Eucharystia jest sakramentem duchowego wzrostu. Każdy kapłan celebruje ją niemal codziennie i również dla wielu świeckich chrześcijan staje się codziennym pokarmem w drodze do Ojca. Niewątpliwie każdemu zapada w sercu szczególnie czas pierwszej w pełni przeżytej Eucharystii, gdy świadomie przyjmuje Ciało Chrystusa. Niemniej ważne są również przeżycia związane z celebracją Eucharystii, które zostawiają trwalszy i głębszy ślad.
W ciągu trzydziestu kilku lat kapłaństwa sprawowałem Eucharystię w różnych miejscach; przede wszystkim w kościołach ale również w kaplicach, w prywatnych domach, w klinice, górach, w hotelu, na pustyni, na plaży, w starożytnych ruinach, a nawet… na bazarze. Największych wzruszeń doświadczałem celebrując Eucharystię w różnych sanktuariach Ziemi Świętej. Jednak najbardziej zapadły mi w pamięci trzy miejsca. Pierwsze na górze Tabor. W monumentalnej Bazylice Przemienienia w stylu syroromańskim znajdują się mozaiki przedstawiające cztery przemienienia Syna Bożego: narodzenie, Eucharystię, śmierć i zmartwychwstanie. Cztery przemienienia oddają istotę Eucharystii w naszym życiu duchowym. Dzięki niej rodzimy się do nowego życia w Jezusie, karmimy się Chlebem, który umacnia nas w naszej ziemskiej wędrówce, doświadczamy duchowej śmierci, obumieramy grzechowi i złu oraz zmartwychwstajemy ku nieśmiertelności.
Drugim mocnym doświadczeniem była celebracja Eucharystii wśród starożytnych ruin Perge w Turcji, na wzgórzu, wokół którego widoczne były pokryte śniegiem góry, na ołtarzu zbudowanym z kamieni, pamiętających czasy Pawłowe. W takim miejscu szczególnie poczułem silną więź z Kościołem pierwszych wieków. Łączyły nas nie tylko kamienie, po których stąpał św. Paweł, ale również świadomość ciągłości Kościoła i sprawowanej od czasów apostolskich Eucharystii. Otwarta przestrzeń i nadzwyczajna cisza pogłębiały atmosferę misterium oraz silnej więzi z naturą.
Głębokim doświadczeniem duchowym była dla mnie również celebracja Eucharystii na pustyni Jordanii, w jaskini, która służyła równocześnie jako mały bazar. Pośród wschodnich towarów i pamiątek oraz obserwujących nas dyskretnie zawoalowanych muzułmańskich kobiet uczestniczyliśmy w największej tajemnicy wiary. W ten sposób Eucharystia dotknęła bruku. Połączyła sacrum z profanum, codzienność z głębią, świat Orientu z Zachodem, katolików i muzułmanów…
Te trzy przeżycia zapadły mi głęboko w pamięci. Chociaż podobnych jest znacznie więcej. Eucharystia, chociaż jest tajemnicą i świętowaniem dotyka i uświęca przecież to, co zwyczajne, codzienne, ludzkie. W codziennej modlitwie do Ojca prosimy: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. Prosimy o codzienny chleb, który daje energię, siłę do życia i umacnia do podejmowania codziennego trudu. Ale codziennym duchowym chlebem jest również Eucharystia, Chleb życia, sam Jezus. Każdego dnia potrzebujemy chleba materialnego i duchowego.
Każdy posiłek odzwierciedla cząstkę tajemnicy Eucharystii (A. Grün). Spożywamy dary otrzymane od Boga. W nich zawarta jest Jego miłość. W tradycyjnych rodzinach posiłek, zwłaszcza obiad, stanowi ważny punkt dnia. Wspólne biesiadowanie wzbudza atmosferę zaufania, intymności, życzliwości, pokoju. Przebywa się razem, ponieważ się kocha i pragnie przeżyć pewną chwilę beztroski przy stole. Wspólny posiłek nie jest więc tylko zaspokajaniem głodu. Bardziej przypomina starochrześcijańskie uczty miłości – agape. Eucharystia jest najważniejszym centralnym Posiłkiem chrześcijan. Bez niej nie ma pełni ani rozkwitu duchowego życia.
Brutalne prawo dżungli mówi: jedz i bądź zjedzony. Jezus podnosi to prawo na wyżyny duchowe. Odchodząc do Ojca, pozostawił nam pokarm na drogę. Umierając, sam stał się pokarmem dla żyjących, Chlebem życia, który karmi nas w drodze do Ojca i zaspokaja ziemskie i duchowe głody: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie (por. J 6, 30-58).
Jednym z ulubionym motywów mozaik wczesnochrześcijańskich były pelikany. Stały się symbolem Ostatniej Wieczerzy sprawowanej przez Chrystusa. Uważano bowiem, że swoją krwią karmią młode pisklęta. Echo tego przekonania znajdujemy w pieśni św. Tomasza z Akwinu: Ty, co jak pelikan, krwią swą karmisz lud… Jezus jest Pelikanem, który z miłością karmi nas swoim Ciałem i Krwią.
W czasie każdej Eucharystii słyszymy słowa: Jezus wziął chleb, pobłogosławił go, łamał i rozdawał swoim uczniom, mówiąc: bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie (por. Łk 22, 19). Jezus zaprasza nas na Wielką Ucztę, w czasie której jednoczymy się z Nim, przyjmując Jego Ciało. W starożytności panowało przekonanie, że człowiek staje się częścią tego, czym się żywi. Spożywając pokarm i napój duchowy, zanurzamy się w Bogu, łączymy się z Nim, podobnie jak kropla, która wpada do oceanu i staje się jego nierozerwalną cząstką.
U stóp ołtarza w bazylice Cudownego Rozmnożenia Chleba w Tabdze znajdują się resztki bizantyjskich mozaik z V wieku. Najsłynniejsza z nich przedstawia kosz z chlebem i ryby. Jednak w przeciwieństwie do relacji Ewangelistów, artysta umieścił w koszu nie pięć, ale cztery chleby. Piąty chleb, to Hostia, która na całym świecie, każdego dnia i w każdej minucie staje się na ołtarzu Ciałem Chrystusa, które karmi ludzkość od dwóch tysięcy lat.
Piąty chleb to również symbol każdego człowieka zjednoczonego w miłości z Jezusem. Św. Paweł Apostoł po spotkaniu z Jezusem pod Damaszkiem, poczuł się ogarnięty miłością Jezusa i czuł w sobie pragnienie, potrzebę, by odpowiedzieć na miłość. Paweł miał w swoim sercu Chrystusa, którego starał się zrozumieć i którego pragnął odtwarzać w swoim życiu. To pragnienie sprawiło, że niejako asymilował w siebie Jezusa. Wyraził to w słowach: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20). Przyjmując Ciało Jezusa, asymilując Go, sami stajemy się Eucharystią, piątym chlebem, który karmi innych.
Św. Jan ukazuje Eucharystię w obrazie umywania nóg uczniom przez Jezusa, a więc w obrazie służby, pokornej i bezwarunkowej miłości (J 13, 1nn). Eucharystia, która jest miłością bezwarunkową zanurza w Boże miłosierdzie i miłość.
Henri Nouwen interpretuje słowa Jezusa z Ostatniej Wieczerzy w sposób symboliczny, odnosząc czynności związane z łamaniem chleba do naszego życia. Jezus wziął chleb: jesteśmy wzięci, akceptowani, umiłowani przez Niego. Pobłogosławił: Bóg nas błogosławi, widzi w nas dobro, miłość. Połamał: wszyscy jesteśmy ludźmi złamanymi; przyjmujemy Ciało Chrystusa, by On uzdrowił to, co w naszym życiu jest zranione, chore. Pierwsi chrześcijanie nazywali Eucharystię łamaniem chleba. Jezus pierwszy pozwolił złamać się w czasie swojej męki i śmierci, aby nas uzdrowić poprzez swoje rany (por. Iz 53, 5). W każdej Eucharystii pochyla się, by nas uzdrawiać i scalać. Dawał swoim uczniom: winniśmy przyjmować Chleb życia, by być dla innych jak dobry chleb. Nie przyjmujemy Pokarmu tylko dla siebie. Przyjmujemy Go również dla innych.
fot. Eucharystia na Synaju