Zupełnie czego innego można było się spodziewać po oficjalnym wezwaniu Pawła, aby opuścić Efez i stawić się w Milecie, w pilnych sprawach Kościoła. Czego innego mógł się jednak spodziewać tylko człowiek, który nie znał ani Pawła, ani Kościoła. Wiadomo było przecież, że nie będzie to ze strony Pawła mowa tronowa.
To co wówczas powiedział Paweł, można było krytykować, że jest zbyt ogólne, czego przykładem może być sam wstęp jego przemówienia: „Uważajcie na samych siebie i na całe stado”. Potem dodał: „Stado, nad którym Duch Święty ustanowił was biskupami”, co zmienia jednak zasadniczo postać rzeczy, gdyż przypomina zebranym, że nie są właścicielami stada, ale jest ono powierzone ich pieczy przez samego Boga i przed Nim są przeto w pierwszym rzędzie odpowiedzialni.
Kończy się to ogólne wezwanie celnym zwróceniem uwagi na to, że Bóg nie powołuje się tutaj na żadne swoje oficjalne prerogatywy, ale że „nabył On Kościół własną krwią” Jego Syna. Nie tyle chodzi Mu zatem o posłuszeństwo Prawu, ile o moralną powinność, wywodzącą się z Prawdy. Tą Prawdą jest Jezus Chrystus w misterium Jego paschalnego dzieła Zbawienia.
Ponieważ zaś początkowe: „Uważajcie (!)”, znaczy tyle co : bądźcie czujni, albo miejcie oczy otwarte, albo nie dajcie się zwieść wygodnym pozorom, należało pójść dalej i wyjaśnić, że chodzi w tym ostrzeżeniu o pewien rodzaj duchowego ubóstwa, wskazując jednocześnie na podwójne zagrożenie: z jednej strony chodzi o „wilki” które będą atakować Kościół od zewnątrz, z drugiej zaś, o te przebrane w owcze skóry, które zaatakują go od wewnątrz, dlatego są bardziej niebezpieczne.
Pierwsze wrażenie jest jednak takie, że wobec tych zagrożeń o których Paweł wspomniał, okazał się zupełnie bezradny i nie dał żadnego oręża tym których wzywał do czujności i obrony Kościoła. Okazał im tylko swoje osobiste wzruszenie i nic ponad to. Jego emocje były rzeczywiście bardzo intensywne i głęboko szlachetne, ale praktycznie nic od niego nie uzyskali, chyba, że … że spojrzy się na to co powiedział Paweł głębiej.
Starając się to zrozumieć, można dostrzec, że wcale mu nie chodzi o łzawą manifestację przywiązania do Kościoła, na przekór nawet temu co wydają się mówić jego gesty i jego słowa : „Czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was”. Nie należy tego jednak rozumieć jako mówienie o własnych zasługach, aby zasłużyć na dobre wspomnienia, ale jest to dyskretne przypomnienie zebranym tam biskupom, że prawdziwa troska o Kościół nie polega na zwykłym urzędowaniu, ale jest głębokim, osobistym zaangażowaniem.
Następne zdanie wyjaśnia, że to zaangażowanie posiada teologiczną głębię zawierzenia się Bogu : „A teraz polecam was Bogu i słowu Jego łaski władnemu zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi”. Chodzi o miłość i o wiarę ukierunkowane nieustannie na Chrystusa, bo tylko w Nim jest Zbawienie dla człowieka – innej drogi nie ma. Prawdziwie zatem czuwa tylko ten, kto o Nim pamięta, słuchając nieustannie Jego słowa,
Zrozumiałe jest zatem, że na koniec, „Po tych słowach upadł na kolana i modlił się razem ze wszystkimi”. Modlitwa stanowiła logiczne dopełnienie całego spotkania i najlepiej świadczyła o autentyczności słów Pawła, które były zorientowane na Boga i Jego obecność we wspólnocie Kościoła.
Naturalne jest, że przerodziła się ona w ufne dziękczynienie, czyli w Eucharystię, w mistyczną więź pomiędzy wszystkimi biorącymi w niej udział i całym Kościołem oraz z Tym który jest jej źródłem i spełnieniem i który jest również jej Sercem – Jezusem Chrystusem. Celebracja eucharystyczna jest zbawczym skarbem Kościoła – wyrazem jego autentycznej czujności duchowej i jego chwalebnego spełnienia w obiecanym przez proroków Królestwie Bożym.
Foto: Mała kapliczka św. Pawła Apostoła w Ribes (źródło: Wikimedia, Creative Commons, author: Francdubtes)