Potem przywołał do siebie tłum i rzekł do niego: «Słuchajcie i chciejcie zrozumieć. Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym»
(Mt 15,10-11)
Na pierwszy rzut oka nie odróżnimy świętego spalającego się dla Boga i Drugiego, od egoisty robiącego dobre rzeczy, żeby czuć się dobrze z samym sobą. Nie znajdziemy też różnicy pomiędzy cynikiem, który „Boga się nie boi i z ludźmi się nie liczy”, od biedaka, który grzeszy bo nie radzi sobie ze swoim życiem, które go okrutnie sponiewierało.
I jak tu żyć, skoro wszystko może być inaczej, niż nam się wydaje?!
Po pierwsze: w postawie pokory i szacunku wobec Tajemnicy, jaką jest Drugi. Wobec wielkiej nieznanej, która skrywa się pod jedyną dostępną dla nas warstwą słów i zachowań; warstwą bardzo powierzchowną, która wcale nie daje nam dostępu do serca Drugiego.
Po drugie: troszcząc się o własne serce. Żeby nie hodować w nim takich chwastów jak kompleks własnej wielkości/mądrości/nieomylności/”świętości”, pogarda dla innych, oraz wszystkie myśli przeszkadzające w prawdziwej MIŁOŚCI.