Faryzeusze i uczeni w Piśmie polowali właśnie na Chrystusa, podając się przy tym za obrońców Boga i religii. Miejscem ich zasadzki miała być synagoga. Przyszli robiąc wrażenie, że chcą się modlić, ale w rzeczywistości chodziło im o to aby złapać Go na gorącym uczynku „leczenia”, a wiec wykonywania w święty dzień pracy, nie szanując religii i korumpując w ten sposób prostych ludzi. Najważniejsze zaś było dla nich, że w ten sposób wykażą publicznie, że Jezus jest fałszywym prorokiem i trzeba Mu zabronić publicznego głoszenia Jego nauki.

Nie spodziewali się wcale tego, że Jezus wywoła kalekiego człowieka na środek synagogi i ten rzeczywiście znalazł się w centrum zgromadzenia, do czego nie był przyzwyczajony. Były na niego zwrócone wszystkie oczy, gdy dotąd zawsze trzymał się w synagodze swego kąta i nigdy nie zabierał publicznie głosu. Teraz, chociaż również nic nie mówił, to jednak czuł się tak jak gdyby wygłaszał jakieś ważne przemówienie i wcale nie czuł się tym zmieszany.

Z ust Chrystusa padło wówczas pytanie, które sprawiło, że faryzeusze i uczeni w Prawie oniemieli, bo nagle oni też tam się znaleźli, wywołani na sam środek synagogi, tuż koło niego, chociaż robili wszystko, aby nie zostali dostrzeżeni. Tym bardziej poczuł się pewnie, gdy zauważył, że jego dumni przeciwnicy, nagle okazali się onieśmieleni, bo stało się jasne, że w dzień Pański zajmują się polowaniem na ludzi, nie umiejąc odpowiedzieć na proste pytanie: czy w dzień Pański należy czynić dobro, czy zło? życie ocalić, czy życie zniszczyć?

Zawstydzeni nie chcieli Jezusowi przyznać racji, ale bali się jednocześnie otwarcie Mu się sprzeciwić. Jezus więc tylko z wyrzutem popatrzył im w oczy, a potem krótkim :”wyciągnij rękę” – skierowanym do kalekiego mężczyzny, uwolnił ją od paraliżu. Wszyscy zareagowali na to wielkim entuzjazmem. Spełniły się nie tylko ich pragnienia, względem człowieka dotkniętego nieszczęściem, ale był to jednocześnie wyraźny znak Boży, że słuszne jest to co Jezus mówi i robi. To jednak wzbudziło jeszcze większą wrogość Jego przeciwników.

Niestety, ta wrogość właśnie nie pozwoliła im przyjąć Prawdy, która przecież w sposób tak bardzo widoczny przyparła ich do muru, nie po to aby z nich szydzić albo ich poniżać, ale aby uwolnić ich dusze od paraliżu. Mogli zostać wyzwoleni od niemocy moralnej na którą cierpieli. Tymczasem dali się pociągnąć jeszcze bardziej diabłu i skierowali swoje kroki jeszcze wyraźniej ku piekłu, gdy zdecydowali zabić Jezusa, jak tylko znajdą po temu sprzyjającą okazję.

Photo: flickr.com/Quinn Dombrowski