Ojciec Federico Lombardi SJ, powiedział redaktorowi Katolickiej Agencji Informacyjnej, że cały pontyfikat Benedykta XVI był wielki ze względu na głębokość myśli i świadectwo wiary.

Ja Go pamiętam jako człowieka wiary i osobę, która umie pomóc innym uwierzyć – wspomina o. Lombardi. W oczach opinii publicznej Benedykt XVI jawił się bardziej jako intelektualista, ale w bezpośrednim kontakcie można było doświadczyć Jego serdeczności. Ratzinger był osobą bardzo pokorną. Ilekroć rozmawiałem z Nim czułem się komfortowo. Nigdy nie dawał mi odczuć jakiejś wyższości wobec mnie, a był moim przełożonym. Dialog i rozmowa z Nim była osadzona na wzajemnym szacunku. Słuchał uważnie, chciał zrozumieć, o co chodzi drugiej osobie. Ważne było też spojrzenie. Delikatny uśmiech. Bardzo fajnie powiedział o Nim w jednym z ostatnich przemówień papież Franciszek, wspominając o “oczach kontemplujących”. Benedykt XVI naprawdę patrzył takim głębokim spojrzeniem. Starał się dosięgnąć istoty rzeczy ponad to co powierzchowne. Umiał odczytać w ludzkich historiach prawdziwą rzeczywistość, w której żyli. […]

Zawołanie biskupie Ratzingera brzmi: “Cooperatores veritatis” (współpracownik prawdy). Towarzyszyło mu ono przez wszystkie etapy Jego życia, od czasów studenckich, poprzez profesurę, bycie arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, kardynałem i prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Słowa te kierowały nim w podczas intensywnej współpracy z Janem Pawłem II przez cały jego pontyfikat. Kard. Ratzinger był silnym wsparciem dla Wojtyły. Odegrał ważną rolę w kształtowaniu nauczania Jana Pawła II. Oczywiście słowa z zawołania biskupiego były obecne także w czasie kiedy był Papieżem. Już po zakończeniu Jego pontyfikatu można powiedzieć, że poszukiwał prawdy w osobistym kontakcie z Chrystusem. Nie ustawał w modlitwie i medytacji. Chciał się przygotować na końcowe spotkanie z Panem, którego odczuwał jako Wielką Tajemnicę. Żył wiarą i nadzieją.

KAI: Ksiądz był bardzo bliskim współpracownikiem papieża Benedykta XVI przez wiele lat. Co zapadło najbardziej w pamięci z tego czasu?

To, co mi przychodzi na myśl z moich spotkań z Benedyktem, to m. in. krótkie rozmowy po audiencjach, spotkaniach z przywódcami państw. Kiedy pytałem Go o jakieś elementy, które były mi potrzebne później do wykorzystania w watykańskim Biurze Prasowym, uderzała mnie jasność i precyzja z jaką odpowiadał: „rozmawialiśmy o tym, ja powiedziałem to, a mój rozmówca to. Wciągu dwóch, trzech minut wiedziałem wszystko, co było mi potrzebne. Jasność i precyzja Jego wypowiedzi była niesamowita. Mówi się, że Benedykt XVI nie był człowiekiem mediów. Nie miał może daru umiejętności mówienia do ludzi, jak to robił Jan Paweł II albo teraz Franciszek. Jednak Jego sposób mówienia był zawsze pełen klarowności. Umiał świetnie argumentować, zawsze metodologicznie, od początku do końca. Precyzji sformułowań nie można mu było odmówić. Czegoś takiego nie spotkałem u nikogo innego.

Cały wywiad znajduje się na stronie Katolickiej Agencji Informacyjnej