TAJEMNICE RADOSNE
- Zwiastowanie Maryi
W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, [błogosławiona jesteś między niewiastami]. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus (Łk 1, 26-31).
Anioł Gabriel oznajmia Maryi niewyobrażalną tajemnicę. Będzie Matką samego Boga. Zapewnia Ją również, że jest pełna łaski, łaskawości; jest w najwyższym stopniu zjednoczona z Bogiem. Pan jest z Nią i On sam uzdolni Ją do wyznaczonej misji. Maryja reaguje lękiem, zmieszaniem, zdziwieniem. Jednak jest „Panną roztropną”, dlatego najpierw rozważa w sercu, rozeznaje, a później stawia pytania, szuka sensu wydarzeń, w których uczestniczy. Tajemnica, którą słyszy, przekracza ludzki poziom intelektualny. Wymaga ogromnego zwierzenia, zaufania Bogu. Dlatego będzie Jej towarzyszyć moc z wysoka: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię (Łk 1, 35). Po tym zapewnieniu Maryja nie prosi o dalsze wyjaśnienia ani o gwarancje dla swojego życia. Wobec miłości Boga odpowiada miłością i zaufaniem do końca. Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa (Łk 1, 38). Te słowa brzmią jak „Amen” całej ludzkości dla zbawczej miłości Boga.
Ja również pragnę powtórzyć za Maryją: Oto ja sługa (służebnica) twój (twoja)!
- Nawiedzenie Elżbiety
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę (Łk 1, 39-41).
Niedługo po zwiastowaniu Maryja udaje się do swej krewnej Elżbiety. Maryja jest w drodze z Jezusem. Dzięki Niej Jezus już w okresie prenatalnym jest dla innych. Jest to zapowiedź i antycypacja Jego misji, dzielenia się miłością. W Ain Karem spotykają się dwie kobiety, dwie matki. Obie są płodne, niosące życie, kochające. Młodsza, dopiero dojrzała do małżeństwa przychodzi, by służyć starszej, naznaczonej przez życie piętnem niepłodności i cieszącej się dzieckiem w starości. Spotkanie dwóch matek jest pełne szacunku wobec siebie i tajemnicy, w której uczestniczą. Maryja pozdrawia Elżbietę w sposób milczący. Elżbieta reaguje inaczej, wydaje okrzyk, odpowiada zdziwieniem, szacunkiem, pochyleniem nad tajemnicą. Błogosławi Maryję: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona (Łk 1, 42). Elżbieta pierwsza odkrywa tożsamość Maryi, Matki Pana: A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? (Łk 1, 43).
Maryjo, naucz mnie pochylać się z szacunkiem nad tajemnicą Boga i tajemnicą każdego człowieka!
- Narodzenie Jezusa
Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie (Łk 2, 6-7).
W Betlejem Święta Rodzina nie znajduje warunków humanitarnych, aby godnie przyjąć na świat mającego się wkrótce narodzić Jezusa. Z powodu natłoku związanego ze spisem ludności nie było dla nich miejsca w gospodzie. Święta Rodzina nie znajduje miejsca z powodu swego ubóstwa a także nieświadomości mieszkańców Betlejem, kim jest Jezus. Może więc lepiej powiedzieć: „To nie było ich miejsce”. Upodobania Boga nie zawsze pokrywają się z ludzkimi. W takiej sytuacji Rodzice Jezusa chronią się w pasterskiej grocie, która staje się miejscem narodzin Syna Bożego. Św. Łukasz mówiąc o żłobie, używa określenia, które oznacza także rodzaj przenośnego koszyka. Jezus rodzi się więc w koszu na chleb. Rodzi się w Betlejem, w „Domu Chleba”. Przychodzi jak pachnący chleb, aby stać się życiem dla ludzi, by swą ofiarą przynieść pokój i zbawienie światu. Jezus nie przychodzi w mocy, nie zatrważa, nie budzi grozy. Przychodzi w słabości, w sposób bardzo ludzki, zachęcający i otwarty dla każdego. W Betlejem Bóg przemawia w Dziecku. Bóg ukazuje siebie w tym, co jest na ziemi najpiękniejsze – w niewinności, bezradności i bezbronności dziecka.
Panie Jezu, dziękuję za Twój ubogi sposób objawienia. Spraw, bym był świadom mojego ubóstwa!
- Ofiarowanie Jezusa w świątyni
Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego (Łk 2, 22-24).
W czterdziestym dniu po porodzie Maryja wraz z Józefem przychodzą do świątyni, aby zgodnie z Prawem ofiarować Jezusa Bogu. Ponadto Maryja poddaje się rytualnemu oczyszczeniu. Prawo nie obowiązywało Jezusa ani Jego Rodziców. Maryja nigdy nie została skalana najmniejszą „nieczystością”. Niemniej nigdy nie uchyla się przed społecznymi wymaganiami swoich czasów. Jest kobietą swej epoki. Jezus zaś od samego początku oddany zostaje Ojcu. Należy do Boga; nie do ziemskich rodziców. Przez całe życie potwierdzał całkowitą i wyłączną przynależność do Ojca w niebie. Świadkami ofiarowania Jezusa jest dwoje starych ludzi: Symeon i Anna. Symeon, człowiek, prosty i pokorny, pełen wiary i ufności, który żył sprawiedliwie, zachowywał Prawo i tęsknił za Zbawicielem. Bóg zaspokoił jego największe pragnienie. Mógł trzymać na swych rękach Zbawiciela świata. Anna pojawia się jak uśmiech. Ta sędziwa pogodna wdowa trwała nieustannie w obliczu Boga, służąc Mu modlitwą i postem. Jej służba została nagrodzona. Również ona mogła dotknąć przed śmiercią Zbawiciela.
Panie Jezu, wyzwalaj we mnie głęboką tęsknotę za Zbawicielem!
- Dwunastoletni Jezus w świątyni
Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania (Łk 2, 41-46).
W wieku dwunastu lat Jezus przybywa po raz pierwszy do świątyni. Staje się „bar micwa”, „Synem Prawa”. Odtąd może brać czynny udział w obrzędach religijnych i ma obowiązek przestrzegać przepisów Prawa. Po skończonych uroczystościach pozostaje w domu Ojca. Chce nacieszyć się Jego bliskością i pięknem świątyni. Dyskutuje z uczonymi. Objawia Siebie ziemskim rodzicom ale także nauczycielom świątynnym i pielgrzymom, ludziom wrażliwym duchowo i otwartym na działanie Ducha Świętego. Na widok Jezusa Józef milczy, natomiast Maryja pozwala, by cały ból i tłumione uczucia troski i miłości znalazły ujście na zewnątrz: Synu, czemuś nam to uczynił? (Łk 2, 48). Maryja nie rozumie Syna, który mówi w sposób niejasny, „chodzi swoimi drogami” i w efekcie sprawia Jej ból. Na wyrzut Matki Jezus odpowiada ze spokojem: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2, 49). Odtąd Jego wszystkie sprawy, plany, pragnienia, wolę, całą osobę i całe życie będzie wypełniał Bóg Ojciec. W życiu Jezusa nie będzie żadnego kompromisu. Wszystko zostanie poświęcone woli Ojca, który będzie wypełniał Jego życie całkowicie, chwila po chwili.
Panie Jezu, spraw, by moje życie było uwielbieniem Boga!
TAJEMNICE ŚWIATŁA
- Chrzest Jezusa
Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Łk 3, 21-22).
Początek publicznej działalności Jezusa rozpoczyna chrzest w Jordanie. Jezus przyjmuje chrzest od Jan Chrzciciela. Był to chrzest ludzi dorosłych. Podobnie jak w Kościele pierwszych wieków. Najpierw wyznano grzechy. Następnie zanurzano się w wodzie, pozostawiano w jej nurtach grzechy. Człowiek obmyty, czysty łączył się z Bogiem. Jezus, który nie miał nawet cienia grzechu, nie potrzebował chrztu. Jednak stanął w grupie grzeszników. Wszedł w ludzki świat, słabość, nędzę, grzech. „Zbrukał się” niejako wszystkimi grzechami, które pozostawiano w Jordanie, by później wyzwolić z nich człowieka poprzez krzyż. W obrzędzie chrztu Jezusa uczestniczy cała Trójca Święta: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty. Bóg Ojciec jest głosem, wypowiada Słowo: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie. Syn Boży objawia pokorę Boga, wchodzi we wspólnotę z grzesznikami, przyjmuje na siebie ludzkie grzechy, ogałaca się. Duch Święty, który jest miłością, „unosi się między Ojcem i Synem” w postaci gołębicy. Jakby „łączy” ich; czyni Jednym. Trójca Święta towarzyszy również początkowi każdego życia chrześcijanina w czasie sakramentu chrztu. Bóg Ojciec wypowiada te same słowa, które wypowiedział nad Jezusem. Jezus zaprasza do relacji przyjaźni. A Duch Święty napełnia Bożą miłością.
Panie Jezu, daj bym żył nieustannie świadomością mojej godności chrześcijańskiej!
- Wesele w Kanie Galilejskiej
Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2, 1-5).
Na wesele w Kanie Galilejskiej zostaje zaproszona Maryja. Józef już nie żyje. Jezus jest jeszcze na drugim planie, zaproszony jako Syn Maryi. Uroczystości weselne w czasach Jezusa trwały siedem dni. Gospodarz miał obowiązek zapewnić wystarczającą ilość wina. Jego brak mógł stać się przedmiotem żartów na wiele lat. Brak wina na weselu zauważa Maryja i dyskretnie informuje Jezusa. Jezus wydaje się być obojętny. To nie Ich sprawa. Są gośćmi. Ponadto nie nadeszła jeszcze „Jego godzina”. Godziną tą będzie tajemnica śmierci i wywyższenia, uwielbienia, na krzyżu i w zmartwychwstaniu. Wówczas Jezus obdarzy ludzkość najlepszym winem. Maryja jednak ufa Synowi, wierzy w Niego. Nie prosi o żadne wyjaśnienia, ale działa, zwraca się do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn. Jest pewna, że „cokolwiek” powie Jezus, to będzie właściwe, optymalne, najlepsze. Wobec zawierzenia i dyspozycyjności Matki i sług Jezus czyni cud. Charyzmatem Maryi jest troskliwe, krzepiące i pełne miłości spojrzenie na cały Kościół, które uwrażliwia, pozwala dostrzegać wszystkie jego bolesne punkty i prowadzi do Jezusa. Tam, gdzie jest Maryja, jest zawsze obecny Jezus.
Maryjo, wyproś, bym zawsze czynił to, czego oczekuje ode mnie Twój Syn!
- Jezus głosi Ewangelię i wzywa do nawrócenia
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» (Mk 1, 14-15).
Jezus jako nauczyciel różni się od rabinów żydowskich. Przede wszystkim jest w drodze. Przemierza cały kraj palestyński, głosząc słowo Ojca. W pierwszym etapie nauczania jest prorokiem, heroldem głoszącym Dobrą Nowinę. Później gromadzi uczniów. Jezus naucza głównie pod gołym niebem. Dlatego Jego audytorium jest bardzo zróżnicowane. Dostęp do Niego mają wszyscy, również kobiety, dzieci, cudzoziemcy, poganie, celnicy, grzesznicy… Jezus nauczyciel przede wszystkim pociesza, dodaje odwagi, podnosi na duchu. Jego słuchacze czują się wolni, akceptowani, świadomi własnej wartości i godności. Jego nauka leczy, zbliża, łączy, wskazuje drogę do Ojca, który jest Miłością. Dlatego wzbudza zdziwienie i podziw: A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne (Mk 1, 27). Syn Boży przemawia nie tylko słowem, ale również gestami, uczuciami, duszą, życiem, po prostu całym Sobą. Wzywa do nawrócenia, czyli do zmiany myślenia, wartościowania, życia. Wzywa również do wiary w Ewangelię, do stanięcia po Jego stronie, zaufania Mu do końca.
Panie Jezu, spraw bym zawsze słuchał Twego głosu i żył Twoją Ewangelią!
- Przemienienie Jezusa
W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie (Łk 9, 28-31).
Jezus zabrał z sobą trzech wybranych uczniów i wyszedł z nimi na górę Tabor, aby się modlić. W trakcie modlitwy wychodzi poza swoją zwyczajową postać, objawia się swym uczniom odmieniony, przeistoczony. Ukazuje swą głębię. Zwykle ludzie widzą Go i spotykają jako człowieka. Przemienienie zrywa „zasłonę człowieczeństwa” i pozwala ukazać się boskości. W trakcie przemienienia towarzyszą Jezusowi Mojżesz i Eliasz. Obaj byli świadkami obecności Boga na górze Synaj. Mojżesz jest przedstawicielem Prawa, Eliasz zaś proroków. Obecność tych wybitnych mężów na górze Tabor jest pieczęcią dla życia Jezusa. Potwierdza Jego autorytet; jest On Prawodawcą Nowego Testamentu a także kontynuatorem proroków; największym z nich. Co więcej, jest oczekiwanym Mesjaszem. Świadków przemienienia ogarniają mieszane uczucia, z jednej strony fascynacja doświadczeniem, z drugiej lęk, bojaźń Boża. Po przemienieniu wszystko wraca na stare tory. Nie ma już cudowności, proroków ani obłoku. Jest tylko Jezus. Tylko On się liczy i On powinien odtąd wystarczyć Piotrowi i pozostałym apostołom i nam.
Panie Jezu, przemieniaj moje życie, by było ciągłym naśladowaniem Ciebie!
- Ustanowienie Eucharystii
Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę. Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana (Łk 22, 19-20).
W czasie Wieczerzy Paschalnej Jezus ustanawia dwa nowe gesty: łamanie chleba i błogosławienie kielicha. W tym wydarzeniu miłość Boga osiąga swój kulminacyjny punkt. Jezus wydaje siebie samego do końca – do ostatniej kropli krwi. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). Jezus wydaje swoje życie za wszystkich, także za każdego Judasza. Daje swoje ciało i swoją krew tym, którzy go zdradzą, uciekną, zaprą się Go. W ten sposób ukazuje prawdziwe oblicze Boga. Bóg nie ma oblicza zaciemnionego, rozgniewanego, zgorzkniałego czy zawiedzionego z powodu ludzkiej nieodpowiedzialności. Bóg ma oblicze pełne czułości, zaufania, pasji i miłości do każdego stworzenia – łagodne oblicze wydającego się i ukrzyżowanego. W czasie wieczerzy z uczniami Jezus nie tylko daje siebie ale w prostym, pokornym znaku chleba i wina pozostaje z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28, 20). Każdy, kto w autentyczny sposób bierze udział w Eucharystii, zostaje włączony w tę bezkrwawą i bezsilną ofiarę. Razem z Jezusem pozwala się wyniszczać dla innych. Staje się „przełamywanym chlebem” i „wylewanym winem”.
Panie Jezu, spraw bym sam stawał się „Eucharystią”, bym przelewał Twoją miłość na innych.
TAJEMNICE BOLESNE
- Modlitwa Jezusa w Ogrojcu
Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną: towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 22, 39-42).
Po spożyciu Wieczerzy Paschalnej Jezus wraz z uczniami udał się do Ogrodu Getsemani, na zboczu Góry Oliwnej. W Ogrodzie Oliwnym jest niespokojny, pełen napięcia, i trwogi, lęku. Zabiera z sobą najbliższych uczniów – Piotra, Jana i Jakuba, żeby w tej ciężkiej godzinie byli blisko Niego. Później oddala się, by samotnie rozmawiać z Ojcem. Prosi także uczniów o modlitwę. W Ogrodzie Oliwnym szatan kusi Jezusa, aby odrzucił mękę, cierpienie i śmierć. Jezus stoi nad przepaścią. Wie, że zostanie zabity w sposób okrutny i doświadcza głębokiego strachu przed cierpieniem. Prosi Ojca, aby odsunął od Niego ten kielich. W czasie „agonii” w Ogrojcu zmaga się w Jezusie naturalne, ludzkie pragnienie życia, ludzki instynkt życia i ludzkie poczucie sprawiedliwości z siłą odwiecznej miłości Ojca, który obarcza Go grzechami całej ludzkości. Jezus musi bronić się przed pokusą nieufności wobec Ojca, by zostać wiernym swej misji, swemu powołaniu. Ostatecznie odnosi zwycięstwo nad pokusą. Idzie odważnie naprzeciw Judasza i czekającej go męki. Próby natomiast nie zdali Jego uczniowie. Jeden zdradził, drugi się Go zaparł, pozostali opuścili Go i uciekli.
Panie Jezu, spraw, bym we wszystkich pokusach życia polegał na Tobie!
- Biczowanie Jezusa
Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować (J 19, 1).
Pan Bóg otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg Mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam (Iz 50, 5-7).
Piłat jest przekonany o niewinności Jezus. Jednak nie ma odwagi, aby Go uwolnić. Stosuje więc pewien wybieg: każe Jezusa ubiczować. W prawie rzymskim biczowanie było integralną częścią śmierci krzyżowej. Piłat ma jednak nadzieję, że widok Jezusa ubiczowanego zaspokoi oskarżycieli. Żydzi stosowali trzydzieści dziewięć uderzeń biczami i rózgami. Święty Paweł był w ten sposób aż pięciokrotnie biczowany. Jezusa jednak biczowano według zwyczaju rzymskiego. Liczba uderzeń nie była określona przez prawo, tylko pozostawiona decyzji sędziego lub biczujących. Jezus przyjmuje na siebie to niewyobrażalne cierpienie. Pozwala, by Jego bóstwo zostało zakryte i by cierpiało Jego ciało, Jego człowieczeństwo. Swe cierpienie ofiaruje za grzechy przeciwko ludzkiemu ciału. W czasie Ostatniej Wieczerzy mówił: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane […] Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana (Łk 22, 19-20). Biczowanie Jezusa jest wydaniem Jego ciała i wylaniem Jego krwi za nasze grzechy.
Panie Jezu, przebacz wszystkie grzechy przeciw ludzkiemu ciału i zyciu, które biczują Ciebie na nowo!
- Cierniem koronowanie
Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: Witaj, królu żydowski! Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie (Mt 27, 27-30).
Ta scena nie rozgrywa się już z rozkazu Piłata. Jest wyrazem samowoli żołnierzy. Ich szyderstwo z Jezusa jest i zemstą za codzienną, brutalną dyscyplinę, służbę cezarowi i doznawaną niesprawiedliwość. Jezus wydany jak niewolnik na ubiczowanie, w ich oczach stanowi niewielką wartość. Znudzeni życiem koszarowym wykorzystują Go do tragicznej zabawy. Na pośmiewisko stroją w „królewski” purpurowy płaszcz, na głowę koronę wkładają Mu koronę, którą uwili z cierni palestyńskiego głogu, a do ręki zamiast berła trzcinę. Następnie szydersko kłaniają się przed Nim i policzkują Go. W ten sposób wyszydzają Jezusa jako króla, proroka i Syna Bożego. Jezus zachowuje królewska godność. Cierpi w milczeniu. Przyjmuje cierniem koronowanie i wyszydzanie z władzy królewskiej jako zadośćuczynienie za grzechy ludzkiej pychy.
Panie Jezu, przepraszam Cię za moją pychę, korzeń wszelkiego zła. Dziękuję za to, odkupiłeś ją swą męką.
- Droga Krzyżowa
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! (…) Przyprowadzono też dwóch innych ‑ złoczyńców, aby ich z Nim stracić. Gdy przyszli na miejsce, zwane Czaszką, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie (Łk 23, 26-28.32-33).
Droga krzyżowa miała miejsce około południa, w gorący kwietniowy dzień. Rzymianie obawiali się, że Jezus wycieńczony może umrzeć przedwcześnie. Dlatego przymusili Szymona z Cyreny libijskiej do dźwigania krzyża Jezusa. Na Drodze krzyżowej Jezus przeżywa ból fizyczny, który nie pozwala Mu nieść krzyża do końca, tak, że musi przyjąć ludzką pomoc. Przeżywa też ból duchowy. Nikt nie wystąpił w Jego obronie. Tłum, który pięć dni temu wznosił okrzyki uwielbienia, teraz pozostaje milczący i obojętny. Również uczniowie, którzy byli przy Nim w chwilach radości i triumfu, w czasie próby zawiedli. Krzyż dźwiga obcy, zmuszony przez Rzymian. Nie Piotr, na którego tak bardzo liczył. Na Drodze krzyżowej są też kobiety. Wspierają Jezusa fizycznie i duchowo. Ich płacz jest kobiecą formą protestu przeciwko ludzkiej niesprawiedliwości i złu. Nie godzą się na cierpienie, które jest skutkiem zatracenia ludzkiej godności i dominacji ciemnej strony człowieka. Jezus nie odrzuca ich współczucia i życzliwości. Zachęca jednak, by płakały nad sobą, nad konsekwencjami ludzkiego zła, które nieuchronnie prowadzi do zagłady.
Panie Jezu, wzbudź we mnie prawdziwy głęboki żal za grzechy moje i świata!
- Śmierć Jezusa
A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: «Patrz, woła Eliasza». Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: «Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z krzyża]». Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha (Mk 15, 33-37).
Agonia Jezusa na krzyżu trwała od południa do godziny piętnastej. W jej trakcie ziemię ogarnął mrok. W Biblii ciemność jest symbolem zła i grzechu, ale również sądu Boga nad światem. Ciemności wokół krzyża są zewnętrznym wyrazem męki, w którą wkroczył Jezus; które coraz bardziej wzmagają się. Ciemności nienawiści, okrucieństwa, bluźnierstwa, fałszu, gwałtu zdają się triumfować wokół krzyża, zasłaniając światło i miłość Boga. Do tego dochodzą ciemności wewnętrzne związane z doświadczeniem samotności i opuszczenia przez Boga. Jezus woła na krzyżu do Ojca niemal rozpaczliwie: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? W samotności i opuszczeniu przez Boga, Jezus jako Człowiek, przeżywa swoją śmierć również w ludzkim wymiarze; jako zniszczenie pragnień, nadziei, ludzkich relacji, przyjaźni i miłości i wszystkich możliwości, jakie daje ludzkie życie na ziemi.. Śmierć Jezusa jest jednak śmiercią najpiękniejszą, gdyż dokonała się w całkowitym posłuszeństwie i zaufaniu Bogu Ojcu i w pojednaniu z ludźmi, również oprawcami. Wyrażają to dwie ostatnie modlitwy Jezusa z krzyża: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46) i Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34).
Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen!
TAJEMNICE CHWALEBNE
- Zmartwychwstanie Jezusa
A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli (Mt 28, 2-4).
Krzyż i śmierć Jezusa na ziemi były ostatnim aktem posłuszeństwa Ojcu i solidarności z człowiekiem. Nie były jednak ostatnim aktem Boga Ojca. Jezus wyrzekł się swojej wszechmocy, wyniszczył się do końca. Ojciec wskrzeszając Go z martwych, uwierzytelnia Jego życie i misję, wywyższa. Wydarzeniu zmartwychwstania towarzyszą symbole apokaliptyczne i teofaniczne. Są nimi: trzęsienie ziemi i obecność duchów niebieskich. Anioł otwiera pusty już grób, ale także wyjaśnia kobietom sens znaków i zmartwychwstania. Uwalnia je od paraliżującego lęku. Wzywa do „nawrócenia”, czyli „zmiany myślenia”. Kobiety nie powinny zamartwiać się śmiercią Jezusa, ale uwierzyć, że żyje. Kobiety reagują strachem. Jednak wyzwala on głęboką autentyczną wiarę połączoną z bojaźnią Bożą. Taka wiara przemienia ich myślenie i kierunek życia. Przy grobie odzyskują na nowo zaufanie i nadzieję. Mają nową perspektywę, mają dla kogo żyć. Mają kogo kochać. Odnalazły najgłębszy sens życia i źródło miłości. Kobiety otrzymują również zadanie. Staną się misjonarkami Apostołów.
Panie Jezu, umocnij moją wiarę, że Twoje zmartwychwstanie jest zapowiedzią i pewnością mojego powstania z martwych na końcu czasów!
- Wniebowstąpienie Jezusa
Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, błogosławiąc Boga (Łk 24, 50-53).
Jezus zabiera swoich uczniów na Górę Oliwną. Tam zwrócony ku świątyni jerozolimskiej błogosławi ich jako Nowy Lud, Kościół. Scena ta nawiązuje do Liturgii Starego Testamentu. Po zakończonej liturgii arcykapłan uroczyście błogosławił całe zgromadzenie, a następnie znikał w Miejscu Najświętszym, zasłonięty przez obłoki kadzidła. Podobnie Jezus, Arcykapłan Nowego Przymierza, błogosławi uczniów, a następnie znika zasłonięty przez obłok. Obłok, który zasłania Jezusa oznacza, że Jezus odtąd przebywa na stałe ze swoim Ojcem w niebie. Chrystus, który zasiada po prawicy Ojca jest obietnicą. W Nim także nasze człowieczeństwo doznaje uwielbienia i chwały. Wstępując do nieba, Jezus zaniósł do Ojca swoją ludzką naturę. Wraz z nią wziął również nas – ludzką witalność, tęsknoty, potrzeby, lęki, a także siły i nadzieje. Dopiero wraz ze śmiercią przychodzi wyzwolenie. W Domu Ojca pozostaje tylko przestrzeń miłości. Do nieba idzie się jednak przez ziemię ze zmarszczkami na twarzy I tylko przed człowiekiem, który podejmuje w pełni swoje człowieczeństwo, otwiera się niebo.
Panie Jezu, spraw bym tęskniąc za Domem Ojca, sam stawał się dla innych niebem!
- Zesłanie Ducha Świętego
Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić (Dz 2, 1-4).
Po wniebowstąpieniu Jezusa Maryja wraz z uczniami przebywali w Wieczerniku. W trakcie modlitwy Duch Święty, niczym gwałtowny wicher, opanowuje całość domu i zstępuje na zebranych w postaci „języków z ognia”. Duch Święty w Wieczerniku jest jak wiatr i ogień. Wiatr jest znakiem mocy Boga. Jest też obrazem powietrza, które umożliwia życie. Duch Święty dla ludzkiego ducha jest tym, czym jest powietrze dla życia biologicznego. Tylko wówczas, gdy „oddycha się Duchem Boga”, jest się otwartym na prawdę i dobro; tylko wówczas człowiek może w pełni realizować swoje człowieczeństwo. Ogień w starożytności był elementem tworzącym kulturę. Z drugiej jednak strony może być siłą niszczącą. Ogień Ducha Świętego, który przynosi Chrystus wypala mury nieprzyjaźni, nienawiści siłą miłości. Wypala także wszystkie lęki i niepokoje i wnosi nową nadzieję. Duch Pocieszyciel czyni z uczniów nowych ludzi, ludzi misji, głosicieli Bożej sprawiedliwości, miłosierdzia i pokoju. Pozwala im żyć, mówić, działać, kochać jak Jezus. Pozbawia lęku, łączy i otwiera na innych. Perski mistyk nazywa Go „zapachem miłości Boga”.
Przyjdź Duchu Święty i napełnij nasze serca ogniem Twojej miłości!
- Wniebowzięcie Maryi
Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale (Kol 3, 1-4).
Ewangeliści milczą na temat odejścia Maryi. Szeroko rozpisują się na ten temat apokryfy i przekazy tradycji. Według apokryfów, Maryi ukazał się anioł z gałązką palmową i objawił Jej zbliżającą się śmierć. Matka Boska wyraziła pragnienie, by jeszcze raz zobaczyć Apostołów. Gdy zebrali się wokół Jej łoża, „zasnęła”. Po złożeniu w grobie, Chrystus zastąpił z nieba w otoczeniu aniołów, aby zabrać Ją do Siebie. Apokryfy i lokalne tradycje mają swoje uzasadnienie w Piśmie świętym. Św. Paweł naucza, że Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy, a po Nim wszyscy, którzy do Niego należą. W liście do Rzymian pisze: Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą (Rz 8, 29n). Do wybranych, powołanych i obdarzonych chwałą w pierwszym rzędzie należy Maryja. Ojcowie Kościoła podkreślają, że wniebowzięcie Maryi i uwielbienie Jej ciała wynika z nadprzyrodzonego macierzyństwa (jest Matką Boga). Ale również ze świętości Jej dziewiczej natury. Ciało święte, czyste, niezniszczalne nie mogło ulec procesowi rozkładu. Duchowe i fizyczne piękno Maryi w niebie zostało „spotęgowane i dopełnione”.
Maryjo wniebowzięta, wstawiaj się za nami u swego Syna!
- Ukoronowanie Maryi w niebie
Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu (Ap 12, 1).
Ojcowie Kościoła nauczają, że Maryja po wniebowzięciu została natychmiast zabrana do tronu Boga, przy którym nastąpiło „ukoronowanie”. Ikonografia religijna przedstawia je w sposób bardzo uroczysty. Dokonywane jest zazwyczaj przez Ojca i Syna, którzy wspólnie w obecności Ducha Świętego nakładają Maryi koronę na głowę. Maryja, która dzieliła z Jezusem trud, upokorzenia, cierpienia, pasję, dzieli z Nim również zwycięstwo, chwałę. Jest królową w pałacu niebieskiej Jerozolimy, ponieważ najpierw była Matką w grocie betlejemskiej. Jest królową na tronie, ponieważ najpierw była Matką stojącą u stóp krzyża, owego krzyża, który stał się tronem króla wywyższonego nad ziemią (D. Ange). Maryja uwielbiona w niebie promieniuje pięknem, chwałą, miłością, ponieważ trwa w kontemplacji samego Boga. Z jej duszy, przepełnionej obecnością Jej Syna, chwała promienieje na całe Jej ciało i przemienia Je (D. Ange). Ale nie tylko Maryja kontempluje Boga; również Bóg „kontempluje” Ją. Kontemplując Ją, Ojciec widzi, że Syn nie zstąpił na ziemię na próżno, że nie przelał swej krwi na darmo, że nie siał słowa Bożego w próżnię: niesione przez Niego odkupienie w Maryi przyniosło już swe najpiękniejsze owoce. I zarówno Ojciec jak i Syn mogą być dumni z dzieła dokonanego przez Ducha; Jego arcydzieła (D. Ange).
Matko Pięknej Miłości, wyproś mi, bym miał również udział w chwale Twego Syna i Twojej!
fot. Pixabay