Dzisiaj, 2 lipca, papież Franciszek ogłosił błogosławionym naszego współbrata jezuitę Jana Antoniego Solinasa oraz księdza diecezjalnego Piotra Ortiza de Zárate. Obydwaj zginęli śmiercią męczeńską w Argentynie w 1683 roku.

O. Jan Antonio Solinas SJ urodził się 15 lutego 1643 roku w wiosce Oliena na Sardynii i wstąpił do Towarzystwa Jezusowego 12 czerwca 1663 r. w Cagliari. Po ukończeniu studiów teologicznych i przyjęciu święceń kapłańskich w 1673 r. został wysłany, wraz z innymi trzema jezuitami sardyńskimi, do dawnej Prowincji Paragwajskiej (obejmującej wtedy dzisiejszy Paragwaj, południowo-wschodnią Boliwię, północną Argentynę, południową Brazylię oraz Urugwaj).

Pierwszym miejscem jego pracy apostolskiej po ukończeniu zakonnej formacji były Redukcje w Itapúa (Paragwaj), gdzie wyróżnił się gorliwością apostolską i miłością wobec tubylców. Potem kontynuował duszpasterstwo wśród tubylców w Reducción Santa Ana i w innych Reducciones. Głosił słowo Boże i spowiadał w języku Guaranów, ewangelizując Indian oraz hiszpańskich kolonizatorów w północnej Argentynie. W 1683 r. został przydzielony do misji w Chaco, gdzie udał się razem z księdzem Pietro Ortiz de Zárate. Podczas gdy wraz z osiemnastoma świeckimi towarzyszami przebywali w Forcie San Rafael, zostali zaatakowani przez tubylców i okrutnie zamordowani 27 października 1683 roku.

Gdy odprawili Mszę św., zostali otoczeni przez około 150 tubylców, którzy zaatakowali ich włóczniami i toporami. Torturowano ich, odcinano im głowy i rozczłonkowywano ciała. Szczątki ofiar zostały znalezione następnego dnia wskazane przez naocznych świadków, którzy opowiedzieli o tym, co się wydarzyło.

Ceremonia beatyfikacji odbyła się 2 lipca w San Ramon de la Nueva Oràn w Argentynie i przewodniczył jej wysłannik papieża Franciszka — kardynał Marcello Semeraro.

General jezuitów, o. Arturo Sosa SJ, napisał w liście do Współbraci:

Wraz ze śmiercią tych męczenników świętujemy misję, w której duchowieństwo diecezjalne ściśle współpracowało z Towarzystwem Jezusowym w ramach wspólnego i ambitnego projekt realizowanego przez Kościół, który niestety nie dali rady doprowadzić do końca. Tak wiele mieli pracy, że Ortiz de Zárate i Solinas poprosili prowincjała o jeszcze jednego jezuitę, tak opisując jego profil: „Po pierwsze musi być całkowicie oderwany od świata i zdecydowany stawić czoła niebezpieczeństwom i trudnościom; po drugie, jego miłość musi być najwyższa, bez lęku, z pogodną twarzą, wielkim sercem…” Misjonarze dobrze zdawali sobie sprawę z trudności, ale jednocześnie żyli swoim powołaniem pełni entuzjazmu i oddani tubylcom, o czym świadczy fakt, że spora ich liczba — choć nazwiska ich nie są znane — zginęła w tym samym czasie. Widzimy więc, jak wiara przekazana przez misjonarzy przeniknęła życie tych umęczonych 18 osób świeckich: mężczyzn, kobiet i dzieci, Indian i Hiszpanów.