Już wkrótce zakończy się program LOT DO DOMU, a ojciec Czesław Wasilewski SJ utknął w Nowym Jorku, gdzie odbywa obowiązkową kwarantannę. Nie może zabrać się dzisiejszym, ostatnim samolotem do Warszawy. Czekają na niego współbracia, czekają uczniowie w Gdyni, z którymi pracował przez ostatnie lata.

Odbywał w Portland ostatni etap formacji zakonnej, który rozpoczął się w październiku zeszłego roku. Niezwykle różnorodna jedenastoosobowa grupa jezuitów z całego świata przygotowywała się do odbycia różnych prób, mających sprawdzić ich w na różnych frontach pracy apostolskiej.

Już po dwóch miesiącach tzw. apostolskich eksperymentów koronawirus zaczął krzyżować im plany. Wprowadzone przez rząd USA ograniczenia zastały ojca Czesława w nowojorskim Harlemie, gdzie pracował w jezuickiej parafii i miejscowej szkole. Podziwiał wielki entuzjazm i pomysłowość tamtejszych dzieci, a jednocześnie ubolewał nad wciąż obecnymi skutkami wielkich niesprawiedliwości i zbrodni, jakich dopuszczano się w tym kraju wobec czarnoskórych.

Ostatnią, trudną próbą okazał się wirus. Gdy tylko zakończono przed czasem program formacyjny, ojciec Czesław wykupił bilet na samolot w ramach LOTU DO DOMU. Niestety najstarszy ksiądz we wspólnocie zachorował i ojciec Czesław został objęty kwarantanną.

Nie mogąc opuszczać domu modli się za parafian. W ostatnim tygodniu zmarło ich bardzo wielu. Najwięcej w historii parafii. Każdy ma znajomego lub kogoś z rodziny, kto choruje. A epidemia dopiero się zaczyna. „Nowy Jork z miasta tętniącego życiem stał się zakładnikiem strachu przed śmiercią – pisze ojciec Czesław w e-mailu do współbraci w Polsce. Polecam więc Wam, drodzy Współbracia, to miejsce i wszystkich, którzy tracą swoich bliskich. Niech Pan życia daje nadzieję, siły i mądrość całej ludzkości”.

Czesław Wasilewski SJ

Na zdjęciach: o. Czesław z młodzieżą z Zespołu Szkół Jezuitów w Gdyni oraz w gronie jezuitów odbywających Trzecią Probację w Portland.