Otóż widzimy, że nasza cywilizacja liberalna stopniowo pozbywa się samej idei odpowiedzialności moralnej. Proces ten widać wszędzie: w sądach, w prasie, w popularnych dyskusjach psychologicznych, w codziennych rozmowach. Nie ja jestem odpowiedzialny za swoje przestępstwa, a społeczeństwo: anonimowe społeczeństwo przejmuje wszystkie nasze grzechy, jak Chrystus w karykaturze. Cytowałem już gdzieś, być może, zastanawiającą rozmowę, jaką usłyszałem w telewizji amerykańskiej między dziennikarzem a weteranem wojny w Wietnamie, odsiadującym kilkuletnią karę więzienną za rabunek. Dziennikarz podsuwał rozmówcy myśli, że jego przestępstwa były wynikiem przeżyć na tej okrutnej wojnie, w której zmuszony był uczestniczyć; więzień natomiast odpowiedział: wcale nie; zrobiłem to, co zrobiłem, i nie będę zrzucał odpowiedzialności na rząd czy na moich przełożonych. Człowiek ten miał odwagę, by przyjąć odpowiedzialność za swoje czyny; głosem dziennikarza wyrażała się cywilizacja, w której tym okropnym i niepoprawnym jest „społeczeństwo”, podczas gdy każdy z nas z osobna jest doskonały. Pomyślałem sobie wtedy, że jeżeli świat będzie zbawiony, to dzięki takim ludziom, jak ten dzielny przestępca; a jeżeli przepadnie, to przez takich jak ów dziennikarz o dobrych intencjach.

To nie są moje słowa, lecz cytat z wypowiedzi prof. Leszka Kołakowskiego. Odkryłem go dwa dni temu wśród moich notatek z 1999 roku (niestety bez podania źródła). Wypowiedź profesora przypomniała mi Dobrego Łotra, który, w odróżnieniu od swego współtowarzysza niedoli, konającego jak on na krzyżu, wyznał swój grzech, niewinność Jezusa i wiarę w Jego moc, stając się ikoną biorących odpowiedzialność za swoje czyny.

Dobry Łotr powinien odzyskać należne mu miejsce w naszej świadomości i kulturze, i nie tylko dlatego, że dokonał największego „skoku” w historii – ukradł niebo w ostatniej chwili swego życia. – Jest przecież pierwszym zbawionym oraz pierwszym kanonizowanym i to przez samego Jezusa. To on pierwszy skorzystał z owoców odkupienia (Łk, 23, 39-43). Tradycja uczyniła go patronem od nawrócenia alkoholików, uzależnionych od gier, złodziei oraz więźniów i umierających (wspomnienie 23 lub 25, lub 26 marca w zależności od kalendarza liturgicznego).

Papież Franciszek w każdy Wielki Czwartek odwiedza skazanych w jakimś więzieniu lub zakładzie wychowawczym. Nie jest to tylko jeszcze jeden zwyczajowy wielkopostny gest. Zawsze bowiem przypomina skazanym o ich patronie i o tym, że dla Boga są nadal umiłowanymi dziećmi, a ich życie, jest wartościowe, nawet jeśli popełnili wielkie błędy. Papież w tym dniu pragnie wszystkim przypomnieć, że „my też często upadamy. A ręka Ojca jest gotowa postawić nas z powrotem na nogi i sprawić, byśmy szli naprzód. Tą pewną i niezawodną ręką jest spowiedź. Jest to sakrament, który nas podnosi, który nie porzuca nas płaczących na twardych brukach naszych upadków”.

Trzeba odwagi i bycia wolnym, aby przyznać się do swoich grzechów i uderzyć się w swoje, a nie w cudze piersi, wyznać błąd i prosić o przebaczenie. Jest to szczególnie trudne w czasach, w których jest prawdziwa moda na oskarżanie Kościoła, państwa, rządu, nielubianej partii, organizacji, grupy czy poszczególnych osób, za swoje błędy, frustracje czy niepowodzenia.

Jezus znalazł Dobrego Łotra w chwili jego największej klęski. Zbliżył się do niego. Skrócił dystans. Wszedł aż na krzyż, aby mu ofiarować wolność wyboru (tylko człowiek wolny może przyznać się do swoich grzechów).

Moja znajoma opowiedziała mi, że w jej zakładzie jest chłopczyk, czekający na zakończenie procesu o pozbawienie praw rodzicielskich jego ojca. Według niej jest to najgrzeczniejsze, najradośniejsze i najuczciwsze dziecko w grupie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jego ojciec jest…gangsterem. „Ja w życiu pobłądziłem i nie mogę się z tego wycofać bez narażenia życia mojego i mojego syna. Ale wszystko zrobiłem i zrobię, aby nie poszedł w moje ślady” – powiedział jej kiedyś.

Jezus Chrystus po Zmartwychwstaniu czyni to samo co przed śmiercią, szuka zagubionych, czyni się obecnym, ofiaruje nadzieję i wolność. To samo robi Dobry Łotr z nieba. Pomaga zagubionym wyznać wiarę w tego, Który przywraca godność marnotrawnym synom i czyni ich świętymi. Potrzebujemy wstawiennictwa Dobrego Łotra także dziś.

o. Henryk Droździel SJ, Rzym, 17.04.2021

Photo by Berendey_Ivanov / Andrey_Kobysnyn from Pexels