniowi głosi opowieść,
a noc nocy przekazuje wiadomość” (Ps 19, 2n).
Trzeba tylko umieć i chcieć właściwie patrzyć. Bez zdjęcia bielma z oka świat odbieramy w kategoriach czysto ludzkich. Pozostajemy skoncentrowani na sobie, własnych problemach, potrzebach i lękach.

Spojrzenie przemienione oczami miłości pozwala patrzeć na świat jako dar Boga. W pięknie, ładzie, celowości świata możemy wtedy dostrzec Boga i Jego miłość. Natura zamiast być przedmiotem pożądania i lokowania uczuć, staje się mistyką – miejscem szukania i odnajdywania Boga we wszystkich rzeczach (św. Ignacy).

fot. Pixabay