Imię Daniel oznacza „Bóg jest moim sędzią”. Młody Żyd o tym imieniu, autor księgi prorockiej, został deportowany do Babilonii za czasów króla Nabuchodonozora II (605-562 p.n.e.). Wywodził się z wyższych sfer i był człowiekiem wszechstronnie wykształconym, co umożliwiło mu w przyszłości pełnienie wysokich urzędów i znaczący wpływ na rządy państwem. Król babiloński bowiem miał zwyczaj deportacji do stolicy młodzieńców bez jakiejkolwiek skazy, o pięknym wyglądzie, obeznanych z wszelką mądrością, posiadających wiedzę i obdarzonych rozumem, zdatnych do służby w królewskim pałacu (Dn 1, 4).

Na dworze królewskim Daniel uczył się języka chaldejskiego i przygotowywał do służby. Jako dworzanin mógł wykonywać zawód pisarza, doradcy, dyplomaty, namiestnika prowincji, lekarza, muzyka czy wróżbity. Celem takiej edukacji cudzoziemców była asymilacja w następnym pokoleniu osób najwartościowszych i najbardziej błyskotliwych. Ich umiejętności miały służyć później Babilończykom zamiast ich wrogom (J. Walton). W ramach asymilacji nadano Danielowi babilońskie imię, które odnosiło się do miejscowych bóstw; Belteszassar oznacza „Strzeż jego życia!” i odwołuje do niektórych bogów, np. Marduka, Nabu czy Bela.

Daniel poddawany indoktrynacji babilońskiej, miał niewiele możliwości zachowania Prawa i podejmowania własnej decyzji. Niemniej małą furtkę stanowiła decyzja wyboru pokarmów. Daniel powziął postanowienie, by się nie kalać potrawami królewskimi ani winem, które król pijał. Poprosił więc nadzorcę służby dworskiej, by nie musiał się kalać (Dn 1, 8). Daniel żywił się więc dietą wegetariańską, podczas gdy królewskie potrawy spożywał nadzorca służby dworskiej.

Wiele współczesnych ruchów wegetariańskich odwołuje się do Księgi Daniela, widząc w niej wskazówki do własnej doktryny. Wielką popularnością cieszą się również rekolekcje połączone z tak zwanym „postem Daniela”. W rzeczywistości decyzja Daniela nie ma nic wspólnego z ideą wegetarianizmu lub z unikaniem potraw bogatych w składniki odżywcze z racji żywieniowych (por. Dn 10, 2-3). Dawid jako prawowierny Izraelita unika potraw królewskich z pobudek religijnych. Potrawy królewskie nie były koszerne. Często pochodziły z ofiar składanych w ofierze bożkom. Czyniły więc spożywających je nieczystymi. Ponadto przyjmowanie potraw królewskich zakładało poddanie się jego władzy. Skalanie wywoływał nie tyle jakiś element pożywienia, co cały proces asymilacji z pogaństwem. W tym momencie babilońska władza sprawowała kontrolę nad każdym elementem życia młodzieńców. […] Wykorzystali więc jedną z nielicznych dziedzin, w których mieli wybór – zachować czy nie własną odrębność (J. Walton). Dieta wegetariańska dotyczyła w tym przypadku nie tyle wyboru rodzaju pożywienia, co wolności, wierności Prawu i patriotyzmu.

Współczesna kultura narzuca ideały, które wymagają ascezy, np. zdrowy styl życia i dieta albo smukła i wysportowana sylwetka. Ideały te nie są możliwe do osiągnięcia bez pracy nad sobą, dyscypliny, wyrzeczenia, mozolnych i cierpliwych ćwiczeń. Z drugiej strony uważa się ją za przestarzałą, niepotrzebną i niepasującą do dzisiejszego świata. I nic dziwnego, gdyż stanowi wyrzut sumienia dla lekkiego i przyjemnego stylu życia oraz zagrożenie dla wszechobecnej konsumpcji.

W tradycyjnym chrześcijańskim znaczeniu asceza polega na ćwiczeniu, dyscyplinie i rezygnacji z szukania zmysłowych bodźców, aby dzięki temu osiągnąć wyższe, duchowe cele. Dzieli się na trzy rodzaje: etyczna (ćwiczenie w samokontroli i cnocie), kultyczna (służy wewnętrznemu oczyszczeniu i przygotowaniu do sprawowania kultu) i mistyczna (prowadzi do bliskości z Bogiem).

Pytania do refleksji:

  • Jaki zawód wykonuję? A jaki jest moim marzeniem?
  • Co sądzę o współczesnej manii diet i kultury wegetariańskiej?
  • Jaki jest mój ideał mężczyzny?
  • Czy praktykuję ascezę? Jakie ma ona znaczenie w moim życiu?

fot. Pixabay