Prorok nie chce przyjąć Bożego powołania. Został wezwany z misja do Niniwy, a on ucieka do Tarszisz, aby być jak najdalej od Pana. Przypomina tym uczniów uciekających do Emaus. Słyszeli oni, że kobiety rozpowiadają o spotkaniu ze zmartwychwstałym Chrystusem, co dla nich było sygnał, że nie mają czego szukać dłużej w Jerozolimie, bowiem zaczynają się dziać rzeczy głęboko niepokojące, których nie powinni ignorować. Istnieje bowiem ryzyko, że to co stało się z Jezusem, może podobnie się stać z nimi wszystkimi.

Jonasz nie szukał bynajmniej awantury z Bogiem. Nie sprzeciwiał się Mu gwałtownie, ale działał bardzo zdecydowanie, chcąc być jak najdalej od Niego. Nabył bilet, udał się swojej kajuty, zajął swoją koję i zagłębił się we śnie który można rozumieć jako zdecydowany protest, bez podnoszenia głosu. Nie chce „obudzić” się z tego snu nawet wobec szalejącej burzy. On nie chce ustąpić nawet gdy grozi jemu i załodze śmiertelne niebezpieczeństwo. O co mu chodzi? Dlaczego jest taki uparty? Czy nie dlatego, że Bóg jest zbyt łagodny. Zamiast rozprawić się z nimi surowo, On ich upomina, dając im szanse nawrócenia.

Zmuszony do wyjawienia swojego sekretu, tego że burza na morzu, to wyraz gniewu Bożego za to, że on się Jego woli sprzeciwia, został wyrzucony ze statku i morze wówczas się uspokoiło. Bóg jest miłosierny również w stosunku do krnąbrnego proroka. Chociaż połknęła go „wielka ryba”, to jednak nie po to aby z nim skończyć raz na zawsze, ale aby się nawrócił i rozpoczął nowe życie. Po trzech dniach – jak Jezus w grobie – „wielka ryba” dopływa z Jonaszem do brzegu i tam go zostawia, aby mógł pełnić swoją prorocką misję.

Czy nie należy tak właśnie patrzeć na dzisiejszą laicyzację, tak powszechnie widoczną na świecie? Czy jest to otwarta wrogość do Boga, czy raczej rodzaj „ucieczki do Tarszisz”, jak to uczynił prorok Jonasz? Czy manifestowana niechęć do Kościoła nie jest krytyką Boga, który jest zbyt miłosierny, nic nie wymagający od swoich wiernych, pozwalający wszystko kwestionować, wszystko robić, najbardziej wątpliwe nawet rzeczy, włącznie z jawnym sprzeciwianiem się Jego wskazaniom? Bóg „nadmiernie” miłosierny traci boski szacunek, gdy jest nadmiernie permisywny, mało poważny i mało stanowczy, godzący się relatywizowanie prawdy i świętości ?

Czy powrócą do Kościoła po burzy, po walce z morską topielą, po trzech dniach spędzonych we wnętrzu „wielkiej ryby”, czyli doświadczeniu krzyża ?

Ilustracja: Pieter Lastman – Jonah and the Whale