(Ap 11,19a;12,1 -10 i Kol 1,12-16 oraz J 19,25-27 J 19,25-27)

W cieniu krzyża, zupełnie niedostrzegalnie dla zmaterializowanego i zajętego jak zwykle konsumpcją świata, narodził się Kościół. Iskrę tę dobrze oddaje słynny obraz Leonardo da Vinci z Kaplicy Sykstyńskiej o stworzeniu człowieka.

Inny znak to pamiętne: „Niech zstąpi Duch Twój” Jana Pawła II z Pl. Zwycięstwa w Warszawie, jeszcze inny, to na przykład cud uratowania naszego, jezuickiego domu zakonnego w czasie wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie (opisany przeze mnie w książce „Chrystus w Japonii. Smak krzyża.”

Jeszcze inny to niedawny znak z Warszawy, z protestów Lgbt, kiedy to staruszka z grupki tych które w obronie Kościoła publicznie odmawiały Różaniec, ucałowała stopy szydzącej z nich młodej dziewczyny, a ta do żywego dotknięta tym gestem, uklękła razem z nią, objęła ją ramionami , powiedziała do niej: „ja panią też kocham” i przeżegnały się razem znakiem krzyża świętego !!!

Dla mnie wszystko te znaki, to iskry Boże. Jest ich całe mnóstwo, ja tylko o niektórych wspomniałem. Te małe iskry mogą rozpalić wielki ogień, bo wywodzą się w prostej linii od Wielkiego Ognia Ducha Świętego, który nieustannie PRZEMIENIA TEN ŚWIAT i nas wzywa do tego, abyśmy dawali świadectwo wiary w Chrystusa, czyli abyśmy „chodzili w światłości Bożej”, abyśmy byli – MY RÓWNIEŻ – „iskrami” Ducha Świętego.

Foto: flickr.com/Ashley Frill