Znamy to doskonale, z jednej strony są dobre postanowienia, a z drugiej brak konsekwencji w ich wykonaniu. Są dobre intencje i różniące się od nich, realne działania. Są marzenia i z drugiej strony, nasze rzeczywiste możliwości, które do nich nie dorastają.

Można iść jeszcze dalej w tym rozumowaniu i dojść do podstawowej sprzeczności egzystencjalnej: świat, jego moralność, tym czym się rządzi i jak żyje, oraz to do czego wzywa Ewangelia. A jednak wiara jest tym co ten świat zwycięża – brzmi antycypująca nasze rozumowanie odpowiedź wiary.

Mimo, że szatan jest władcą tego świata, o czym mówi sam Jezus, to jednak „miejmy ufność”, bo On, Chrystus „zwyciężył świat”. Miejmy zatem odwagę i bądźmy dumni z naszej wiary. Nie bójmy się świata. Nie musimy go nienawidzić, aby się przed nim obronić.

„Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie?” – mówi Chrystus, dając nam w ten sposób do zrozumienia, że nie należy kryć się za parawanem trudności których nie ma. Nie należy ich stwarzać sobie po to, żeby móc w ten sposób usprawiedliwić własną inercję moralną i zwlekać z nawróceniem którego się boimy, bo jest dla nas niewygodne.

Jednakowoż trwanie w grzesznym bezruchu jest tragedią. Jest on pewną drogą prowadzącą do zguby. Dotyczy to również, a dzisiaj możemy powiedzieć, że przede wszystkim – przeżywanej na całym świecie pandemii kovida 19, na którą powinniśmy mądrze zareagować. Ujmując tę rzecz w terminach duchowych – powinniśmy wykorzystać katastrofę pandemii jako okazję do głębokiej odnowy, a więc do nawrócenia.

Nawrócenie jednak to nie samo tylko prawo i jego wierne przestrzeganie. Najlepsze nawet prawo nie jest w stanie ani nas zachęcić do prawdziwego nawrócenia, ani nie jest zdolne doprowadzić nas do osiągnięcia jego celu, czyli dogłębnej przemiany naszej osobowości i dogłębnej przemiany struktury społecznej i kultury. Jest to dla niego po prostu niemożliwe.

Tajemnica sukcesu prawdziwego nawrócenia leży w gestii Ducha, który ten świat stworzył i jest w nim obecny. Bez Ducha Bożej świętości każdy wysiłek ludzki skazany jest na klęskę i nie powiedzie się jego zamiar pokonania zła. Jedynie Duch Boży może napełnić duszę ludzką stwórczym pragnieniem Dobra i poprowadzić do skutecznej jego realizacji.

Każde prawo, nie inspirowane tym świętym pragnieniem, jest tylko bezdusznym zbiorem przepisów i procedur, coraz bardziej skomplikowanych i chaotycznych, coraz mniej zrozumiałych i niemożliwych do posługiwania się nimi bez ekspertów, co z kolei staje się okazją do nadużyć, manipulacji i skoncentrowania władzy w rękach bogatej mafii, tłumiąc coraz bardziej twórczą inicjatywę człowieka.

Tylko Duch Święty jest szansą prawdziwej przemiany – On jest jedyną nadzieją prawdziwej rewolucji ratującej nas ludzi i naszą cywilizację od zagłady, rewolucji która się nazywa Zbawienie. Jest to właśnie Dobra Nowina, którą się szczycimy, różniąca się zasadniczo od kultury fake newsów i systemowego, zideologizowane kłamstwa, przy czym nie tyle chodzi nawet o to aby ją głosić, co raczej należy o to by ją przestrzegać, żyjąc w komunii z Chrystusem.

Oczywistą jest też rzeczą, że wiąże się to zawsze zarówno z uczciwym trudem poznawczym, jak i efektywną, nieraz ciężką pracą, mając zaufanie do mądrości Bożego Ducha, który wiedzie człowieka po ścieżkach, które mogą się mu nawet czasem wydawać sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.

Może to mieć miejsce na przykład chcąc wprowadzić w czyn słowo Chrystusa o tym, że „Każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”. Dzisiaj nie tylko jest to mało zrozumiałe, ale może się nawet okazać, że dla niektórych brzmi to wprost jak prowokacja.

Dzisiaj, a może zawsze tak było, tylko w mniejszym lub większym stopniu oficjalnie się do tego przyznawano, że chcąc osiągnąć sukces życiowy nie ma innej rady, jak tylko samemu zatroszczy się o swoja karierę. Jeśli się tego nie uczyni w sposób adekwatny do zasad panujących w świecie w którym żyjemy, zawsze zostanie się człowiekiem żyjącym w kącie, niezauważonym, zepchniętym na społeczny margines.

Jednym słowem: trzeba umieć łokciami przepychać się przez życie, przy założeniu, że „łokcie” to zwykły eufemizm, bo w istocie chodzi o zastosowanie mniej subtelnych narzędzi do skutecznego przepychania.

Podstawową sprawą jest zatem jasny wybór, że chodzi o egoizm, aby iść potem konsekwentnie za jego logiką. Trzeba się zgodzić na bezwzględną, brutalną walkę. Jeśli jest to możliwe, to dobrze jest prowadzić ją w białych rękawiczkach, manipulując innymi, nigdy nie licząc się z prawdą i z tym co dzieje się z innymi osobami. Liczę się tylko ja i mój interes, a zatem zniszczenie przeciwnika i oparcie swojej władzy na wzbudzaniu u innych strachu i służalczego podziwu.

Foto: flickr.com / el cajon yacht club