Jezus jest zawsze sobą. Mówi to, co czuje i myśli. W sytuacjach ekstremalnych, gdy musi stawiać czoło ludzkiej hipokryzji, pozostaje zawsze nieugięty. Co więcej, nieraz zachowuje się prowokująco i przechodzi do ofensywy. Odważnie odsłania maski, pozory, obłudę, fałsz, iluzje… Czyni to szczególnie wobec faryzeuszy (Mt 23; Łk 12, 1). Ale także wobec króla Heroda, którego nazywa lisem (Łk 13, 32). Gdy nie wystarczą słowa, reaguje gniewem i biczem (J 2, 13-16).
Jako przykład starcia Jezusa z faryzeuszami i odwagi wobec władzy ludzkiej może nam posłużyć cud uzdrowienia człowieka ze sparaliżowaną ręką (Mk 3, 1-6). Faryzeusze nieustannie kontrolują Jezusa, czekają na jeden fałszywy krok, by móc Go oskarżyć. Okazją do konfrontacji staje się obecność człowieka z uschłą ręką w synagodze w dniu szabatu. Prawo pozwalało leczyć jedynie w wypadku najwyższego zagrożenia życia.
Jezus nie daje się zastraszyć, nie lęka się ludzi, każe choremu wyjść na środek i prowokuje faryzeuszy do konfrontacji: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? (Mk 3, 4). Jezus daje wyraźnie do zrozumienia, że obojętność w imię prawa wobec człowieka cierpiącego, potrzebującego jest nadużyciem i jest niezgodna z wolą Bożą.
Faryzeusze jednak milczą, pozostają zamknięci w sobie i bezwzględni. Jezus z gniewem odcina się od nich. Ale z drugiej strony reaguje smutkiem. Jest to smutek powodujący cierpienie z powodu zatwardziałości ich serc.
Jezus uzdrawia chorego. Ryzykuje własne życie, by uleczyć jednego chorego. Naraża się innym, by postawić miłosierdzie ponad prawem. Reaguje prowokacją, mocnym słowem i czynem, by pobudzić do refleksji, prawdy.
Pytania do refleksji i modlitwy:
Czy zawsze jestem sobą? Czy potrafię iść pod prąd? Czy jestem nonkonformistą, czy potrafię walczyć z kompromisami, fałszem, obłudą?
Czy swoim życiem i świadectwem wyraźnie oddzielam prawdę od błędu, dobro od zła?
Czy pozwalam dochodzić do głosu ambiwalentnym uczuciom (np. złości i smutkowi, agresji i czułości, gwałtowności i ciepłu)?
fot. Pixabay