Madonna di Porto Negato – Maryja Zamkniętego Portu. Bardziej rozbudowane tłumaczenie tego włoskiego tytułu, nadanego Maryi, odda lepiej jego sens: Maryja odmówionej pomocy płynącym do portu, patronka migrantów. Taki tytuł nosi obraz zaprezentowany w tym tygodniu papieżowi Franciszkowi. W zeszły czwartek włoski jezuita Felice Scalia pokazał go Ojcu Świętemu. Pośród osób towarzyszących papieżowi zaległa długa cisza, po czym ojciec Felice powiedział:

„Gdy zawodzi pewność bezpiecznego portu, który jest zawsze otwarty, szczególnie dla tych, którzy są w niebezpieczeństwie… co robi człowiek morza o artystycznej wrażliwości? Płacze! I opowiada o tym swoimi talentami: pędzlem, kolorami naniesionymi na płótno i… modli się malując, i pyta wszystkich, nikogo nie wykluczając: Jaką nadzieję ma jeszcze dzisiejszy człowiek?”

Autorem wykonanego na płótnie olejnego malowidła jest Giuseppe Martino, sycylijczyk z Mesyny. Przyznaje, że malując umierających w morskich falach, płakał mieszając łzy z nakładaną farbą. Płakał razem z kobietami, dziećmi i mężczyznami, którzy w Morzu Śródziemnym stracili swoich bliskich.

W Mesynie znajduje się czczona od średniowiecza rycina Maryi Bezpiecznego Portu (Madonna di Porto Salvo). Na tym obrazie Maryja trzyma na rękach małego Jezusa. Na obrazie namalowanym przez Giuseppe Martino Maryja trzyma na lewym ramieniu Alana Kurdiego, niespełna 3-letniego syryjskiego chłopca, którego ciało wyrzuciło morze na turecki brzeg w 2015 roku. Na pierwszym planie obrazu, utrzymanego w żywych kolorach, leży martwe ciało mężczyzny, jakby ukrzyżowane na morzu. Inni walczą pośród fal o życie. Wskazuje na nich prawą dłonią Maryja chcąc nas obudzić z obojętności.

Gdy artysta przystąpił do malowania obrazu, jego żona napisała modlitwę, która towarzyszyła malarzowi podczas tworzenia:

Matko nasza, jesteś tam, pośród morskich fal, gdzie idą na dno twoje dzieci. Stoisz na tonącym wraku naszego człowieczeństwa jak latarnia morska pośród nieludzkich furii i pokazujesz nam, dokąd mamy podążać, aby ratować mężczyzn, kobiety, dzieci, aby ratować nas wszystkich. Jesteś tam z nimi i zmierzasz do zamkniętego portu, aby przypomnieć nam, że jesteśmy braćmi i siostrami; że powinniśmy być wstrząśnięci, solidarni i gotowi przyjąć, dopomóc i nie pozwolić, by świętość życia była szargana. Jako pierwsza z odrzuconych przywołujesz nas Maryjo swoim cierpiącym spojrzeniem: „Naśladujcie mnie, dołączcie do mnie, będąc razem staniemy się znowu braćmi i siostrami”.

Podczas prezentacji obrazu żona artysty powiedziała, że ma on być nie nie tylko nadzieją dla tych, którzy stracili swoich bliskich próbujących dotrzeć do lepszego świata, nie tylko krzykiem tych, którzy utonęli, ale „jest on przede wszystkim przesłaniem dla nas, którzy patrzymy na Maryję płaczącą z powodu upadku naszego człowieczeństwa”.

Na podstawie artykułu Giampaolo Mattei z L’Osservatore Romano z 11 lutego 2022 r.