Obraz do medytacji: Wyobraź sobie i poczuj smak soli. Nasyć oczy światłem i ciepłem słońca.
Prośba o owoc medytacji: Proś, abyś był „solą ziemi” i światłem dla świata.
1. Sól ziemi
Sól symbolizuje czystość. Starożytni Rzymianie mówili, że jest najczystsza, ponieważ pochodzi od morza i słońca. Sól nadaje smak. Bez soli potrawa nie ma smaku, jest mdła, nieużyteczna. Soli potrzeba wprawdzie niewiele, aby obiad stał się smaczny; a jednak bez tej niewielkiej ilości traci smak. Sól jest także środkiem konserwującym, chroniącym od zepsucia.
Prawdziwi uczniowie Jezusa są solą ziemi. Jest ich mało, a jednak mają przeogromny wpływ. „Mała trzódka”, jak nazywa ich Jezus, przenika cały świat. Jednak sól może utracić swój smak. Jeżeli uczniowie Jezusa stracą miłość do swojego Mistrza, jeżeli będą uczniami w rejestrze, a nie w sercu, to ich wpływ na świat będzie znikomy. Jednym z grzechów współczesnych uczniów i uczennic Jezusa jest grzech spokojnego życia. Ulegamy wygodzie, kompromisom, fałszywemu zadowoleniu czy złudnemu spokojowi. Jest to życie chrześcijańskie bez soli, bez smaku. Niczego nie mówi. Nikomu nie przeszkadza. Jest bojaźliwe, raczej uspokajające niż prowokujące. Oparte na ludzkich kalkulacjach i układach.
Uczeń Jezusa nie może być nieszkodliwy. Wiara powinna być wirusem, który zaraża, a nie szczepionką, która uodparnia, zobojętnia (A. Pronzato).
Czy nadaję smak memu życiu i życiu ludzi, którym służę? Czy jestem świadkiem Jezusa w świecie? Czy raczej moje życie staje się powoli bezużyteczne, zwietrzałe, godne wyrzucenia i podeptania przez ludzi?
2. Światło świata
Niektórzy porównują życie osób zakonnych do świecy, która wydaje światło, a sama się spala, całkowicie wyniszcza. Nie jest to jednak najszczęśliwsze porównanie. Przede wszystkim dlatego, że nie mamy świecić własnym światłem, ale odbijać światło Jezusa. A po drugie, naszym zadaniem nie jest tylko całkowite wyniszczanie siebie, ale również troska o siebie, o wzrost duchowy i rozwój. Jest to dobrze rozumiane przykazanie miłości samego siebie. Powinniśmy nie tylko dawać, ale również brać. Kto tylko bierze lub tylko daje, wcześniej czy później, wyczerpie się.
Uczeń Jezusa staje się światłem w świecie, gdy najpierw sam czerpie ze źródła światła. Nie ma dwóch źródeł światła – z jednej strony Jezus, a z drugiej uczniowie. Jest tylko jedno światło świata i prawdziwe źródło światła, Jezus. Ale Jezus chce „świecić przez swoich uczniów”, którzy kontynuują Jego dzieło w historii.
Naszym zadaniem jest być tak czystymi, przejrzystymi, by Jezus mógł „przez nas świecić”. W mądrości wschodniej możemy przeczytać: „Kiedy zakwita kwiat lotosu, pszczoły z własnej woli zlatują się z wszystkich stron na zbieranie miodu”. Chodzi tylko o to, aby lotos zakwitł. Podobnie powinno być w naszym życiu. Jeżeli pozwolimy, by ono kwitło darami Jezusa – dobrem, życzliwością, miłością, mądrością, pokojem, nadzieją, radością – to nie będziemy musieli nic więcej czynić. Inni sami, jak pszczoły, przyjdą aby od nas czerpać.
Czy jestem światłem odbijającym Prawdziwe Światło czy raczej skupiam uwagę na sobie? Czy potrafię w umiejętny sposób łączyć dawanie z braniem? Czym „kwitnie” moje życie? Czy inni patrząc na mnie odkrywają piękno Boga Stwórcy?
Rozmowa końcowa: Proś, abyś był świadkiem Jezusa we współczesnym świecie. Proś też, by inni patrząc na ciebie, chwalili Ojca i dążyli do prawdziwego światła – Jezusa Chrystusa.