Imię Tamar oznacza „palmę daktylową”. W symbolice obrazowej starożytnego Wschodu palma oznaczała życie. Drzewo życia, chronione przez bogów i królów, przedstawiane było jako palma (A. Ohler). Ponadto symbolizowała wszystko, co szlachetne i wzniosłe. W Księdze Sędziów mamy wspaniałą postać Debory, która jak matka Izraela siedzi pod palmą i sprawuje sądy nad Izraelem (Sdz 4, 5). Ojcowie Kościoła widzą w obrazie palmy Maryję, a w jej owocach Chrystusa. Nie bez powodu Tamar zostaje włączona w szereg imion tworzących genealogię Jezusa (Mt 1, 3).

Imię Tamar związane było z płodnością. Jednak Tamar była bezpłodna, nie mogła być „palmą daktylową”. Wobec tego sama podejmuje inicjatywę. Gdy dociera do niej wiadomość o podróży teścia, przebiera się za nierządnicę, wabi podstępnie Judę i zachodzi z nim w ciążę (Rdz 38, 12-19). Tamar nie myśli jedynie o sobie, o realizacji siebie, o płodności. Gdyby tak faktycznie było podjęłaby funkcję prostytucji sakralnej. Sądzono bowiem, że nierządnice sakralne, służące kananejskiej bogini miłości potrafiły wywołać ekstazę, w której można było się znaleźć w obszarze boskiego oddziaływania i mieć swój udział w życiodajnej sile bogów (A. Ohler). Tamar nie oddała się obcemu mężczyźnie. Mimo kananejskich przekonań, że w kontaktach seksualnych z obcym mężczyzną można było bardziej doświadczyć boskiego odurzenia miłosnego niż w oddaniu się człowiekowi kochanemu (A. Ohler).

Dla Tamar najważniejsze było zachowanie własnego rodu. Pragnęła życia, które wynika z Przymierza, z zachowania przykazania. Była bardziej dojrzałą i mądrą niż Juda, który chciał pozbawić ją należnych praw.

Konsekwencją czynu Tamar miała być śmierć. Gdy Juda usłyszał o zachowaniu synowej, wydał wyrok: Wyprowadźcie ją i spalcie! (Rdz 38, 24). Wówczas Tamar posyła mu przedmioty świadczące, że jest ojcem jej dziecka. Są nimi: sygnet z pieczęcią, sznur i laska, czyli insygnia naczelnika szczepu. Wobec oczywistych dowodów, Juda musi przyznać: Ona jest sprawiedliwsza ode mnie (Rdz 38, 26). Role się odmieniają. Sędzia okazuje się winnym. Za współżycie z synową groziła w starożytnym prawie kara śmierci: Ktokolwiek obcuje cieleśnie z synową, będzie razem z nią ukarany śmiercią: popełnili sromotę, sami tę śmierć na siebie ściągnęli (Kpł 12, 20). Tamar oskarżona o przestępstwo, działała zgodnie z prawem, chociaż w sposób niemoralny posłużyła się oszustwem. Pokonała Judę, kompromitując i ośmieszając go (Rdz 38, 23).

Zachowanie Tamar może współcześnie gorszyć, jednak w pobożności ludowej jest godne pochwały i „zgodne z wolą Bożą”. W rabinackich komentarzach możemy przeczytać: Święta Tamar uczciła Boże imię. Ta, która pragnęła świętego nasienia oszukała i dokonała rzeczy świętej. I tak Bóg sprawił, że jej święty plan się powiódł. Wobec Boga zachowała swój stan wdowieństwa, lecz Bóg nie odrzucił jej pragnienia utrzymania zalążka w ludzie Bożym, bo był to ród, któremu Bóg błogosławił.

„Owocem” czynu Tamar są bliźnięta: Peres i Zerach, którzy „rekompensują” Judzie stratę dwóch pierwszych synów (Rdz 38, 27-30). Bóg działa inaczej niż człowiek. Pisze prosto nawet na krzywych liniach. Z największego nieporozumienia, zagmatwania i dramatu potrafi wyprowadzić dobro. Obcowanie teścia z synową było czynem zasługującym na śmierć; jednak w planie Bożym stało się źródłem życia: To Pan daje śmierć i życie, wtrąca do Szeolu i zeń wyprowadza (1 Sm 2, 6). Zło ani czyny moralnie złe nie stanowią przeszkody dla Boga. Bóg „gra złu na nosie”; jest silniejszy i sprytniejszy do niego (M. Łusiak). Zawsze osiągnie, co zamierza.

Pytania do refleksji i modlitwy:

  • Jak oceniam postawę Tamar?
  • Czy jestem osobą energiczną, przedsiębiorczą, aktywną, czy raczej bierną, wycofującą się?
  • Czy posługuję się czasem w życiu oszustwem? W jakim celu?
  • Czy doświadczyłem w moim życiu, że „Bóg pisze prosto na krzywych liniach”?
  • Czy wierzę, że Bóg z największego zła może wyprowadzić dobro?
  • Jakie dobro Bóg wyprowadził z moich błędów i grzechów?

fot. Pixabay