„Ja jestem drogą, prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie”. (J 14, 6)

Wszyscy jesteśmy grzeszni i skutki grzechu wpisane są w nasza egzystencję. Nawet największe starania o wierność Boskiemu prawu nie zmienią sytuacji naszego zranienia grzechem i konieczności śmierci jako tego konsekwencji.

Tylko urodzenie się na nowo, dzięki łasce Bożej, pozwala człowiekowi żyć w nowości daru Odkupienia, który otrzymujemy dzięki Chrystusowi, mając w Nim i z Nim szansę Zbawienia, idąc za Duchem Świętym otrzymanym na Chrzcie św. (Rz 3, 21-30a)

Nie wystarcza jednak sam tylko zapał, dobra wola i formalne powoływanie się na Chrystusa, ale potrzebne jest przede wszystkim Jego intymne poznanie, aby zrozumieć na czym polega istota Jego zbawczego dzieła, bez czego nie można w nim rzeczywiście uczestniczyć, ponieważ jak wiemy, On „nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu”.

Jest to całkowicie sprzeczne z logiką świata i odwrotnością tego co normalnie chce czynić człowiek, dbający o swoje życie, tak aby tego życia nie zmarnować. Wydaje się to być czystą utopią, głoszoną przez człowieka nawiedzonego, choroba zwaną czczym idealizmem, tak daleką od realnego życia, jak śmierć na krzyżu od tryumfu zmartwychwstania. To stanowi istotę sporu o życiową Prawdę wszystkich ludzi i każdego człowieka, na tym polega być albo nie być całej naszej cywilizacji.

Potwierdzeniem „absurdalności” nauki Jezusa są słowa: „kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich”. Brzmią one niemal jak szyderstwo, bo kto chce szczerze i bez zastrzeżeń służyć i być niewolnikiem i do tego, niewolnikiem wszystkich? Co innego, gdy chodzi o pragnienie aby być „wielkim” i „pierwszym”. Owszem, te ambicje zamieszkują nasze dusze, ale są one dla nas związane w sposób oczywisty z posiadaniem władzy i bogactwa, by móc realizować swoją wolę, na przekór tym którzy byliby jej przeciwni.

Odpowiedź Jezusa kłóciła się z ich wizją życia, szczególnie tą która odnosiła się do sfery organizacji życia społecznego i kierowania sprawami publicznymi. Zasada ewangelicznej miłości wydawała się im, tak jak i nam, dzisiaj, zupełnie nieadekwatną do realiów życia.

Właśnie o ten ewangeliczny „absurd” stanowi istotę nawrócenia, a wszelkie inne korekty, nawet jeśli będą posiadały insygnia chrześcijańskie i nawet jeśli będą się powoływały na Chrystusa, stanowić będą kolejną odsłona złudzeń i kolejny festiwal fałszywej kosmetyki starego, przedewangelicznego świata, który boi się szczerze przyjąć Chrystusa. Tymczasem tylko ten kto Jego odnajdzie, ten odnajdzie miłość i ten tylko kto stara się iść drogą miłości, ten Jego odkryje i pozna wartość komunii z Bogiem, że jest ona prawdziwym celem naszego życia.

„Biada” jednak uczonym w Prawie, a więc elicie religijnej, politycznej i kulturalnej, „ bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli”. Jest to jedno z najcięższych oskarżeń, o najcięższą zdradę jaka istnieje: ci którzy mieli pomóc ludowi w osiągnięciu Zbawienia, nie tylko sami się mu sprzeniewierzyli, ale jeszcze stali się przyczyną jego utraty przez tych którym mieli pomóc w jego osiągnięciu. Jest to jedna z najbardziej demonicznych postaw jaka istnieje.

Foto: flickr.com / Trevor Hurlbut