Kardynał Carlo Maria Martini wyróżnia dwa sposoby podejścia do sakramentu pojednania. Są ludzie zadowoleni z dotychczasowego sposobu spowiedzi: „Tym wszystkim chciałbym powiedzieć: czyńcie tak dalej!”. Istnieje druga grupa osób, która nie odczuwa radości ani pokoju z częstej spowiedzi. Odkładają spowiedź na później, brakuje im czasu lub chęci. Sam kardynał doświadczał tego typu trudności. „Wszystkim, którym zdarza się podobna rzecz, chciałbym dać pewną radę; zresztą czyniłem to przy okazji innych rekolekcji, łącznie z rekolekcjami dla Papieża. Rada jest bardzo prosta, przynajmniej w świetle moich doświadczeń. Powiedziałem sobie: spróbujmy iść drogą paradoksu. Jeśli te krótkie spowiedzi są dla mnie tak uciążliwe i trudne, to dlaczego nie spróbować spowiedzi dłuższych. Być może, sytuacja się zmieni. I wtedy z pomocą kogoś, kto miał zrozumienie dla tej trudności, próbowałem rozmowy pokutnej”. Taka rozmowa pokutna, która zresztą idzie po linii odnowionych obrzędów sakramentu pojednania, obejmowała trzy części: confessio laudis, confessio vitae i confessio fidei.

Confessio laudis, czyli wyznanie chwały jest świadomym dziękczynieniem Bogu, za wszelkie dary. Nauczmy się tego pięknego zwyczaju rozpoczynania spowiedzi od wyrażenia Bogu wdzięczności. Dziękujmy Mu za dary, które są źródłem radości i satysfakcji, ale także za dary trudne i bolesne, które stają się wezwaniem do coraz większego powierzania Bogu całej historii życia. Kardynał Martini wyznaje: „Rozpoczynam dziękczynienie albo w formie modlitwy eucharystycznej, albo po prostu wyznaję, że w ostatnim czasie w tej i w tej sytuacji poczułem się rzeczywiście prowadzony przez Pana. Dziękuję Mu, że spotkałem się z tą osobą, którą od dłuższego czasu omijałem, że mogłem rozwiązać własny problem albo problem kogoś innego, który mnie dręczył, dziękuję, że zrozumiałem sprawę modlitwy, z którą się zmagałem i nie mogłem rozwiązać, itd. Im bardziej jest się konkretnym, tym lepiej, ponieważ dobro jest konkretne, nie abstrakcyjne. Im bardziej stajemy się konkretni, tym bardziej stajemy się sobą”.

Confessio vitae jest przeciwienstwem confessio laudis. Wyznajemy przed Bogiem i kapłanem, występującym w imieniu Kościoła grzechy. Mogą to być zarówno grzechy ściśle określone, jak również korzenie grzechu, skłonności, postawy, motywacje… Kardynał pisze dalej: „Odczuwam silną niechęć do konkretnej osoby; chciałbym się tej niechęci pozbyć, ale ona jest we mnie; staram się ją przezwyciężyć, ale ona przy każdej okazji wychodzi ze mnie. Chciałbym zbliżyć się do tej lub tamtej osoby, ale zamiast tego unikałem jej i jest mi przykro. Chciałbym pokonać łakomstwo i ospałość, ale czuję że nie opanowałem mojej zmysłowości tak, jakbym powinien, i męczy mnie to, i niepokoi”. Wszystko to składam przed Bogiem tak, jak jest. Rachunek sumienia i wyznanie grzechów nie powinny być jedynie formalnym wyliczaniem grzechów, ale raczej badaniem świadomości naszej wiary.

Każdy człowiek ma głęboką potrzebę wypowiedzenia siebie przed drugim w atmosferze zaufania. By doznać uzdrowienia wewnętrznego nie wystarczy psychoanaliza. Dopiero w sakramencie pokuty możemy otworzyć się całkowicie na uzdrawiającą moc Bożej miłości i  do końca wypowiedzieć, co nas dręczy i boli. Dlatego dobrze jest zakończyć spowiedź wyznaniem wiary i zaufania Bogu, confessio fidei. Wyznajemy wiarę w miłość i miłosierdzie Boga. Wyznajemy ufność w Jego moc i uzdrowienie. Wyznajemy radość i pokój,  jakich doznajemy jednając się z Bogiem. Wyrażamy też pragnienie ciągłego życia z Nim i w Nim.

Anselm Grün na zakończenie spowiedzi proponuje jeszcze postludium – święto pojednania: „Jeden obchodzi to święto w ciszy, usiadłszy przed obrazem o treści religijnej i oddając się medytacji. Inny pozwala sobie na kieliszek wina, aby przebaczającą miłość Boga uczcić również swymi zmysłami.[…] Jeszcze inni pragną przebaczającą miłością, jakiej doświadczyli, cieszyć się wspólnie z innymi. Ale do święta pojednania należy również refleksja nad tym, jak skonkretyzuję teraz otrzymane przebaczenie w moim życiu, jak chciałbym odpowiedzieć na przebaczającą miłość Boga. Jest przy tym rzeczą ważną, by nie podejmować zbyt wielu postanowień, lecz zastosować jakieś konkretne ćwiczenie, które będzie mi stale przypominać o przebaczającym Bogu i o mojej odpowiedzi na Bożą miłość”.