Nie było jakichś specjalnych uroczystości związanych z 50-tą rocznicą święceń prezbiteratu, jakie celebrował dzisiaj Franciszek. Wtedy był to pogodny, późnowiosenny – jak dla Argentyny – 13 dzień grudnia 1969 roku. Święcenia były na wolnym powietrzu, w Colegio Maximo, pośród zieleni w rozległym parku.

Dzisiaj dla Franciszka – można powiedzieć – był zwykły, roboczy dzień, no może z drobnymi wyjątkami.

Na Mszy porannej w kaplicy Domu św. Marty, życzenia mu złożył kard. Angelo Sodano. Z całego świata napływały słowa pozdrowień, obietnice modlitwy.

Franciszek zdecydował, że w ten szczególny dla niego dzień, będzie mówił nie o sobie, ale o swoim ojcu duchownym z wczesnych lat życia w Towarzystwie, o o. Miguelu Angelu Fiorito. Jezuicka La Civiltà Cattolica wydała właśnie w pięciu tomach pisma o. Fiorito, do których wprowadzenie napisał Papież.

Prezentacja odbyła się w Kurii Generalnej, gdzie Franciszek pojawił się wieczorem. To był dla niego centralny moment świętowania 50-lecia święceń. Jak sam kiedyś wyznał to, co najbardziej mu się podoba w posłudze kapłańskiej to fakt, że przez nią może być prawdziwie „ojcem”. I zawsze, kiedy słyszał, jak się do niego w ten sposób zwracano, czuł wewnętrzne poruszenie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Zdjęcia pochodzą z Twittera o. Antonio Spadaro SJ i in.