Jeżeli to nie jest cudem, o który się modliliśmy wczoraj wszyscy razem na Mszy św., to jednak jest to czymś cudownie nadzwyczajnym , że tak szybko ustąpił strach i to tak dziwnie, tak jakoś normalnie… jak gdyby go wcale nie było.

Bez wątpienia miał na to wpływ wojskowy samochód, łazik, który cale popołudnie jeździł po przedmieściach zachęcając mieszkańców przez megafony do organizowania grup samoobrony, oraz informował , że w wypadku jakichkolwiek zagrożeń można dzwonić pod podawany do publicznej wiadomości numer alarmowy.

Również meczety miały udział w zmianie atmosfery . Tym razem nie budziły zgrozy, bo nie podjudzały ludzi do wyjścia na ulice, ale zajęły się organizowaniem „ludowego wojska” , rekrutując do niego wszystkich młodych mężczyzn znajdujących się w okolicy, muzułmanów i chrześcijan, dzieląc ich na oddziały i wysyłając razem z wojskiem na patrole w różne rejony miasta, uzbrojeni w drewniane pałki i błogosławieństwo szejkha.

Dzięki tym konkretnym inicjatywom , zmieniła się zasadniczo atmosfera w tym mieście, a nocą nie powtórzył się już hałas rebelii i koszmar przerażenia. Nie było słychać odgłosu strzałów i rodziny pozamykane w swoich mieszkaniach nie czekały w napięciu, czy nie będzie trzeba uciekać, żeby uniknąć najgorszego, czyli gwałtu i zabijania.

Dzisiaj znów otwarły się okna domów, a na ulicy, nieśmiało wprawdzie, ale zaczęły się pojawiać prywatne samochody osobowe. Tu i ówdzie grupki mężczyzn rozmawiały ze sobą i sporadycznie co prawda ale przemykały się jednak od czasu do czasu czarne sylwetki kobiet, małymi grupkami, nigdy pojedynczo, wyjątkowo tylko z małym dzieckiem .

W paru miejscach widziałem nawet dzieciaki próbujące wrócić do swych zabaw w jakimś ustronnym zakamarku ulicy. Mnożyć się zaczęły powoli symptomy normalnego życia. Był to efekt skutecznej interwencji armii ale i „ludowego wojska”. Ludzie jednak nie wątpili, że to „fadel Allah”, czyli że to łaska Boża powstrzymała niebezpieczną „fouda”, czyli społeczny bałagan, o co się przecież tak gorąco wszyscy modliliśmy poprzedniej nocy, na różne sposoby, chrześcijanie i muzułmanie, do tego samego Boga.

Foto: Syria, Aleppo (flickr.com/IHH Humanitarian Relief Foundation)